25 cze 2015

Ruiny zamków na szlaku jurajskim



       Jura Krakowsko – Częstochowska jest rajem dla miłośników wspinaczki skałkowej i rowerowych wycieczek. Niemniejszą atrakcją są także ruiny gotyckich i renesansowych warowni i strażnic. Szczególnie niektóre z nich warto odwiedzić podczas letnich wypraw.


Aby poznać wszystkie relikty historii w jakie obfituje okolica, należałoby poświęcić chyba cały okres wakacyjny. Tekst dotyczy zatem tych budowli, które dotychczas zdążyłem poznać i jest zarazem zapisem wrażeń, jakie temu towarzyszyły.

 

Zamek Lipowiec Fot. Daniel Wróblewski

Krótka historia zamków jurajskich

 

Już we wczesnym średniowieczu na obszarze Jury znajdowały się umocnienia ziemno – drewniane m.in. w Smoleniu, Ojcowie czy Pieskowej Skale. Historia „Orlich Gniazd” swój początek bierze jednak od czasów panowania Kazimierza Wielkiego. Podczas jego rządów Śląsk ostatecznie znalazł się w granicach Czech, z czym wiązał się problem zabezpieczenia zachodniej granicy. Wyżyna Krakowsko – Częstochowska pełna trudno dostępnych wzgórz i ostańców doskonale nadawała się do wybudowania linii strażnic i zamków, które mogły skutecznie ochronić Kraków oraz szlaki handlowe. Wspólnym wysiłkiem królewskiego skarbca oraz małopolskich możnowładców wzniesiono większość budowli od fundamentów a część została przebudowana i dostosowana do ówczesnych wymogów obronnych. Okres trzech stuleci był czasem świetności kamienno-ceglanych warowni, które doskonale wypełniały swoje zadania, jednak wzrost znaczenia artylerii stopniowo zmniejszał ich rolę. Tylko nieliczne twierdze zostały dostosowane do nowych technik wojennych, poprzez wzmocnienie murów i budowę bastionów dla broni palnej. Nieuchronny schyłek nadszedł wraz ze szwedzkim potopem w połowie XVII wieku, gdy większość zamków została łatwo zdobyta i zniszczona. Tylko niektóre zdołały częściowo podnieść się z ruiny i służyć właścicielom nawet do pierwszej połowy XIX wieku. Kolejne dziesięciolecia przyniosły kolejne rozbiórki na cele budowlane, dewastację i naturalny rozpad. Obecnie częściowo zabezpieczone i udostępnione do zwiedzania są nieusuwalnym elementem krajobrazu, rozbudzając wyobrażenie o dawnej potędze.


21 cze 2015

Krótko pisząc: Obce ciało


Wciąż bardziej obco



Film „Obce ciało” chciałby być filmem ważnym na współczesny temat. Zanussi podejmuje się opowieści o korporacji, religii, kobietach wyzwolonych i wyborach życiowych. Do tego dochodzi jeszcze namiastka wątku szpiegowskiego a całość akcji dzieje się we Włoszech, Polsce i Rosji. Za dużo wszystkiego dobrego a tym samym problemy zostały przedstawione w sposób spłycony i dość tendencyjny.

Można mieć poważne wątpliwości do rozwiązań scenariuszowych a postaci (szczególnie kobiece) trącą papierem zapisanym w proste linie. Film jest szyty zbyt grubymi nićmi, które wystają z materiału filmowego. Nie jest to, niestety, pogłębiona analiza współczesnych stosunków panujących w korporacji ani analiza przebiegu związku, w którym ona chce iść do klasztoru (ale nie jest pewna powołania) a on liczy (coś niemrawo i bez przekonania), że ją od tego odwiedzie. Aby być bliżej ukochanej w jej klasztorze Angelo (Riccardo Leonelli) zatrudnia się w korporacji. I w tym momencie zaczyna się zabawa z widzem.

19 cze 2015

„Sauna” – czyli jak upadał system

 

Blok wschodni w skali mikro



W saunie panuje rozluźniona atmosfera, człowiek wydala z siebie złe fluidy, relaksuje się i jest bardziej skory do rozmów. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w filmie Filipa Bajona z 1992 roku. Akcja toczy się na przestrzeni lat 80. w saunie hotelu Ministerstwa Edukacji w Helsinkach. Spotykają się tam przedstawiciele tzw „bloku wschodniego” – Rosjanin Jurij (Marian Opania), Węgier Sabo (Henryk Bista), Enerdowiec Ernst (Władysław Kowalski) oraz Czech Milos (Piotr Machalica). Jurij jest postacią centralną i przywódczą a wokół niego krążą satelity Milosa i Ernsta, jedynie Sabo wydaje się być zdystansowany. Pieczę na nimi sprawuje neutralny Fin Jussi (Zbigniew Zamachowski), który dla spragnionych zachodnich produktów naukowców gotowy jest zorganizować zarówno walkmana, narty jak i czołg. W poczekalni sauny czeka jeszcze piękna Rosjanka Masza (Gabriela Kownacka), która dziwnie obawia się swojego rodaka. Świat jest u progu nowej dekady, w Polsce trwa karnawał „Solidarności” i do zrównoważonego światka starszych panów wkracza Polak (Bogusław Linda) z ręcznikiem z napisem „Solidarność” na udach.

15 cze 2015

Ostatni kurs gdańskiego tramwaju



„Tamtej nocy przed uderzeniem, kiedy rosyjscy artylerzyści czyścili lufy swoich armat i obliczali trajektorie, pan Winterhaus – dyrektor udał się do zajezdni i krążył wśród pustych hal, znieruchomiałych zwrotnic i wygaszonych lamp, a kiedy natknął się na ostatni wóz, który nie został zmilitaryzowany, wskoczył do niego, podniósł pałąk i ruszył nim na miasto, przypominają sobie dawne czasy, kiedy był jeszcze zwykłym motorniczy, i najpierw zrobił trasę trójki, potem piątki, następnie zaś siódemki i zatrzymywał się na przystankach, głośno wywołując ich nazwy i jeździł tak od Friedenschloss do Weichselbahnhof, od Broesen do Ohra i Emaus, sam zmieniał zwrotnice na mijankach i dziurkował strefowe bilety, a nocne patrole wojska, Schupo i SS salutowały mu, bo na przedniej szybie wozu przezorny Winterhaus – dyrektor ustawił podobiznę Fuhrera pomiędzy dwiema oliwnymi lampami, niczym w katolickim kościele, więc myślano, że to propagandowy kurs dla podtrzymania ducha bojowego, co było wskazane, co było potrzebne, jako że na stuletnich konarach Wielkiej Alei wisieli już dezerterzy i defetyści z tabliczkami na piersiach: „Nie chciałem umierać na Fuhrera i Ojczyznę”, a ich buty dzwoniły o szyby wozu jak krople marcowego deszczu ze śniegiem, i w ten sposób tramwaj pana Winterhausa – dyrektora przemykał wąwozami ulic, parkami, alejami miasta, aż do momentu, kiedy wielkie jęzory ognia zaczęły trawić czerwony gotyk Hanzy, wtedy właśnie pan Winterhaus – dyrektor wyrzucił w błoto podobiznę Fuhrera, zdmuchnął oliwne lampki i wywiesił na wozie białe prześcieradło, lecz niewiele to pomogło, bo torowiska były już rozerwane, rozprute granatami i nie mógł jechać dalej, wyskoczył więc z tramwaju i biegł do domu, a wtedy za jego plecami gruchnął pocisk i ostatni cywilny tramwaj miasta Gdańska rozpadł się na tysiące kawałków szkła, metalu i drewna, a pan Winterhaus – dyrektor zatrzymał się i pojął, porażony tą nagłą metamorfozą, że to absolutny koniec jego tramwajowej kariery, którą zaczynał jako pomocnik mechanika, i absolutny koniec tego miasta, które już nigdy nie będzie tym, czym było”.




Paweł Huelle – "Pierwsza miłość i inne opowiadania", fragment opowiadania „Srebrny deszcz”. s.152-153


14 cze 2015

Wyzwanie: Oglądamy filmy Bernardo Bertolucciego



Żyjemy w czasach wyzwań: aby być szybszym, sprawniejszym, młodszym lub bardziej elastycznym. Wyzwaniem może być też dieta, wyzwanie Actimela albo przebiegnięcie maratonu (albo chociaż półmaratonu). Czas na wyzwanie nie tylko dla ciała ale i dla ducha. Nie zdążyłbym zaliczyć wcześniejszego wyzwania (obejrzenie wszystkich filmów Clinta Eastwooda z okazji jego okrągłych urodzin) to postaram się obejrzeć wszystkie filmy Bertolucciego. Pomysł i zasady tej godnej szacunku i przyklaśnięcia akcji można znaleźć tutaj –LINK




Bernardo Bertolucci w całej swojej długiej karierze nakręcił tylko (albo aż) 16 filmów. Jeżeli spojrzy się na datę pierwszego dzieła (rok 1962) to można dojść do wniosku, że jest to liczba niewielka. Z drugiej strony, można jednak założyć, że każdy jego film to historia zupełnie samodzielna i dopracowana. Takie wnioski nasunęły mi się, gdy dokonałem małego podsumowania trzech jego filmów, które dotąd obejrzałem. Ich cechą wspólną wydaje się być pewne poczucie dekadencji, przemijalności, choć nie jest to powód do smutku a raczej zadumy.
„Marzyciele” to film dość śmiały obyczajowo i podobnie jak „Ostatni cesarz” i „Ukryte pragnienia” posiada swój niepowtarzalny klimat, nieco wręcz oniryczny i ulotny. W „Marzycielach” oraz w „Ukrytych pragnieniach” akcja toczy się dość leniwie a wszystko co najważniejsze, mieści się między dialogami i poszczególnymi scenami. „Ostatni cesarz” to opowieść o Pu Yi, ostatnim cesarzu Chin, człowieku, który od władcy Kraju Środka przeszedł drogę do zwykłego obywatela Chin Ludowych. Prawdę mówiąc, oglądając te filmy w różnym czasie i odmiennych okolicznościach nie zwróciłem większej uwagi, że są one dziełem tego samego reżysera. Spróbuje więc ponownie zajrzeć do jego świata, do czego wszystkich namawiam. Byle zdążyć do marca.


Io e te - Ja i ty (2012)
The Dreamers - Marzyciele (2003)
L'assedio - Rzymska opowieść (1998)
Stealing Beauty - Ukryte pragnienia (1996)
Little Buddh - Mały Budda (1993)
The Sheltering Sky - Pod osłoną nieba (1990)
The Last Emperor - Ostatni cesarz (1987)
La tragedia di un uomo ridicolo - Tragedia śmiesznego człowieka (1981)
La luna - Księżyc (1979)
Novecento - Wiek XX (1976)
Ultimo tango a Paris - Ostatnie tango w Paryżu (1972)
Strategia del ragno -Strategia pająka (1970)
Il conformista - Konformista (1970)
Partner (1968)
Prima della rivoluzione - Przed rewolucją (1964)
La commare secca - Kostucha (1962)

3 cze 2015

Zapomniane polskie seriale cz.II



Jakiś czas temu napisałem o trzech nieco zapomnianych polskich serialach (Dojrzewanie, Crimen, Akwen Eldorado). Teraz chciałabym przypomnieć (odkurzyć, zainteresować) trzy seriale historyczne powstałe pod koniec lat 80.

Pogranicze w ogniu


W zasadzie nie wiem nawet, czy mogę nazywać ten serial zapomnianym, bo dla części jest on w ogóle nieznany, ale zapewne ma też swoich fanów (choćby mnie). „Pogranicze w ogniu” jest moim skromnym zdaniem jednym z najlepszych polskich seriali, który jednak nie doczekał się należytej sławy i popularności. Dlaczego tak się stało? Końcówka lat 80 charakteryzowała się wielkim apetytem społeczeństwa na wszystko co zachodnie, ładnie opakowane i ociekające akcją. Serial historyczny (a raczej bazujący na historii, bo część epizodów została wymyślona a historia Jurka Osnowskiego opiera się luźno na perypetiach polskiego agenta Jerzego Sosnowskiego) wymagający jednak pewnej wiedzy i to dotyczącej okresu międzywojennego, która w latach PRL-u była zniekształcana lub traktowana po macoszemu. Przeciętny widz raczej słabo orientował się w polskiej rzeczywistości lat 20 i 30, nie wspominając o niuansach pracy wywiadowczej i kontrwywiadowczej. Serial w ogólnym zarysie przedstawia rywalizację Czarka Adamskiego z Frankiem Relke (Cezary Pazura i Olaf Lubaszenko – na planie tej właśnie produkcji się poznali i zaprzyjaźnili).