29 kwi 2015

Krótko pisząc: Dwa dni, jedna noc


Człowiek człowiekowi premią


Film braci Dardenne jest współczesnym moralitetem, grecką tragedią w XXI wieku, gdzie zamiast złowrogich bogów jest nieczuła korporacja a na Deus ex machina raczej nie ma co liczyć. Można za to liczyć lub zawieść się na ludziach. Sandra (Marion Cottilard) miała przerwę w pracy w wyniku załamania nerwowego a jej koledzy i koleżanki zostali postawieni przed trudnym wyborem. Dyrektor i kierownik doprowadzili jeszcze przed jej powrotem do głosowania w czasie którego mieli się opowiedzieć albo za pozostawieniem jej w pracy albo wypłatą wysokiej premii. Większość wybrała premie ale Sandra wraz z przyjaciółką upraszają dyrektora o powtórne głosowanie w poniedziałek rano. Bohaterka ma dwa dni i jedną noc, aby przekonać większość do siebie i nie wrócić na zasiłek.


W filmie nie mamy do czynienia z "Dwunastoma gniewnymi ludźmi", których po kolei trzeba przekonać do zmiany zdania. Sandra może liczyć na pomoc męża ale sama musi się udać lub zadzwonić do każdego z osobna i prosić o zmianę decyzji. Jak można się domyśleć, te krótkie spotkania nie należą do łatwych ani przyjemnych, ale zdobywa stopniowo poparcie. Jedna koleżanka udaje, że nie ma jej w domu a inny współpracownik jest agresywny. Sandra jest na skraju ponownego załamania.

28 kwi 2015

Krótko pisząc: Hiszpanka


Widz zrobiony w Jojo



"Hiszpanka" jest filmem instant, czyli w proszku, postacie są rozlane i przerysowane a całość jest trudna do zdefiniowania. W zasadzie można byłoby zrobić z jednego - dwa filmy: pierwszy o pojedynku mediów - spirytystów Abuse'a i Funka oraz historia o ludziach w okolicznościach wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Barczyk miał artystyczne plany a pod względem wizualnym film wygląda co najmniej przyzwoicie, ale niestety niewiele z niego wynika. Całość okazuje się seansem spirytystycznym w którym widz nie wie gdzie się aktualnie znajduje, dokąd i po co zmierza.

Widz dostrzeże tutaj inspirację Wesem Andersonem, Nolanem i Lynchem ale z tej mieszanki wychodzi obraz surrealistyczny, pocięty, pretensjonalny i jednak męczący. Postaci są enigmatyczne (co w przypadku Abuse'a i Funka jest zrozumiałe), ale  motywacje i charaktery pozostałych są niejasne, a przez co pasują bardziej do spektaklu w Teatrze Polskim, który daje w filmie zakręcone przedstawienie.


Główną osią filmu nie są przygotowania i przebieg Powstania Wielkopolskiego, ale średnio wciągająca historia o pojedynku dwóch mrocznych panów o duszę Paderewskiego, przybywającego do Poznania. Wątek przemysłowca Ceglarskiego (czyżby nawiązanie do Cegielskiego) także jest dość trywialny, a jego obecność miała chyba głównie posłużyć jako przykład Polaka- pozytywisty w odróżnieniu od postaci neoromantycznych. Reżyser i scenarzysta zdaje się żonglować gatunkami, technikami, nawiązaniami i cytatami, ale jakoś niewiele z tego wynika, bo zamiast historii od a do z widz otrzymuje coś, co można by nazwać "wiązką wrażeń". 

Ponieważ sponsorem filmu był samorząd województwa wielkopolskiego, w ostatnich minutach widz otrzymuje przyspieszone i skrócone kalendarium dni powstańczych, opakowane w efekciarską formę. "Hiszpanka" to film - eksperyment i jak każde takie przedsiewzięcie nie trafi do masowych gustów, ale jednak oczekiwałbym artyzmu i świadomości twórców a tymczasem czuje się wypuszczony na pustynię bez mapy. Może tytuł sugeruje, że trzeba by zachorować na ten śmiertelny rodzaj grypy, aby zrozumieć głębie, drugie a może nawet trzecie dno całości, ja jednak tak głęboko nie zanurkowałem, bo mógłbym już nie wypłynąć.

Na plus: ładne zdjęcia, z potencjałem


Na minus: emfatyczna gra większości aktorów, artystyczna niejasność, dwa filmy w jednym



25 kwi 2015

Czujne słówka - recenzja "Pozy" Oliwii Betcher

Recenzja napisana dla Pomorskiego Magazynu Literacko – Artystycznego – Latarnia Morska

Debiutancki tomik Oliwii Betcher to pozycja, którą można czytać na dwa sposoby: znajdować i dekodować stosowane gry słowne (podobieństwa znaczeń, brzmień, dekonstrukcja związków frazeologicznych, neologizmów, konotacji itp.), które serwuje czytelnikowi lub odbierać poprzez emocje i wywody. 

Co oznacza „Poza” – przechodzenie w dojrzałość, wycieczka poza zastany język, figura złapana w migawce -  pozycja wobec czegoś, a może wyjście poza siebie i przyglądanie się z boku, ucieczka? Chyba w każdej odpowiedzi kryje się prawda, a reszta jest nieuchwytna, gdyż sama autorka pisze (sens jest poza i tak nie/ zapamiętujesz słów) wszystko jest fazą musi/minąć jak myśl (…); zapętlam się w ucieczkach/jakby to pomogło odczarować chroniczne/ przegrane (…) – „napraw”, a także słowa służą do zasklepiania/dziur między światłem i pustką. – „dopóki to widzę i wierzę”. Poetka jest świadoma, że zaczynając grę z językiem igra z przyzwyczajeniami, ukazuje jego siłę a zarazem słabości, przestrzega mam zdania/przeładowane jak karabin i jestem spokojna (…) – „I’m part”. I nie waha się go użyć. Poezja jako oręż, pomost do zrozumienia, przejście do światła?


15 kwi 2015

Krótko pisząc: Wyspa na prerii


We don't dial 911



Wojciech Cejrowski tym razem dzieli się wrażeniami z pobytu na wciąż nieco Dzikim Zachodzie, czyli gdzieś na południowych krańcach Arizony. Tam właśnie na terenie Wielkiego Rancza przed 20 laty nabył (otrzymał, wygrał w karty) niewielki (jak na amerykańskie realia) kawałek ziemi (właściwie prerii) z drewnianym domkiem i inwentarzem. Co tu dużo mówić, autor opowiada takie historie i tak przedstawia życie na amerykańskiej dalekiej (i głębokiej) prowincji, że aż chciałoby się tam pojechać i pomieszkać. Jest to rzeczywistość tak odmienna od polskiej, z tak daleko (jak dla nas) posuniętą wolnością jednostki, różną mentalnością i zasadami współżycia społecznego, że pierwsze tygodnie mogą okazać się szokiem poznawczym. 


W małej społeczności na skraju Arizony sąsiedzi wiedzą o sobie wszystko, większość usług jest pod ręką a koncerny naftowe same zbadają nasz teren pod kątem zasobności w ropę, postawią "kiwaczki" a potem wypłacą przelewem należność.Tutaj wychodki nie mają tylnej ściany (bo mrówki), ale nie ma powodów obawiać się, że ktoś zobaczy nasze cztery litery, bo gości (także nieproszonych) widać już daleka w tumanach kurzu, który jest tam wszechobecny.

Preria żyje własnym życiem, choć jest pustką sięgającą aż po horyzont i chyba także ta autonomiczność i niezależność tak pociągają autora. Czytając "Wyspę na prerii" można zrozumieć dlaczego Cejrowski stał się "pierwszym kowbojem RP" i że nie była to żadna poza czy kreowanie wizerunku ale autentyczna fascynacja. Książką wypełniona jest historiami, historyjkami, dykteryjkami, żartami, jakie sprawiali mu jego znajomi "ze stada", których spotykał w barze popijając margeritę. Także szeryf jest jednym z nich, człowiekiem, który pije piwo razem z mieszkańcami, bo przecież jest  cały czas na służbie a gdyby odstawał "od stada", to po prostu nie zostałby wybrany na kolejną kadencję.

"Wyspa na prerii" to mało kosmopolityczny obraz Ameryki, ale też nie ksenofobiczny, gdyż trzeba wsiąknąć w tę specyfikę, postarać się, aby zostać uznanym za swojaka.



Na plus: klimat, opowieść, pasja, ukazanie innej Ameryki

Na minus: że może za krótka, wierszyki autora ;)





Wojciech Cejrowski, Wyspa na prerii,  Zysk i S-ka , 2014

4 kwi 2015

Krótko pisząc: Outpost 37

 

Paradokumentalni obcy




"Posterunek 37" to budżetowy paradokumentalny film science-fiction o grupce żołnierzy broniących tytułowej stanicy. W bliskiej przyszłości Ziemię najechali "Ciężcy", którzy są doskonale opancerzonymi robotami- stworami?, które chcą podbić i skolonizować ziemię. Ludzkość w tym starciu poniosła dotkliwe straty ludzkie i materialne, ale atak odparła. W celu eliminacji reszty "Ciężkich" skonstruowano specjalny rodzaj pocisku w pocisku, który potrafi dobrać im się do skóry a tymczasem samym najedżcom zabrakło...amunicji. Ochotnicy z wyludnionej Ziemii zamieszkują  posterunki strzegące przed potencjalnym resprawnem obcych. Posterunek 37 znajduje się na Bliskim Wschodzie i oprócz "Ciężkich" musi też odpierać ataki miejscowych, którzy mają nie do końca zrozumiałe pretensje.