29 gru 2015

Krótko pisząc: Sicario/Pentameron



Sicario - czyli pewnego razu w Meksyku


Jestem rozczarowany filmem Denisa Villeneuve’a. „Labirynt” i „Pogorzelisko” bardzo mi się podobały. Za to „Wróg” i „Sicario” nie otrzymały dobrego scenariusza (ciężko jest ekranizować Saramago). Co z tego, że dobre są zdjęcia (nawet bardzo) i udał się klimat. Przedstawiona historia jest prosta i banalna. Główną bohaterką jest agentka FBI robiąca w narkotykach Kate Macer (Emily Blunt), a jej postać tak bardzo chce, tak bardzo się miota i tak niewiele może. Moralność wystawiona na próbę? – w tym zawodzie? Postać niewyraźna, dziwna, naiwna, która zupełnie mnie nie przekonuje (tak samo, jak jej rzekomo dobra mimika twarzy). Emily do odgrywania agentek jakoś nie bardzo się nadaje. 

Filmem rządzi niepodzielnie Alejandro (Benicio del Toro), co w przypadku tego aktora wynika z jego fizjonomii i charyzmy. Jego postać to taki meksykański Franz Maurer razy 2 – „porządek tu robię” oraz „a zabiję ich wszystkich”. Jest mroczny, małomówny, konkretny i efektywny. Czasami nawet efektowny. Real bad motherfucker. Naprawdę go lubię.

27 gru 2015

Wyzwanie: 100 najlepszych filmów dekady 2000 - 2010


Serwis „Esensja” jakiś czas temu ogłosił światu wirtualnemu swoją subiektywną listę „100 najlepszych filmów dekady”. W ogóle, ogłosili już kilka podobnych list (np. najlepsze filmy sci-fiction, komedie, polskie filmy), co jest także godne uwagi. Oczywiście, nie ma takiej miary i umiejętności, aby w pełni obiektywnie określić, jakie filmy powinny znaleźć się na takiej liście, a jakie nie.  Nie wnikam w to szczególnie, bo każdy ma swoje racje i są to święte racje.

Na liście są filmy mniej i bardziej ambitne, no ale kino to zarówno rozrywka, jak asumpt do zadumy i zastanowienia. Można powiedzieć, jest zróżnicowanie.

Ponieważ często oglądam filmy dość chaotycznie (tj. wg nastroju, potrzeby, czasu itp.) postanowiłem nałożyć na siebie kolejne wyzwanie filmowe. Może uda mi się nadrobić zaległą lekturę. Czas ustawiam na „bliżej nieokreślony”, ale będę stopniowo i konsekwentnie posuwać się naprzód.

W zakładce „Wyzwania” zaznaczyłem, jakie filmy obejrzałem i jaką wystawiam im ocenę (w skali od 1-6)



Jeżeli, ktoś chce się przyłączyć – Zapraszam.

25 gru 2015

Dlaczego upadają demokracje?


„Demokracje upadają nie od krzyku zdesperowanych, oszukanych, rozczarowanych. To nie masy obalają rządy prawa, zasad, norm. Demokracje upadają z powodu strachu tych, którzy zobowiązali się demokracji bronić. Ich politycznej krótkowzroczności, głupoty, nadmiernego idealizmu; lekceważenia prostych ludzi i rosnącego w nich gniewu; wiary, że prawo samo się obroni; i wreszcie najważniejszego – strachu przed użyciem siły. To dlatego nie boję się stawać naprzeciwko rozemocjonowanego tłumu. Z ludźmi trzeba po prostu rozmawiać, choć czasami trzeba taką rozmowę zacząć od mocniejszego krzyku, by zrozumieli, że argumenty słychać dopiero w ciszy. I niekiedy trzeba takim jak pan Bodzio po prostu, przy ludziach, powiedzieć, prosto w oczy: „Spieprzaj, draniu i przestań oszukiwać ludzi”. A potem trzeba zmierzyć się z tłumem i zapanować nad nim. Nie boję się tłumu, ale bardzo, bardzo boję się takich politycznych elit, które najpierw odmawiają rozmowy z ludźmi, a kiedy gniew tych ludzi zalewa społeczeństwo, ustępują im, twierdząc, że przecież najważniejszy jest spokój społeczny. Kiedy tak twierdzą, kłamią.”




Andrzej Urbański, Pan Bodzio i tajemnica Historii [w] Wojna, o której nie chcieliśmy wiedzieć, Iskry, Warszawa 2007,  s.251





22 gru 2015

5 przebojów, które okazują się coverami cz.II

P
o pierwszej części 5 przebojów, które okazują się coverami, czas na część drugą. Kolejne pięć utworów, które każdy (no, może wielu, choć nie każdy) skądś zna, lubi, szanuje albo wręcz przeciwnie. Okazuje się po raz kolejny jednak, że oryginalnym wykonawcą był ktoś inny.


UB40 – Red red wine; org. Neil Diamond


Czarno –biały teledysk, w którym wokalista zespołu Ali Campbell upija się…piwem. Klip kręcono w pubie w Birmingham, a do takiego miejsca wino zwyczajnie nie pasowało (a nawet nie byłoby to wskazane). W teledysku „zagrali” pracownicy pobliskiej fabryki, którym w zamian uregulowano rachunki u barmana. Cover został nagrany w 1983 roku i dotarł do pierwszego miejsca w USA i Wielkiej Brytanii.
I have sworn that with time 
Thoughts of you would leave my head
 
I was wrong, now I've found
 
Just one thing makes me forget 

Red red wine 
Stay close to me 
Don't let me be alone
 
It's tearing apart
 
My blue blue heart





Ali zachwala zalety wina, gdyż tylko dzięki niemu może zapomnieć o problemach. Wszystkie inne metody zawiodły. Chce, aby winko było blisko niego, nie zostawiało go samego. Można powiedzieć wprost – pieśń pochwalna i hołd lenny. I tak aż do wyjścia z pubu z pomocą barmana.

18 gru 2015

Ostatnie tango w Paryżu


Szczur, koło ratunkowe i dekadencja


S
kandalizujący swego czasu film Bertolucciego, a tym samym chyba najbardziej znane jego dzieło. Tytuł mojej skromnej recenzji też jest trochę prowokacyjny. Nie chcę jednak sprowadzać tego filmu do kilku słów (częściowo kluczowych), choć krytycy lub malkontenci byliby z tego powodu zadowoleni.

Paul i Jeanne (Marlon Brando i Maria Schneider) to dwoje ludzi na zupełnie innym etapie życia, którzy spotykają się przypadkowo w Paryżu. Ona wchodzi w dorosłe życie w burzliwych latach 70. a ponadto ma narzeczonego filmowca. 

On, Amerykanin w sile wieku współprowadzący niewielki hotelik, którego żona odebrała sobie niespodziewanie życie. On niby zna życie znacznie lepiej od niej, ale nie rozumie przyczyn zdrad i odejścia żony. Ona, śliczna i krucha, wydaje się mieć już zaplanowane życie w zgodzie z normami społecznymi. Wszystko się wydaje.


15 gru 2015

postrzyżyny


zmarli nie mieszkają za rzeką, a po drugiej stronie
jeziora porośniętego sitowiem. nie trzeba przekraczać,
wystarczy obejść, wydeptać ścieżkę w wysokiej trawie

jak daleko możesz się posunąć? do brzegu
miał już tak blisko. nigdy go nie odnaleziono
do trumny włożyli ulubioną zabawkę:
pożądałem jej i bałem się o ślady

ta woda nie wyrzuca ciał, one stają się wodą
kiedyś wyjdzie na pole, zniknie druga strona.
czy takie będzie zmartwychwstanie? następni
zbiorą plon mieszczący się w dłoni, coś
niepodlegającego przekładom

dziś myślę o tym z dystansu, coś myśli o mnie z bliska
patrzy w tył głowy, jakby chciało dotknąć włosów
tamtych mokrych ściętych włosów


wiersz pochodzi z tomiku „przekazy podprogowe”, Będzin 2013


10 gru 2015

Nie ma jednej Rosji


Ze skrajności w skrajność


A
utorka książki – Barbara Włodarczyk realizowała niegdyś cykl telewizyjny „Szerokie tory”. Późnym wieczorem w TVP można było obejrzeć reportaże dotyczące życia mieszkańców byłego ZSRR. Na podstawie tych programów powstał ten zbiór. Lektura potwierdza dobitnie, że hasło proputinowskiej partii „Jedna Rosja” jest z grunty rzeczy fałszywe.

Bohaterem każdego z reportaży jest jedna osoba, przez pryzmat której pokazywany jest jakiś wycinek życia we współczesnej Rosji. Jak w każdym rozległym kraju różnica między wielkimi miastami a prowincją jest widoczna. W przypadku Rosji można powiedzieć, że bywa wręcz kolosalna. Czym innym jest życie w wielomilionowej metropolii, która podobnie jak największe miasta na świecie, nigdy nie śpi. Czym innym z kolei jest życie w „głubince”, zabitych deskami wioskach, w których często wielu mieszkańców nie ma bieżącej wody, ani prądu, ani solidnej drogi.


7 gru 2015

Trzeba zabić tę miłość


Maturalna miłość i pies


J
anusz Morgenstern potrafił kręcić filmy na podstawie literackiej. „Jowitę” napisał Tadeusz Konwicki, „Żółty szalik” Jerzy Pilch a „Trzeba zabić tę miłość” Janusz Głowacki. W każdym z tych filmów potrafił wiernie oddać autorski ogląd rzeczywistości, godząc to zarazem z własną metodą twórczą. Kto zna i lubi sposób opowiadania Głowackiego łatwo zrozumie i zaakceptuje ten film. Poza tym, to po prostu dobry film.

Jak wiemy, w czasach PRL-u nie było łatwo i kręciło się o tym filmy (że sparafrazuje prezesa Ochódzkiego). Obyczajowość i realia społeczne początku lat 70. były dość odległe od tego, co prezentowała oficjalna propaganda a i we wspomnieniach rodziców czas ten nabiera kolorytu.

Na tle początków epoki Gierka w Polsce a tuż po apogeum ruchu hippisowskiego na świecie w dorosłe życie wchodzą Magda (Jadwiga Jankowska – Cieślak) i Andrzej (Andrzej Malec). I już w tym miejscu Głowacki odwraca stereotypowe role (wtedy bardziej, dziś już mniej).

4 gru 2015

Tezy o głupocie, piciu i umieraniu


A słowo szpilką się stało


J
erzy Pilch jest mistrzem felietonu. To jest prawda i to jest fakt. Mam nawet wrażenie, że ten zbiór felietonów pisanych w latach 1994-1997 dla „Tygodnika Powszechnego” jest jego najlepszym. Dzięki niemu po raz pierwszy dostał się w 1998 roku do finału Nagrody Literackiej Nike. Mogę nawet powiedzieć, ze jeśli ktoś Pilcha – pisarza nie zna (a zna Pilcha – scenarzystę), to ta pozycja jest dobrym pasem startowym. Dlaczego?



W swoich felietonach trafia w sedno sprawy a bywa niezwykle precyzyjny, inteligentny i złośliwy. Bo, jak wiadomo, złośliwość jest także przejawem inteligencji. 

Z maestrią dokucza (a nawet się pastwi) na kolegach po piórze – Danielu Passencie, Tomaszu Jastrunie a nawet Ludwiku Stommie. Potrafi świetnie parować ciosy i replikować uszczypliwie. Podśmiewuje się z gracją z Katarzyny Nosowskiej, której ponoć zdarzyło się zbyt wiele zaczerpnąć z T.S Eliota („Polska Eliot”).


