15 gru 2015

postrzyżyny


zmarli nie mieszkają za rzeką, a po drugiej stronie
jeziora porośniętego sitowiem. nie trzeba przekraczać,
wystarczy obejść, wydeptać ścieżkę w wysokiej trawie

jak daleko możesz się posunąć? do brzegu
miał już tak blisko. nigdy go nie odnaleziono
do trumny włożyli ulubioną zabawkę:
pożądałem jej i bałem się o ślady

ta woda nie wyrzuca ciał, one stają się wodą
kiedyś wyjdzie na pole, zniknie druga strona.
czy takie będzie zmartwychwstanie? następni
zbiorą plon mieszczący się w dłoni, coś
niepodlegającego przekładom

dziś myślę o tym z dystansu, coś myśli o mnie z bliska
patrzy w tył głowy, jakby chciało dotknąć włosów
tamtych mokrych ściętych włosów


wiersz pochodzi z tomiku „przekazy podprogowe”, Będzin 2013



Rzeki w pobliżu nie ma, ale był staw i pozostałości po kanałach odwadniających dawnych kopalni. Staw był jakąś granicą umowną, za którą dalej był las. W wyobraźni mógł ciągnąć się kilometrami jak Stumilowy a tymczasem kończył się niewiele dalej. Obecnie nawet jeszcze bliżej, bo kilkanaście lat temu powstało centrum logistyczne.

Oczywiście, obchodziliśmy staw dookoła (a częściej obiegaliśmy) i z drugiego brzegu puszczaliśmy statek ze styropianu z patykiem zamiast masztu. A potem, aby zwiększyć emocje podpaliliśmy go od góry i wypuszczali na środek akwenu. Granic tajemnicy nie było, choć granice były realne.

Pierwsze śmierci nadeszły szybciej. Naprawdę było ich dwóch, w tym samym wieku i mieli tak samo na imię. Znałem ich, bo mieszkali w moim bloku a nawet znałem znacznie bliżej. Prawdą jest, że poczułem się wtedy nieswojo, jakby coś się o mnie omsknęło, przeszło chyłkiem za plecami. Żadnego z nich nie zabrała woda, ani nie zniknęli w szuwarach czy w wysokiej trawie. Licentia poetica zastosowana po latach.



Przyczyna leżała jednak w pobliżu, gdzieś niedaleko, choć słyszałem różne wersje. Prawie jak legenda. Legendy powstają jeszcze w młodych głowach, które nie uległy jeszcze racjonalnemu światu. Potem już jest na to za późno.


Byłem na jednym z pogrzebów, jego młodsza siostra była jeszcze zbyt mała, aby to rozumieć. Nawet coś ją ucieszyło. Ja też jeszcze nie rozumiałem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze