24 lut 2010

postrzyżyny

zmarli nie mieszkają za rzeką a po drugiej stronie
jeziora porośniętego sitowiem, nie trzeba przekraczać
wystarczy obejść, wydeptać ścieżkę w wysokiej trawie

jak daleko możesz się posunąć? do brzegu
miał już tak blisko, nigdy go nie odnaleziono
do trumny włożyli ulubioną zabawkę
pożądałem jej i bałem się o ślady

ta woda nie wyrzuca ciał, one stają się wodą
kiedyś wyjdzie na pole, znikną brzegi, druga strona
czy takie jest zmartwychwstanie?, następni zbiorą plon
mieszczący się w dłoni, coś nie podlegającego tłumaczeniom

dziś myślę o tym z dystansu, coś myśli o mnie z bliska
patrzy w tył głowy, jakby chciało dotknąć włosów
tamtych mokrych ściętych włosów


4 lut 2010

popularna scena rodzajowa

Wczoraj przy okazji pewnej rozmowy przypomniałem sobie o popełnionym już dobre kilka lat temu wierszyku i wtedy i teraz miał służyć jako odtrutka dla wierszy miłosnych, pełnych uniesień w landszaftowym otoczeniu. Oto on po pewnych drobnych przeróbkach.


nad zbiornikiem słodkowodnym nieoznaczonym kartograficznie
ona symbolicznie oddaje mu swą pompę tłoczącą krew
otwierając podwoje przedsionków i ramion


w odbitym blasku jedynego satelity ziemskiego
zbliżają otwory gębowe wymieniając płyny ustrojowe
erytrocyty szybciej przenoszą tlen unosząc ze sobą
do głów spożyty alkohol niskoprocentowy


płazy bezogonowe specyficznie się porozumiewają
opierzone stworzenia w powietrzu wydają się kreślić
kształt  toruńskiego piernika
mniejsze ciała niebieskie
gasną nad ziemską atmosferą