1 gru 2015

Kiedy piekło zamarza

K
olega ze studiów miał pewną cechę charakterystyczną. Nie tylko to, że był bystry, inteligentny i oczytany. Bo oczywiście był. Jego cechą wyróżniającą z tłumu innych inteligentnych osób był aktualny egzemplarz Gazety Wyborczej, z którym pojawiał się na wydziale. Nie zawsze pojawiał się on, ale zawsze pojawiał się z gazetą. Rozkładał płachtę periodyku na stole, trzymał przed sobą siedząc na ławce i czytał od deski do deski. On i gazeta byli jak Alfa i Omega, jak Flip i Flap, jak papużki – te nierozłączki. Byli jednością i wspólnotą. Człowiek i jego nieodłączna gazeta.


Nie oznaczało to jednak, aby zgadzał się on ze wszystkim, co tam napisano. Podkreślał zarówno wtedy, jak i wiele lat później, że nigdy nie był za komunistami. I tak też było, choć poglądami odróżniał się nieco od nas. Nas, jakże niepokornych studentów Politologii i Nauk Społecznych.

29 lis 2015

Dziewczyna z planety Poniedziałek


Powrót do morza


H
al Hartley nazywany jest „najbardziej europejskim amerykańskim reżyserem”. Jego niezależna twórczość cechuje się wyraźnie odmiennym sposobem narracji, realizacji zdjęć, budowania historii.


W „Dziewczynie z planety poniedziałek” próbuje swoich sił na gruncie science-fiction. Na hasło niezależne kino science – fiction przychodzi na myśl bardzo udany „Moon”. Film Hartleya jest jednak nieporównanie skromniejszy. Jedynie strażnicy systemu noszą specyficzne hełmy i coś na kształt noktowizorów na twarzach. Cała reszta to dobrze znana nam rzeczywistość.

Tematyka podjęta w filmie nasuwa na myśl skojarzenia z „Rokiem 1984” Orwella czy chociażby „Equilibrium” Kurta Wimmera. To tylko skojarzenia tematyczne, gdyż sposoby realizacji i narracji są odmienne. U Hartleya jednak przedstawiona jest „rzeczywistość ciągłej sprzedaży”.  Człowiek stał się produktem giełdowym a seks sposobem na „generowanie wartości rynkowej”, przez co zwiększa swoją „zdolność kredytową”. Rynek jest już nie tylko globalny ale ze wszech miar ogólnoludzki. Cielesny świat (w pełnym tego słowa znaczeniu) wyparł świat bezcielesny, duchowy a elitarność jest niepożądana. Ameryką rządzi 3M (Monopol, Mega, Multimedia). Bezosobowy konsument jest najwyższym sędzią i nigdy się nie myli. Dobre jest tylko to, za co chcesz zapłacić. Bezwzględna logika rynku dotyczy wszystkich i wszystkiego.

25 lis 2015

Przestroga przed ochotą na porozumienie


Raz uruchomiony mechanizm porozumienia nie daje się zatrzymać, porozumienie wymyka się spod kontroli rozumu i zaczyna rządzić się własną nieokiełzaną logiką, tryby porozumienia wirują, ostrze porozumienia wisi w powietrzu. 
Tor i bieg porozumienia jest torem i biegiem toczącej się ze zbocza śniegowej kuli, porozumienie staje się coraz większe i pędzi coraz prędzej. Rosnąca prędkość porozumienia połączona ze wzrastającą masą porozumienia sprawia, iż energia porozumienia staje się energią gigantycznego taranu.
Taran porozumienia rozbija drzwi i okna, miażdży czaszki, nieustanne brzęczenie porozumienia rozprasza myśli, łzawiący gaz porozumienia wyciska łzy. Szerzy się epidemia porozumienia. Widmo porozumienia krąży nad naszymi głowami. Zjawisko to jest tak nieogarnione, iż dzieją się rzeczy trudne do pojęcia.
Kat porozumiewa się z ofiarą, więzień ze strażnikiem, strukturalista z psychoanalitykiem. Najzagorzalsi wrogowie, którym słowo porozumienie nigdy nawet do głowy przyjść nie powinno, porozumiewają się ze sobą. 
Porozumienie w dodatku działa jak narkotyk — kto raz zaznał słodyczy porozumienia, ten już będzie do końca życia szukał porozumienia. Będzie w poszukiwaniu porozumienia staczał się coraz niżej, będzie się porozumiewał z coraz bardziej przypadkowymi kompanami.
I ostatni grosz wyda na porozumienie, w imię porozumienia I wyprze się i zdradzi, i w końcu znajdzie się — tak jest - w rynsztoku porozumienia. Człowiek uzależniony od porozumienia ma wszelkie cechy ofiary nałogu, nie jest w stanie ani pracować, ani próżnować, jeśli przedtem nie zawrze jakiegoś porozumienia. 
Ludzie upojeni porozumieniem muszą nazajutrz strzelić sobie porozumiewawczego klina, ponieważ kac po nadmiernym porozumieniu bywa straszny. Klęska żywiołowa porozumienia prowadzi do nieobliczalnych skutków i nieprzewidywalnych strat. (…)




Jerzy Pilch, Mordercza spirala porozumienia nakręca się [w] Tezy o głupocie, piciu i umieraniu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, s.62-63

22 lis 2015

Trzy wiersze Pawła Lekszyckiego

H2O św.

W Krakowie południe. Plaster słońca na wieży świątyni
skwierczy jak przypiekane prosię. Złote pręgierze
gorącego powietrza impregnują wczorajsze kałuże
w tłuste plamy na ulicach miasta.

Jest parno. Resztki kebaba z chili rozłażą się
w palcach. Zatapiam się w chłód portali
Bazyliki św. Trójcy. Po stronie zachodniej
ciekawa polichromia Jezusa ukrzyżowanego.

Usta mam spieczone. W kącikach warg
pikantne ślady po chili. Chór rozbrzmiewa
psalmem. Zanurzam język we wklęsłość kropielnicy.
Woda święcona ma smak sprite`a z pobliskiej kawiarni.



20 lis 2015

Młodość


Póki młodość…


J
erzy Pilch i Paolo Sorrentino mają pewną cechę wspólną. Pierwszy z nich pisze dobre książki, stosunkowo o niczym konkretnym. Drugi kręci dobre filmy, ale także o niczym konkretnym. Efekt ponowoczesności? Jak mówić zatem o tym, o czym inni już pisali i realizowali filmy wielokrotnie?


Sorrentino nie odnajduje „złotego środka”, choć znajduje się gdzieś w jego pobliżu. Jest tu jednak pewne „wielkie piękno”. „Młodość” to film niespieszny, wysmakowany obrazowo, stateczny z małymi przyspieszeniami. „Młodość” to film o młodości w starości, o zetknięciu starości, młodości i wieku średniego.

Fred Ballinger (Michael Caine) jest kompozytorem znanym głównie z „Prostej pieśni”, którą napisał dla swojej żony a Mick Boyle (Harvey Keitel) to reżyser, który przygotowuje się do realizacji filmu – testamentu. Brakuje mu jeszcze zakończenia. Pierwszy poświęcił życie rodzinne dla sztuki i przeszedł już na emeryturę a drugi chce jeszcze świat czymś zaskoczyć. Oboje spędzają czas w górskim luksusowym ośrodku, gdzie wspominają dawne czasy. Pamięć zdaje się być selektywna i niepełna a ciało mniej władne. Co po nas zostanie? – to pytanie snuje się w tle, a dosięga w końcu przecież każdego artystę.

18 lis 2015

Ostatnie piętro


Obłęd w blokowisku


B
ohater filmu Kapitan Derczyński (Janusz Chabior) w czasie suto zakrapianej imprezy resortowej zwierza się przyjacielowi w stopniu majora o nieprawidłowościach z jednostce. Informacja drogą nieformalną (w ubikacji) dochodzi do uszu przełożonego oficera.

Derczyński ma młodą żonę (Joanna Orleańska), dwoje małych synków i starszą córkę. Mieszkają na typowym PRL-owskim osiedlu wybudowanym gdzieś na skraju miasta. W rodzinie panuje niemalże sielanka, choć na horyzoncie pojawia się ex małżonki. Niebawem nasz bohater dowiaduje się, że z powodu cięć kadrowych zostaje przeniesiony do Żagania, ale potem ma prawo do wcześniejszej emerytury.

W tym momencie zaczyna się dziać historia tego filmu. Młodszy z synów żali się ojcu, że w szkole został niesprawiedliwie potraktowany a w dodatku pobity. Tymczasem on sam odnosi wrażenie, że jego odkrycie w jednostce stało się przyczyną jego przenosin. Jego przepustka zostaje anulowana a on ma poczucie, że jest śledzony. Czuje, że otaczają go wrogowie i zdrajcy ojczyzny, chce budować nowy porządek świata. Stopniowo separuje swoją rodzinę od świata. Dosłownie, zamyka ją w domu.

15 lis 2015

Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła



Jak robić komedie w PRL-u?


P
ozycja Macieja Replewicza nie jest sensu stricto biografią kultowego reżysera, ale przede wszystkim jego biografią filmową. Autor opowiada o perypetiach artysty – od lat młodości, aż po przedwczesną śmierć. O tym, jaki był prywatnie, na planie i jak walczył (a walczyć musiał często) o swoje filmy.


Ojciec Stanisława Barei był znanym w Warszawie mistrzem wędliniarskim. Tym samym, już dojrzały bohater, wiedział jak powinna smakować prawdziwa, przedwojenna kiełbasa. Młody Bareja dużo czytał i często chodził do kina. Brzmi to banalnie, ale zapewne dzięki tej ciekawości świata, otwartości i wyobraźni został reżyserem. Studia rozpoczął kilka lat po wojnie w atmosferze silnego oddziaływania socrealizmu w sztuce i kulturze. Okazał się być jednak człowiekiem wysoce odpornym na propagandę, stającym w konflikcie z systemem a także lojalnym wobec kolegów ze studiów. Taka postawa przysparzała mu sympatii ale także wrogów.

10 lis 2015

5 przebojów, które okazują się coverami cz.I




George Harrison - Got my mind set on you; org. James Ray

K
ażdy kto wychowywał się w „szalonych latach 80” musi pamiętać ten wesoły teledysk z ex-beatlesem siedzącym w fotelu z gitarą, wokół którego szaleje cały dom. Nawet sam (profesjonalny tancerz) staje na fotelu i wykonuje obrót w tył. W szkole nuciliśmy bezwiednie „Aj gabba..” nie mając pojęcia o czym to jest. Piosenka zajęła 1 miejsce w USA (ostatnia „jedynka” Harrisona) i drugie w Wielkiej Brytanii.

„But it's gonna take money A whole lotta spending money It's gonne take plenty of money To do it right child
It's gonna take time A whole lot of precious time It's gonna take patience and time, ummm To do it, to do it, to do it, to do it, to do it, To do it right child”



Piosenka opowiada o tym, że skupienie się na niej (ukochanej) zajmie sporo czasu, sporo pieniędzy i sporo cierpliwości, aby wszystko zrobić właściwe.

Piosenkę napisał Rudy Clark (twórca słynnej „The Shoop shoop song”) a pierwotnie wykonał ją James Ray w 1962 roku. Harrison znał ją od dawna a przypomniał sobie o niej, gdy nagrywał album „Cloud nine”.

4 lis 2015

Aktor nie mówi swoim głosem – jak to w polskich filmach bywało



W
starych polskich filmach (a nawet jeszcze w latach 90.) był taki zwyczaj, czy może raczej okoliczność, że podmieniano oryginalne głosy bohaterów na głosy innych aktorów. Można to nazwać nieco specyficzną formą dubbingu, tym bardziej, że u nas królowali lektorzy a filmy były raczej rzadko dubbingowane.

Powody tego mogły być różne, ale najczęściej chyba głos danego aktora lub aktorki, wybranych do roli w najlepszej wierze, nie pasował do postaci. Dlatego dopuszczano się małej manipulacji, wszak „kino to sztuka iluzji”.

Wiele takich „korekt” mogło (i pewnie umknęło) uszom widzów, ale są takie klasyczne, kultowe obrazy, w których każdy zainteresowany filmem zauważy „ingerencję” w głos.

Takim kultowym filmem, w którym doszło do podmiany głosów głównych bohaterów są „Sami swoi” Sylwestra Chęcińskiego.


1 lis 2015

W nowym zwierciadle: Wakacje


Co z tymi Griswoldami?


Z
okazji refleksyjnego święta (Wszystkich Świętych) i Halloween z drugiej, w czasie, gdy każdy ogląda i poleca horrory albo patrzy na spadające liście, ja może napiszę coś o … komedii.


Vacation
Seria komedii „W krzywym zwierciadle” z Chevy’m Chase’m to jeden z tych trybików, które rozpalają slogan „niezapomniane i szalone lata 80”.

Jak napisał jeden z użytkowników Filmwebu na temat pewnej polskiej komedii „film lekki i świeży, bez ciężkich rozważań”. Zastanowiłem się głęboko, czy w ogóle istnieje coś takiego jak komedie podejmujące ciężkie rozważania, ale w przypadku polskich filmów wszystko jest możliwe.

Za to komedie amerykańskie komedie z definicji „ciężkich rozważań” nie podejmują, niemniej, powinny być „lekkie i świeże”. Niestety, w tym przypadku jest zbyt lekko i nieświeżo.

29 paź 2015

Top 10 utworów z przemijaniem i melancholią w tle



To miała być próba rankingu utworów, które niegdyś mną pozytywnie wstrząsnęły a nawet zmieniły. Ale patrząc po kolejnych miejscach, zauważyłem, że sporo w nich melancholii, przemijania i smutku. Widocznie, takie kawałki wstrząsają najlepiej. Miały być wielkie utwory i są, ale są też te nieco mniejsze, kameralne. To tyle, na dobry początek.


Photo credit: pic fix / Foter.com / CC BY-NC-ND

Child In Time – Deep Purple



T
ym razem nie  „Smoke on the water” ze słynnym riffem czy choćby dudniące „Black night”. Notabene, utwory ikoniczne i bezsprzeczne hity. „Dziecko w czasie” to utwór długi, ze zmiennym tempem, wyśpiewany zawodzącym głosem Iana Gilliana, przechodzącym w krzyk. Jak słuchałem go pierwszy raz i kolejny miałem ciarki na plecach. Kawał muzyki, który się rozpędza, aby jak czołg przetoczyć się po każdej przeszkodzie. 
„Sweet child in time, you'll see the line
Line that's drawn between good and bad
See the blind man shooting at the world
Bullets flying, ooh taking toll
If you've been bad - Oh Lord I bet you have
And you've not been hit oh by flying lead
You'd better close your eyes, aahaouho bow your head
Wait for the ricochet”


To nie jest oficjalny teledysk, ale ma odpowiedni klimat

Oto cały tekst – linia narysowana między dobrem i złem, ślepiec strzelający ponad światem a ty dziecko, jeśli będziesz złe (a myślę, że tak), skłoń głowę i czekaj na rykoszet. Umoralniający do szpiku kości. Zatem skłoń głowę, otwórz uszy i czekaj, aż „Dziecko w czasie” trafi cię rykoszetem.

27 paź 2015

miejsce urodzeń, miejsce straceń – marzec 91



nigdy nie rosła tam trawa, wczesną wiosną
piromani omijali to miejsce jak leprozorium.
spalono tu miejscowe czarownice. teraz
strzępy ich włosów jawią się babim latem

oglądaliśmy rosnące mury kościoła, obłoki
świętych przenikające przez rusztowania,
zastygające w biblijnych pozach. komunia
z paluszków i oranżady, spowiedź ze słabości,

najbliższych wstydliwych. zaczynałaś wierzyć
gdy ja przestawałem. kołysząc się na wysokim
krawężniku jak na równoważni, planowałaś
nas z benedyktyńską precyzją. byłaś nadzieją

klubu pływackiego: żabkarką z niespotykaną pojemnością
płuc i wiecznie obolałymi stawami. nie usłyszałem o tobie

nastoletni piromani podpalili zrujnowany kiosk
gdzie przebierałaś w kolorowych gumkach do włosów
ich strzępy jawią mi się babim latem


Pagórek rozważań