27 gru 2010

księżyc nad M1 ( wersja II )


Pasaż. Wije się nurt transakcji
zasilany dopływami gotówki.
Rączki wózków pachną wodą kwiatową,
jaśminem wtartym w dłonie. Wędliny są umyte
a kawa rozpuszczalna jak ślicznotka w żółtych kozakach.

Za M1martwa panna młoda na zaśnieżonym ściernisku.
Niebo zwisa nad nią w kolorze przekwitłej mandarynki,
drażniąc biel. Nikt nie przerwie tego milczenia, jak przerwał krzyk.
Nikt nie znał jej życia, nikt nie zna zguby.

Wejdźmy głębiej w sen gubiąc drogę powrotną.
Śnijmy o czymś pięknym. Najpiękniejszy widok na miasto
jest z cmentarza na wzgórzu. Trzymamy się za małe palce
z otwartymi ustami patrząc jak księżyc spada z nieba,
toczy się, wpada do rzeki i płynie do morza. Wnikasz we mnie
zimnem jak reumatyzm na stare lata, rozgryzam cię po kawałku,
wypełniam kubki smakowe, przełykam jak małą ość.

Zbiegnijmy w dół, rozbijając się o rozsuwane bramy ogrodu.

13 gru 2010

Miejskie legendy


Legendy miejskie – współczesna mitologia

    Do czasów współczesnych fascynuje nas mitologia grecka, rzymska czy germańska. Jeśli jednak ktoś sądzi, że mity i legendy dotyczą tylko czasów zamierzchłych, ten grubo się pomyli. Mity czują się doskonale nawet w nowoczesnym świecie tworząc bogaty i niewiarygodny zbiór miejskich legend.

    Mogło by się wydawać, że ludzie epoki elektryczności, telewizji czy w końcu Internetu potrafią być racjonalni i krytyczni wobec otaczającej rzeczywistości. Wiara w legendy, baśnie i pogłoski przypisywana była niegdyś słabo wykształconym i zabobonnym ludziom. Tymczasem nawet wykształceni mieszkańcy dużych miast potrafią ulec działaniu „pantoflowej poczty”.

Skąd wzięły się miejskie legendy?

      Najstarsze pierwowzory miejskich legend pojawiły się już w początkach XX wieku i wywodziły się z obrębu kultury anglosaskiej. Postęp cywilizacyjny oraz rozwój metod komunikacji sprawił, iż zaczęły one zyskiwać na znaczeniu poszerzając zasięg oddziaływania. Legendy są wytworem miejskiego folkloru i najlepiej się czują w anonimowej, gęsto zaludnionej przestrzeni. Najłatwiej będzie je porównać do zwykłych plotek, które urosły do monstrualnych rozmiarów. Plotka tworząca legendę jest jak wirus, który w ustnym przekazie potrafi zainfekować całe rzesze osób. Nowoczesną metodą przekazu legendarnych historii stały się wszelkiej maści historyjki czy łańcuszki, które krążą przesyłane w sms-ach, mailach, na forach, przez komunikatory czy portale społecznościowe. Opowieści w nich zawarte zwykle nie mają nic wspólnego z prawdą, a tym bardziej z nauką czy faktami, jest to tylko niskich lotów literatura. Zdarza się jednak, że zmyślona opowiastka opiera się na jakimś fakcie, ale jest to celowy zabieg mający na celu uwiarygodnienie fałszywego przekazu. Klasyczne legendy swoją siłę czerpią ze strachu przed śmiercią, chorobami, nieznajomymi czy dehumanizacją życia. Nie odżegnują się również od teorii spiskowych, czerpiąc całymi garściami z rezerwuaru nieufności wobec rządów, potężnych organizacji i wpływowych ludzi.

Photo credit: Flооd / Foter / CC BY-NC-ND

Cechy miejskich baśni

            Każdy wytrawny poławiacz legend jest w stanie szybko rozpoznać z jaką materią ma do czynienia. Legendy charakteryzują się bowiem kilkoma wyrazistymi cechami. Pierwszą rzeczą na jaką należy zwrócić uwagę jest fakt, iż postacie pojawiające się w legendach nie posiadają imion ani nazwisk. Również miejsce zdarzenia jest wyjątkowo zmienne i uzależnione o bliskości zamieszkania osób przekazujących plotkę. Stałym elementem legend jest również twierdzenie, iż osoba będąca świadkiem zajścia lub w nim uczestnicząca, okazuje się być „znajomym znajomego” lub kimś z dalekiej rodziny. Takie działanie ma uwiarygodnić zdarzenie, ale faktycznie nie daje konkretnych możliwości weryfikacji. Okazuje się bowiem, że dotarcie do prawdy jest dochodzeniem przez nitkę do kłębka, z tym że kłębek nie istnieje. Ważnym czynnikiem jest powiązanie legendy z realną sytuacją, miejscem, osobą godną zaufania lub przekazem medialnym. Z drugiej strony, brak informacji w mediach może posłużyć dla wytworzenia otoczki tajemnicy, nastroju nieokreślonego zagrożenia. Bazą pomysłów dla ich powstawania często były i są historie opowiadane nocą przy ognisku, klasyczne horrory, zabawne opowiastki moralizujące, lęki współczesnego świata i zwykłe ludzie słabostki. Bezpośrednią natomiast pożywką dla narodzin legendy, mogą stać się wszelkie pogłoski, błędne przekonania a nawet dziwne wierzenia.


Legenda jako współczesny moralitet

      Prawidłowo skonstruowana miejska legenda musi zatem być prawdopodobna i wywoływać odpowiednie wrażenia. Z tego względu bazuje ona na skrajnych odczuciach prezentując makabrę, strach i realne zagrożenie, rzadziej ma na celu rozśmieszenie. Wątek ciężkiej choroby jest karą za porzucenie dobrych obyczajów. Ocenianie ludzi po wyglądzie, po pozorach oraz nietolerancja, może się wiązać nawet ze śmiercią. W legendach tkwi zatem silny pierwiastek dydaktyczny, służący pouczeniom i wskazaniom moralnym. Opowieści niesamowite w  swych puentach nawołują do przestrzegania zasad współżycia społecznego oraz do umiaru i spotęgowania czujności . Można zatem powiedzieć, że są one współczesną wersją średniowiecznych moralitetów. Legendy można nazwać bajkami dla dorosłych, które mają służyć wyjaśnianiu zjawisk wywołujących strach, oswajać niezrozumiałe i tajemnicze zdarzenia. Dobro jest w nich najwyższym wskazaniem a dobre uczynki, altruizm lub nawet drobna przychylność wobec innych, zawsze są docenione i nagrodzone. Kara natomiast spotyka osoby kpiące ze społecznych konwencji i naruszające sferę tabu. Rola mocy nadprzyrodzonych wzmacnia działanie mitu, skuteczniej i czytelniej oddzielając dobro od zła


Rodzaje legend i najsławniejsze auto w Polsce

  Objawy miejskiego folkloru można posegregować według trzech kategorii – legendy samochodowe, medyczne i polityczne. Poza tym podziałem można także wyróżnić stary i silny nurt legend kpiących z ludzkich przywar. W pierwszej kategorii mieszczą się wszystkie historie z samochodem oraz drogą w tle, podczas których na tylnym siedzeniu czyha zabójca lub na drodze pojawia się znikający autostopowicz. Do drugiej przegródki można zaliczyć opowieści związane z lękiem o zdrowie, szczurami w wózkach, pająkami w doniczkach, jedzeniem w „fast foodach” i błędami lekarskimi. Ostatnią z nich można nazwać kategorią otwartą, gdyż często przypisuje się do nich baśnie nie mieszczące się w pozostałych przedziałach. Mamy w niej bogactwo historii z policją chodzącą po domach w poszukiwaniu piratów komputerowych, opowieści niesamowite związane z atakami 11 września czy wszelkie spiski rządowe. Do tego zacnego grona zalicza się również historie o drugim, spokojnym życiu dawno zmarłych znanych osób. Największą miejską legendą grasującą po Polsce jest bez wątpienia czarna wołga (potem też BMW), krążąca wieczorami po ulicach. Za kierownicą widziano już wampiry, agentów służb czyhających na dzieci w celu uzyskania narządów na przeszczepy dla dygnitarzy, a nawet zakonnice czy księży. Legenda swoje źródło może mieć w praktykach szefa NKWD – Ławrientija Berii, który ponoć miał w zwyczaju wysyłać czarne wołgi na ulice Moskwy, aby porywać młode i piękne dziewczęta w celu zaspokojenia swoich erotycznych fantazji. Prawdopodobnie również w latach 50 XX wieku w Polsce, „smutni panowie” wykorzystywali czarne pojazdy do cichych zatrzymań osób niewygodnych dla władzy. Kto chce zapoznać się z rozlicznymi przykładami ludzkiej wyobraźni, polecam książkę Marka Barbera „Legendy miejskie” a ci, którzy chcą poznać rodzime wariacje w temacie, zapraszam na wyspecjalizowane blogi – (http://legendymiejskie.blox.pl/html , http://atrapa.net/legendy).
Narzędzie w oswajaniu nowoczesnego świata

       Miniony wiek był wyjątkowo przyjaznym okresem dla powstawania legend, gdyż ludzie w tym czasie zaczęli stopniowo (głównie w miastach), odchodzić od tradycyjnej religii na rzecz praktyk spirytystycznych i okultystycznych. Jednakże potrzeba duchowości, w coraz bardziej zmaterializowanym świecie, wcale nie zmalała a zmieniła jedynie swój charakter. Zdaniem badacza tematu Jana Brunvanda, głównymi ich twórcami i odbiorcami są obecnie ludzie młodzi i wykształceni, zasiedlający wielkie miasta. Mamy więc do czynienia z grupą preferującą racjonalne spojrzenie na świat, odrzucającą magię i przesądy. Paradoksalnie, historie te odpowiadają na ich realne zapotrzebowanie. Wynika to być może z lęku, iż kontrola intelektu zabija w nich poczucie określonych wartości, które chcą mimo wszystko zachować i pielęgnować. Racjonalny człowiek zaczyna się bać, czuje się bezbronny i słaby a przez to podatny na baśnie, tak jak osłabiony człowiek podatny jest na chorobę. Legendy są mitami godnymi naszych czasów, wyrażającymi podświadome lęki mieszkańców globalnej wioski. Motyw bezsilności wobec możliwego ataku dobrze zakamuflowanych, niewidzialnych wręcz wrogów, spotęgował szok bezzasadnego cierpienia i zła po zamachach terrorystycznych, wielkich katastrofach i klęskach żywiołowych. Umysł odrzuca wtedy racjonalne tłumaczenia i zaczyna interpretować wydarzenia w kategoriach mistycznych – kary zsyłanej przez siły wyższe, która jak biblijny potop oczyści i przywróci właściwe normy. Morały zawarte w najnowszych legendach nie stronią więc od potępiania materialistycznej kultury Zachodu. Miejskie legendy podlegają dynamicznym zmianom, rozwijają się i dostosowują do zmiennych warunków. Dziś mogą również śmiało posłużyć jako element propagandy, marketingu, zastraszania lub nawracania. Nie zapominajmy, że legendy mogą także przyczynić się do tragedii. Mit o Żydach porywających chrześcijańskie dzieci, aby z dodatkiem ich krwi wyrobić macę, stał się jedną z przyczyn tzw. „pogromu kieleckiego”.

Źródła:



10 gru 2010

Trzy wiersze Dawida Koteji

Do czego Amerykanom potrzebni są superbohaterowie



Lato skończyło się szybko.Nad Marysville w stanie Kansas
zawisły burzowe chmury, horyzont pękał bezgłośnie.
Martha McKenzy stojąc na skrzyżowaniu 34-ej i North Avenue
upuściła torbę z zakupami, owoce toczyły się po betonie.


Gdyby zbudować dla niej konfesjonał wyznałaby wszystko:
lalkę Lucy, prenumeratę nadziei, przepis na placki cebulowe.
Nawet to, że przed laty niejaki Clark Parker naśmiewał się
z jej małego biustu.


I jeszcze wrzesień - gdy w piecach dogasa milczenie
a na trawnikach płoną ofiarne stosy liści
dostojne i straszne jak ołtarz.


Lato skończyło się szybko.


Po zmroku stary farmer
przystanął na skraju miasteczka i spojrzał w niebo
czekając na ostrzeliwujący kukurydzę samolot


albo
na wiatr


przynajmniej.



3 gru 2010

Polak na zagranicznych wakacjach - stereotypy czy prawda?


Upadek komunizmu przyniósł wzrost wyjazdów na zagraniczne wakacje. Głównym celem nie były już tylko „złote piaski” Bułgarii ale Włochy, Hiszpania, Grecja a z czasem też Egipt czy Tunezja. Jaki jest statystyczny polski urlopowicz? Czy woli wczasy zagraniczne, krajowe a może własny ogródek? Jak zachowuje się zagranicą?



Wyjeżdżamy wciąż stosunkowo rzadziej niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Z tego też powodu wycieczka jest planowana dokładniej i oszczędniej. Zarazem wiążemy z nią dość wysokie oczekiwania, które nie przystają do rzeczywistości.


Narodowe zwyczaje wypoczynkowe

 


            Polacy są dość konserwatywni w swoich zwyczajach wakacyjnych. Większość zazwyczaj nie wyjeżdża w ogóle albo ogranicza aktywność do wyjazdu na działkę lub do rodziny. Takie podejście dotyczy głównie mieszkańców mniejszych miejscowości oraz osób starszych i o stosunkowo niskich dochodach. Chętni do wyjazdów stanowią około 1/3 populacji i liczba ta dotyczy w większości przypadków letniego urlopu. Polacy najchętniej wyjeżdżają na wakacje krajowe – prymat zachowują wyjazdy nad Bałtyk, z mniejszą chęcią wypoczywamy na Mazurach i w górach. Wyjazdy wakacyjne oraz krótkie wypady za miasto są domeną młodych i mobilnych osób zamieszkałych w miastach, którzy posiadają czas, pieniądze i nie mają nadmiernych zobowiązań rodzinnych. Największym problemem w planowaniu wypoczynku jest oczywiście brak dostatecznych środków pieniężnych. Pomimo tego część otwarcie wybiera działkowe grillowanie, część deklaruje brak czasu a jeszcze inni nie odczuwają nawet potrzeby wyjazdu. Zagraniczne wojaże są domeną osób zamieszkujących miasta o ustabilizowanej sytuacji zawodowej. Tylko nieliczni jednak mogą sobie pozwolić na swobodny wybór zagranicznej wycieczki. Takie osoby organizują urlop na kilka miesięcy przed sezonem, wybierając oferty „first minute” i powierzając wszelkie formalności biurom podróży. Dla większości wyjazd zagranicę wiąże się z dużymi emocjami oraz nieufnością wobec pośredników. W takim przypadku starają się organizować pobyt na własną rękę albo korzystają z ofert „last minute”, wszystko po to, aby zaoszczędzić lub uzyskać rabat. Z danych statystycznych wynika, iż większość preferuje wypoczynek mieszany (plażowanie połączone ze zwiedzaniem), stosunkowo znaczna część wybiera tylko urlop stacjonarny a najmniejszym uznanie cieszą się „wakacje objazdowe”. Zdecydowanie wybieramy wyjazdy z rodziną lub z przyjaciółmi i w wielu przypadkach szukamy relaksu, ciszy  i odpoczynku od innych ludzi. Zarazem znaczna jest liczba osób, które gotowe są spędzać czas w większym gronie turystów, pod warunkiem jednak zagwarantowania im odpowiedniego komfortu.

tanie-loty.com.pl

 

Niezadowolony jak Polak

 


Często jeszcze zdarza się, że głównym powodem wyjazdu jest chęć zaimponowania rodzinie, znajomym i to pomimo faktu wybrania stosunkowo taniej oferty. Wyjazd na zagraniczne wakacje budzi wciąż w Polakach postawę roszczeniową, zgodnie z zasadą „płacę to wymagam”. Problemy zaczynają się przy podpisywaniu umowy, gdyż większość osób pragnie zaoszczędzić na ubezpieczeniu a także nie czyta umów przed ich podpisaniem. Statystyczny urlopowicz okazuje się urodzonym malkontentem i swoje zastrzeżenia wyraża już w podczas podróży, potem poprzez krytykę warunków hotelowych, programu wycieczki aż na obsłudze kończąc. Pojawia się też wyuczona nieudolność, którą można zilustrować stwierdzeniem, iż „jak coś powinno być, musi być na miejscu a nie abym musiał o to prosić”. Zagranicą  do głosu dochodzi specyficzna mieszkanka kompleksu niższości połączonego z poczuciem wyższości. Wyższość jest wyrażana zazwyczaj wobec osób pracujących w obsłudze hotelowej, czasami także wobec pilotów wycieczek. W potocznym mniemaniu Kowalskiego są to osoby, które mają za zadanie obsługiwać go na każdym kroku, a wręcz walczyć o jego przychylność. Taki tok rozumowania nie wiąże się jednak z chęcią dawania napiwków. W polskim mniemaniu na napiwek trzeba zasłużyć wykonywaniem swoich obowiązków w sposób szczególny. Tymczasem napiwki traktowane są jako rzecz naturalna a w krajach arabskich jest on powszechnie akceptowaną formą jałmużny. Z trudem przychodzi również zrozumienie, iż istnieją lokalne zwyczaje często daleko odmienne od rodzimych, wymagające tolerancji i akceptacji. Kompleks niższości wynika natomiast z mentalności odziedziczonej po latach separacji od Zachodu. Polacy będący zagranicą czują się gorzej traktowani od innych nacji europejskich. Niemniej istotnym problemem dla pilotów wycieczek jest czasem wręcz anarchiczny indywidualizm, którym niesforny turysta potrafi rozbić misterny plan wycieczki. Arabscy kupcy, którzy kochają się targować niezbyt przychylnie patrzą na naszych rodaków. Polak podchodzi bowiem z założeniem „czemu tak drogo?” i potrafi zgrabnie wykłócić się o każdy grosz. Wstydliwą sprawą bywają jednak dziwaczne próby dogadania się po polsku, poprzez wolne sylabizowanie słów. Rodacy bywają ponadto bardziej zainteresowani plażą i chłodnym drinkiem niż zabytkami i aktywnym wypoczynkiem. Pomimo tego obowiązkowo fotografują się na tle starożytnych „kamieni”, aby zaimponować w kraju swoim obyciem w świecie. Polak bywa także śmiesznie ubrany – białe skarpetki i sandały, reklamówki, szorty, stare wytarte koszulki nie dodają splendoru i wzrostu oceny wśród tubylców. Z drugiej strony, polski turysta zagranicą często czuje się w pewien sposób nieśmiały i niepewny na obcym gruncie. Zazwyczaj ma także jednak skromniejsze wymagania niż bardziej wyrobieni turyści z bogatszych krajów. Inna sprawa, że tę niepewność maskuje się zbyt łatwo niepotrzebną agresywnością i butą.


Arabowie w basenie i zbyt mały telewizor

 


Niedopasowanie do realiów sprzyja nieporozumieniom. Dla praktyków zagadnienia polski turysta bywa dziwaczny w swoim narzekaniu i jawi się jako miłośnik pisania skarg. W większości przypadków zażalenia te mogą jedynie wywołać uśmiech lub zażenowanie. Polacy lubią się skarżyć na „glony w morzu”, ”padający deszcz”. „za słoną wodę”, „zbyt dużą liczbę ludzi na plaży”, „kelnera nie przynoszącego śniadania do łóżka”. Zdarzają się również osoby życzące sobie „hotelu w centrum, ale żeby było cicho i przy plaży”, reklamują wytarte guziki w pilocie TV, brak polskiej telewizji i że piasek na plaży w Egipcie nie nadaje się do robienia babek. Zabawnym może się też wydać oburzenie pewnej osoby, na Arabów pływających w hotelowym basenie czy dopatrzenie się w wodzie plemników. Oczywiście, biura podróży czy właściciele hoteli nie pozostają bez winy, gdyż około 10% skarg jest absolutnie uzasadniona. Zdarza się bowiem często, iż zamieniane są pokoje lub nawet hotele, odmienny od oczekiwanego jest także ich standard. Problematyczne często okazuje się uzyskanie należnego odszkodowania a sprawy są nagminnie przeciągane. Najbardziej rzetelne są biura duże i o ugruntowanej pozycji, w pozostałych przypadkach prawda o stanie faktycznym bywa naginana w celach sprzedażowych. Wiele zależy również od osobowości pilota lub rezydenta. Problem pojawia się, gdy są to ludzie dość przypadkowi, którzy liczyli na darmowe podróże po świecie, miast człowieka z wiedzą i pasją do dzielenia się nią z innymi.


Prawda leży pośrodku

 


Bogacimy się, ale zamiast wakacji stawiamy sobie inne cele – kupowanie mebli, telewizora, opłacenie raty za mieszkanie. Wyjazdy zagraniczne zyskują jednak wciąż na popularności, gdyż przybywa osób narzekających na ceny oraz pogodę nad polskim morzem i jeziorami. Polacy poznają przede wszystkim stary kontynent, tylko 5% decyduje się na dalsze wycieczki. Wpływ na takie zachowanie ma strach przed diametralnie odmienną kulturą, chorobami wymagającymi szczepień oraz koszty. Turyści nie stanowią jednorodnej grupy i różnią się w swoich upodobaniach. Zazwyczaj grupy są „normalne” ale zawsze trafi się kilku osobników, których zachowanie sprzyja podtrzymaniu stereotypów. Zgłaszane skargi zazwyczaj dotyczą problemów błahych lub niepoważnych, przez co faktycznie istotne sprawy giną w gąszczu anegdot. Prawda zapewne jest gdzieś pośrodku – są ludzie, którzy narzekają zawsze i każde wakacje wiążą się dla nich z niepotrzebnym wysiłkiem, bo najlepiej przecież było zostać w domu. Z drugiej strony coraz więcej osób jest ciekawych świata, poznaje stopniowo języki, nabywa międzynarodowej ogłady. Stereotypy obciachowych strojów i zachowań dotyczą także innych nacji i zapewne nie są tylko polską specjalnością. Ważne jest zatem, aby podczas wakacji swoją postawą poprawiać wizerunek Polaka. Częstsze wyjazdy zagraniczne procentują doświadczeniem i sprecyzowaniem własnych potrzeb. Kiedyś nadejdzie zapewne kres wygórowanych oczekiwań po tanich wycieczkach i może uda się stworzyć przekonanie, że możliwość podróżowania jest przywilejem a nie kaprysem.