7 gru 2015

Trzeba zabić tę miłość


Maturalna miłość i pies


J
anusz Morgenstern potrafił kręcić filmy na podstawie literackiej. „Jowitę” napisał Tadeusz Konwicki, „Żółty szalik” Jerzy Pilch a „Trzeba zabić tę miłość” Janusz Głowacki. W każdym z tych filmów potrafił wiernie oddać autorski ogląd rzeczywistości, godząc to zarazem z własną metodą twórczą. Kto zna i lubi sposób opowiadania Głowackiego łatwo zrozumie i zaakceptuje ten film. Poza tym, to po prostu dobry film.

Jak wiemy, w czasach PRL-u nie było łatwo i kręciło się o tym filmy (że sparafrazuje prezesa Ochódzkiego). Obyczajowość i realia społeczne początku lat 70. były dość odległe od tego, co prezentowała oficjalna propaganda a i we wspomnieniach rodziców czas ten nabiera kolorytu.

Na tle początków epoki Gierka w Polsce a tuż po apogeum ruchu hippisowskiego na świecie w dorosłe życie wchodzą Magda (Jadwiga Jankowska – Cieślak) i Andrzej (Andrzej Malec). I już w tym miejscu Głowacki odwraca stereotypowe role (wtedy bardziej, dziś już mniej).


To dziewczyna jest bardziej świadoma i odpowiedzialna a chłopak jest lekkomyślny, choć próbuje ogarnąć jakoś nową rzeczywistość. Młoda miłość spotyka się z problemami, jakie raczej nie występują w normalnych krajach. Oboje zdali na studia, ale się nie dostali, zabrakło „punktów za pochodzenie”. Dlatego ojciec Andrzeja musiał się zdegradować zawodowo a Magda podjąć się pracy salowej w szpitalu, aby „poznać życie” i dostać indeks na medycynie za rok.

Mieszkają jako sublokatorzy u ojca Magdy, który żyje z niewiele starszą od niej „Dzidzią”. Rodzinne obiadki (jedzą spaghetti!) oraz popijanie herbatki funkcjonują jako nietrwała zasłona przed nieporozumieniami. Ojciec jest stanowczy i konkretny a Magda chce możliwie szybko znaleźć (kupić, wynająć) własne mieszkanie. Rok pracy jako salowa wydaje jej się wiecznością, a Andrzej niebawem znajduję niezłą pracę i nawiązuje romans z żoną szefa. Tak kiełkuje zbrodnia.

Autor scenariusza zawarł w dialogach wiele uszczypliwości względem panującego systemu. Stający przed komisją pracy robotnik twierdzi, że chyba podpisał papier po pijanemu, bo nie chce i nie lubi pracować. Z opowiedzianej historii widz dowiaduje się o pewnym wykształconym człowieku, który pracuje poniżej swoich umiejętności, ale za większe pieniądze. W końcu jednak nie daje rady patrzeć na niekompetencję w zakładzie i zostaje przeniesiony na stanowisko inżyniera z dwa razy mniejszą pensją. W pokazanej gazecie można z kolei przeczytać o kawałku słoniny, którym zaklajstrowano dziurę w statku...

Herbatka po podsłuchanej rozmowie
W nienormalnej rzeczywistości to co normalne i piękne, choć jeszcze słabe (czyli miłość młodych), nie może się rozwinąć i okrzepnąć. On kradnie z domu kochanki drogi przedmiot i sprzedaje go poniżej wartości. Ona zaczyna flirtować z interesującym chirurgiem ze szpitala. Wydaje się, że pod względem dojrzałości i umysłowości bardziej pasuje do Magdy niż Andrzej. Tymczasem ojciec Magdy ma problemy ze swoją męskością, co prowadzi do dość zabawnej sytuacji między nią, ojcem i Dzidzią. Z kolei mąż kochanki Andrzeja (i jego szef) wydaje się niezbyt przejmować jej zdradą. Związek młodych wisi na włosku, który otrzymuje drugie cięcie.

