zmarli nie mieszkają za rzeką, a po drugiej stronie
jeziora
porośniętego sitowiem. nie trzeba przekraczać,
wystarczy
obejść, wydeptać ścieżkę w wysokiej trawie
jak daleko
możesz się posunąć? do brzegu
miał już tak
blisko. nigdy go nie odnaleziono
do trumny
włożyli ulubioną zabawkę:
pożądałem jej i
bałem się o ślady
ta woda nie
wyrzuca ciał, one stają się wodą
kiedyś wyjdzie
na pole, zniknie druga strona.
czy takie będzie
zmartwychwstanie? następni
zbiorą plon
mieszczący się w dłoni, coś
niepodlegającego
przekładom
dziś myślę o tym
z dystansu, coś myśli o mnie z bliska
patrzy w tył
głowy, jakby chciało dotknąć włosów
tamtych mokrych ściętych włosów
wiersz pochodzi z tomiku „przekazy
podprogowe”, Będzin 2013
Rzeki w pobliżu nie ma,
ale był staw i pozostałości po kanałach odwadniających dawnych kopalni. Staw
był jakąś granicą umowną, za którą dalej był las. W wyobraźni mógł ciągnąć się
kilometrami jak Stumilowy a tymczasem kończył się niewiele dalej. Obecnie nawet
jeszcze bliżej, bo kilkanaście lat temu powstało centrum logistyczne.
Oczywiście, obchodziliśmy
staw dookoła (a częściej obiegaliśmy) i z drugiego brzegu puszczaliśmy statek
ze styropianu z patykiem zamiast masztu. A potem, aby zwiększyć emocje
podpaliliśmy go od góry i wypuszczali na środek akwenu. Granic tajemnicy nie
było, choć granice były realne.
Pierwsze śmierci nadeszły
szybciej. Naprawdę było ich dwóch, w tym samym wieku i mieli tak samo na imię.
Znałem ich, bo mieszkali w moim bloku a nawet znałem znacznie bliżej. Prawdą
jest, że poczułem się wtedy nieswojo, jakby coś się o mnie omsknęło, przeszło
chyłkiem za plecami. Żadnego z nich nie zabrała woda, ani nie zniknęli w
szuwarach czy w wysokiej trawie. Licentia
poetica zastosowana po latach.
Przyczyna leżała jednak w
pobliżu, gdzieś niedaleko, choć słyszałem różne wersje. Prawie jak legenda.
Legendy powstają jeszcze w młodych głowach, które nie uległy jeszcze
racjonalnemu światu. Potem już jest na to za późno.
Byłem na jednym z
pogrzebów, jego młodsza siostra była jeszcze zbyt mała, aby to rozumieć. Nawet
coś ją ucieszyło. Ja też jeszcze nie rozumiałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze