28 mar 2015

pierwszy dzień


urodziłem się w wieży, późnym popołudniem jako martwa natura
z krzykiem. na moście zwodniczym. woda stojąca w korytarzach sięgała
klamek, akuszerka sięgała po spirytus. świat przedstawił się: jeżeli życie

jest jak ten pokój, to sens życia jest tam gdzie są drzwi. wyjście bardzo
awaryjne. stan zawiasów grozi kolejnymi latami. szczególnie zima,
poprawia, poleruje kawałek zwierciadła w oku. gerda została w zamku

cholerne szkiełko i oko. dorosłem, sięgam do okna. na skraj lasu
biegną ludzie. bóg gasi ich kolejno w karafce wina. upojeni, łamią się
w spowiedzi, z uciętych drzemek wypadają drzazgi wyważanych drzwi

wieczorem sprawdzanie obecności. dotykam, sprawdzam czy stawiam
opór. wreszcie wyglądasz jak człowiek – życzliwy głos poprawia mankiety,
lustruje załamania materiału. przypominam sobie wszystkie przypadki.

dopełniam się stojącą wodą. może nieprzygotowany, surowy albo dziś

nieobecny. jak dobiegnę na skraj, będę usprawiedliwiony?

Photo credit: anguila40 / Foter / CC BY-NC-ND

25 mar 2015

Krótko pisząc: Kłopotliwy człowiek


Miasto szczęścia



Tytułowy "Kłopotliwy człowiek" czyli Andreas, nie wiadomo skąd się wziął i nie wiadomo, co z nim dalej będzie. Został przywieziony starym autobusem do miasta w którym zapewniono mu pracę i mieszkanie, ale w którym nic nie smakuje i brakuje elementarnych emocji. W mieście "magicznie" ożywiają samobójcy (albo nie mogą zginąć), odrastają ucięte palce, goją się bez śladu rany. Andreas dość łatwo zdobywa żonę, ale między scenami automatycznego seksu a planowaniem wystroju mieszkania i kolacji ze znajomymi, nic się między nimi nie dzieje.  Gdy wydaje mu się, że kochanka zaspokaja jego potrzeby emocjonalne, wtedy okazuje się, że spotyka się także z innymi, a on jest tylko jednym z kilku. Wraz z przypadkowo poznanym człowiekiem przebijają się przez ścianę do innego świata - z muzyką, zapachami i smakami.


Zostają wkrótce ujęci i jedna z mieszkanek przekonuje go, że "większości odpowiada nasze miasto" a mniejszość, jak się szybko okazuje, musi wrócić z powrotem do starego autobusu na pustyni. Film jest krytyką skandynawskiego modelu państwa socjalnego, w którym dobra materialne mają samostanowić o człowieku i jego statusie. Świat fantastyczny, wyprany z emocji, mechaniczny, sterylny i powtarzalny. Uściski, poklepywania i rozmowy nic nie znaczą, bo są tylko erzacem konkretnej rozmowy. Nawet żona bohatera, gdy się dowiaduje, że Andreas chce ją opuścić dla kochanki, pyta, czy odejdzie dopiero po sobotnim przyjęciu. Film jest jednak dość powolny, czasem zbyt dosadny, co jest elementem kina skandynawskiego, ale dla mnie bywa dość męczące i jednostajne, choć temat ważki.



Na plus: temat, niepokojący klimat, oddanie zdehumanizowanej rzeczywistości

Na minus: senna narracja,  pewne sprawy podane zbyt wprost



24 mar 2015

Joachim Halupczok – niedoszła gwiazda sportu


Joachim Halupczok był uznawany przez wielu fachowców za największy talent polskiego kolarstwa. Jego kariera była dość krótka, ale wystarczająco bogata w sukcesy, aby znalazł trwałe miejsce w annałach polskiego sportu.


Każdy wytrawny kibic kolarstwa pamięta doskonale epokę zwycięstw Szurkowskiego, Szozdy czy Piaseckiego, których sukcesy rozpalały umysły młodych adeptów kolarstwa. Na następcę mistrzów, który miał predyspozycje aby przebić ich dokonania, typowany był pewien skromny chłopak spod Opola.

Wszechstronny junior


     Joachim Halupczok urodził się 3 czerwca 1968 roku w Niwkach na Opolszczyźnie, nazywanej wówczas „kolarskim zagłębiem”. Przygodę z rowerem, która później stała się pasją zaczął już w wieku czternastu lat. W barwach klubu LKS Ziemia Opolska spędził całą swoją amatorską karierę. Był bardzo wszechstronnym juniorem, co udokumentował podczas Mistrzostw Polski w 1987 roku zdobywając tytuły w wyścigach szosowych, przełajowych oraz torowych. W czasach rosnącej specjalizacji w sporcie rowerowym wydawał się kompletnym kandydatem do osiągania najwyższych laurów. Potrafił bowiem doskonale radzić sobie także w jeździe na czas, w zawodach górskich a także współpracować z kolegami podczas jazdy parami i jazdy drużynowej. W młodym kolarzu dostrzeżono ogromny potencjał, który stał się nadzieją dla dotkniętego marazmem polskiego sportu końca lat 80 XX wieku. 

erowery.pl

18 mar 2015

Hooverphonic – A New stereophonic sound spectacular (1996)




T
a nieco przydługa nazwa skrywa debiutancki album belgijskiej grupy Hooverphonic z 1996 roku. Sporo wody zdążyło przeciec przez palce zanim w pełni i świadomie odkryłem tę płytę, jak i całą ich twórczość. Hooverphonic to mniej znany przedstawiciel (choć niesłusznie) trip – hopu, stylu który narodził się i święcił największe tryumfy w latach 90.



 
Wpierw zetknąłem się dwoma singlami– Inhaler oraz 2 Wicky. Pierwszy utwór ma niesamowity, gęsty klimat z wyraźnym podbiciem, partią gitary, hipnotyczną melodią a całość spina „anielski” głos Liesje Sadonius.


14 mar 2015

O nurcie fekalizmu jako odpowiedzi na opresyjność systemu


"Gdy wszyscy pisali: „Z ust do ust leci / Imię, co jak słońce nam świeci / Imię, co słońcem się zaczyna / Imię Towarzysza Stalina” lub „W krainie socjalizmu nikt się nie martwi / oto jest linia naszej partii”, Egon Bondy pisał tak: „Z delikatną ostrożnością pierdzę, żebym się nie zesrał”. Potem krytycy określili to jako sposób manifestacyjnego oderwania się od kultury oficjalnej, naznaczonej konformizmem.”
Fekalizm eliminuje przemiany rewolucyjne i rozwój oraz własność środków produkcji, skupia się zaś na rozwoju stosunków międzyludzkich, które można zilustrować fekalistycznym obrotem srania. I tak epokę monarchii charakteryzowano jako stan, gdy jeden srał na wszystkich, jednak rewolucja przyniosła zmianę: teraz wszyscy srali na jednego. Aż doszło do stanu współczesnego, kiedy wszyscy srają na wszystko.
Po zwycięstwie socjalizmu na czarnym horyzoncie spotykają się dwie ostatnie żyjące ludzkie istoty. Jedna z nich zwraca się do drugiej z prośbą: „Nie pożyczyłbyś mi gówna, żebym mógł się wysrać”."

Komunizmu nigdy nie zbudowano (ponoć istniał realny socjalizm), a w epoce wciąż nieposkromionego kapitalizmu (czy można go naprawdę oswoić?) tezy nurtu fekalizmu zdają się wciąż być aktualne. „Optymistyczny światopogląd partii rządzącej” o którym wspomina Szczygieł, także dzisiaj, choć inaczej, daje się we znaki. Dzisiaj obywatel ma jednak więcej możliwości stawiania okoniem wobec tego nieskrępowanego optymizmu widzianego szczególnie w okolicach kampanii wyborczych. 

A gdy już nic nie będzie mógł zrobić, ani inaczej zaprotestować, może przypomnieć sobie dwie z trzech podstawowych tez fekalizmu.

"Primo: wszystko jest gówno warte, ergo secundo: na wszystko się mogę wysrać."

Mariusz Szczygieł, Zrób sobie raj, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010, s.19-20


12 mar 2015

Krótko pisząc: Morfina

Człowiek w przejściu 

 

O kim jest "Morfina" Szczepana Twardocha można łatwo sprawdzić w streszczeniach, ale zrozumieć można dopiero po lekturze. Konstanty Willemann to postać z poważnym problemem tożsamościowym, który zagłusza hulszczym życiem i morfiną. Pełnokrwisty Niemiec poprzez swoją szaloną matkę zostaje wychowany na Polaka, ale swoją polskość musi ciągle potwierdzać i nawet służba w czasie wojny nie jest dla niego wybawienie a dopiero początkiem. Autor napisał powieść pełną smrodu, zaduchu, brzydoty i problemów dalekich dla współczesnego człowieka w kwiecie wieku. Wojna stawia go przed wyborem - jestem Polakiem i ponoszę tego konsekwencje albo staje się Niemcem z wiedeńskim akcentem. Matka, który uczyniła zeń Polaka sama przechodzi na stronę zwycięzcy a ojciec oddaje mu swój budzący strach mundur wojskowego żandarma.

10 mar 2015

Krótko pisząc: Obywatel

Piszczyk do potęgi i kwadratu 


Jerzy Stuhr po raz kolejny mocuje się z polską rzeczywistością i po raz kolejny balansuje na granicy oczywistości i dosadności. Tytułowy Jan Bratek, podobnie jak Jan Piszczyk, chce płynąć z prądem i zyskać jak najwięcej dla siebie, ale wrodzony oportunizm ciągle wyrzuca go na brzeg. Bratek nie jest złym człowiekiem, ale jedyne co robi szczerze i z sercem to roznoszenie mleka, miłość do matki i śpiewanie przebojów Tercetu Egzotycznego. On sam jednak nie jest niczym egzotycznym w kraju nad Wisłą, gdzie umiejętność odpowiedniego ustawienia się (czasem dzięki przypadkowi) jest cechą wskazaną a nawet niezbędną. Także w relacjach z kobietami wychodzi Bratkowi nieszczególnie - jedna ubeczka, druga nawrócona zakonnica a trzecia (jedyna miłość) to Żydówka, która musiała po 68 roku wyjechać do Izraela. Stuhr skacze przez epoki wyśmiewając antysemityzm, opozycję solidarnościową, partię, księży i media.


Trzeba zatem przyznać, że film nie jest jednostronną wizją lewicową lub prawicową a raczej wyobrażeniem polskiego piekiełka, gdzie łatwo zarobić łatkę, narazić się albo wygrać los na loterii. Rolę młodego Bratka pozytywnie przerysowuje Maciej Stuhr, czyniąc zeń postać groteskową i karykaturalną, co z kolei kłóci się z podanymi czasem wprost rozwiązaniami scenariuszowymi.

Bratek na fali historii traci kolejne listki, jak traci się złudzenia i nadzieje a zyskuje rozczarowania. "Obywatel" to film o ludziach, jakich wielu, ale równie dobrze mogłoby ich wcale nie być, tak jak obywatel PRL był jedynie przedmiotem a nie podmiotem polityki. Nie wiem czy Bratka da się lubić, bo to człowiek bez właściwości, meduza, która na tle ogromu morza jest bezbarwna, ale wciąż może parzyć. Z drugiej strony, wydaje mi się niemal niemożliwym, aby ująć losy jednostki w długiej i zmiennej historii w niecałe 2 godziny.

Plusy: dobra gra Macieja Stuhra, satyra na wszystkie opcje

Minusy: czasem zbyt dosadne dialogi, grubo szyte czarno-białe zakończenie


9 mar 2015

Wszechświat jest rybą - recenzja "Deklinacji" Janiny Barbary Sokołowskiej



„Deklinacja” Janiny Barbary Sokołowskiej jest odmienianiem rzeczywistości, zarówno w sensie gramatycznym (przez przypadki i liczby) jak i odmianą symboliczną, zakotwiczoną w świecie wewnętrznym. Świat ten tworzą zdobyte przez autorkę doświadczenia odmieniane przez znane przypadki. Wiersze przywodzą na myśl jakby osobisty rozrachunek z losem. Każdy mógłby napisać antologię własnego życia, lecz o ostatecznym kształcie tomu decydują nie tylko przeżycia, ale też odniesienia kulturowe i metafizyczne. Należy też wspomnieć, że podtytuł „wiersze dawne i nowe”, oznacza teksty dotąd niepublikowane.

Deklinacji ulega znaczna część języka i świata, co ma swoje odzwierciedlenie w tomie i stanowi o jego spójności. Marian Kisiel w posłowie zaznacza, że są to wiersze „krystalicznie czyste, pisane pauzami. Czytane niespiesznie – wbrew czasowi (…), trybowi, który nas niepokoi lub narzuca określoną formę (…)”.  Czytelnik otrzymuje zatem zbiór napisany jakby na przekór tymczasowym okolicznościom, modom i ulotnym stanom. 

2 mar 2015

Krótko pisząc: Wałkowanie Ameryki

Co z tą Ameryką?


Marek Wałkuski - korespondent polskiego radia przedstawia sumiennie kraj w którym przyszło mu żyć i pracować. Jest to państwo niezwykle różnorodne - między rolniczymi i konserwatywnymi stanami a liberalnymi i bogatymi stanami zachodniego i wschodniego wybrzeża różnica bywa oszałamiająca. Nawet Waszyngton, w którym zamieszkał autor, podzielony jest pomiędzy dwa stany i Dystrykt Kolumbii a w każdym w nich obowiązuje odmienne prawo lokalne (w jednym wolno rozmawiać przez komórkę a w innym nie wolno palić w aucie). Bardzo zróżnicowany jest poziom szkolnictwa a bogatsi Amerykanie już od dawna mieszkają na przedmieściach, wskutek czego, samochód (a nawet dwa i więcej) jest czymś tak naturalnym, jak u nas rower na wsi. Wałkuski podaje dużą ilość danych statystycznych, które mogą nieco nużyć, ale wskazują też jak Ameryka się zmienia i jak duże są dysproporcje w wielu dziedzinach życia.