Film przerywany jest co pewien czas wstawkami z Janem Himilsbachem i psem. Na początku go przygarnia, potem oswaja, a gdy zaczyna za dużo szczekać i przeszkadzać mieszkańcom w blokach, próbuje go zakneblować. Ostatecznie, planuje rozwiązać problem całościowo i zupełnie. Te scenki są oczywiście ilustracją do przemian w związku, kolejnych faz rozkładu.

Warszawa w tym filmie wygląda dość europejsko. Problemy z jakimi stykają się bohaterowie też są po części europejskie (kwestie moralno-społeczne), a po części surrealistyczne dla krajów zachodnich (szczególna domena Barei). Pełne pomieszanie purytańskiej wizji mieszczaństwa z realiami.

Różnica wieku i stanu posiadania
Aktorzy odtwarzają swoje role w pewną ambiwalencją i naturalnością (choć nie wszyscy). Takie mam właśnie odczucia czytając książki Głowackiego, zatem w tym aspekcie nie mam zastrzeżeń.

W zasadzie, w ogóle nie mam większych zastrzeżeń. Każde pokolenie ma swoje własne problemy i bariery, ale pewne rzeczy się nie zmieniają. Tylko sentyment i tęsknota za własną młodością pozwalają koloryzować minione lata. Pod tym względem reżyser i scenarzysta są bezwzględni. Ale nie mam im tego za złe.

Varia

- Andrzeja Malca dubbinguje Piotr Fronczewski
- W filmie pojawią się postacie znane z „Rejsu” Piwowskiego (poeta, filozof, członek komisji). Oczywiście, w rolach w klimacie „rejsowym”
- Wątek Himilsbacha i psa miał stać się pierwotnie materiałem na oddzielny film


Rok: 1972
Gatunek: Dramat, Psychologiczny
Reżyseria: Janusz Morgenstern
Scenariusz: Janusz Głowacki

Obsada: Andrzej Malec, Jadwiga Jankowska – Cieślak, Janusz Bylczyński, Alicja Jachiewicz, Władysław Kowalski i inni

4 komentarze:

  1. Lubię ten film, choć dawno go nie widziałam. Może uda mi się na niego zaczaić na Kino Polska. Btw. Wiesz, że teraz, ilekroć oglądam starsze polskie filmy, patrzę aktorom na usta i słucham? Tyś jest temu winien (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtych czasach to było nagminne. Szczególnie odtwórcom pomniejszych ról odbierano głosy :) Ja ten film już miałem kiedyś zobaczyć, ale w końcu się nawinął na Kino Polska właśnie. A nie tak dawno widziałem "Jowitę" i "Do widzenia, do jutra". A tam Tuszyńską zdubbingowali.

      Usuń
  2. Ja się teraz katuję Dekalogiem (katuję, bo późno leci ;) Chyba rzeczywiście przypadkowe 'nawinięcie się' jest jedyną możliwością obejrzenia, bo świadomie to bym chyba wybrała jakiś współczesny hamerykański serial (...nie wiem...jesień?)+(A najbardziej to książkę rzecz jasna).
    Też tak mam, że obsesyjnie zwracam uwagę na ścieżkę dźwiękową i dubbingi w starych polskich filmach ;)
    ps. Zaglądam od niedawna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie przepadam za współczesnymi serialami, jakoś brakuje im ducha tych starych :) choć czasem oglądam. No i np. za jedynego "właściwego" Robina Hooda uważam tego z serialu z Michaelem Praedem. "Dekalog" to obok "Przypadku" najlepsze, moim skromnym zdaniem, filmy Kieślowskiego.
      Gdzieś w sieci znalazłem forum na którym był wątek o dubbingu w polskich filmach - bardzo dużo informacji :)
      Dziękuje, za zaglądanie ;)

      Usuń

Dziękuje za odwiedziny i komentarze