25 sty 2010

neofita (remake starego wiersza)

czeluść piwnicy cięta światłem, jak brzytwą
tnącą oko w "psie andaluzyjskim"

wzruszone powietrze i kurz, usiłujące odetchnąć
na zewnątrz stare zabawki, spocone tłusto ściany
resztki tynku podobne gwałtownym dotykom

parciany worek przeżegnany ostrzem szpadla
pierwszy dzień zimy, czas już przywieźć węgiel
czarno na białym, ślad na drodze dłuższy niż życie
wrzyna się w pole po same płuca, głęboki dekolt nocy

kroki płyną pod prąd, wykształcona postać wychylona
ku granicy lasu, papieros, zdarta dłoń walczy o ogień
szkielet księżyca rozcina chmury na obłoki
dymu unoszą się, marzną, w końcu gasną
niedopałek wbity w śnieg miękki jak chrząstka

bóg uwierzył w siebie

22 sty 2010

Czarno - biały świat. Recenzja "Rewersu"

    Na wstępie muszę napisać, że nie jestem specjalnie zaskoczony, iż debiutancki film Borysa Lankosza nie znalazł się na skróconej liście kandydatów do Oscara. Zarazem należy obiektywnie stwierdzić, iż nie jest to bynajmniej film zły ale mam przejmujące przeczucie, że mógł być to film znacznie lepszy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale gdy w trakcie jedzenia podane danie nie smakuje tak jak entuzjastyczne recenzje i hałas medialny sugerowały, to i spożycie następuje z mniejszym apetytem. 

Media obwieszczały niemal gromadnie, iż jest to w końcu film na miarę naszych potrzeb i możliwości i że nie jest to nasze ostatnie słowo a wprost przeciwnie- jest to początek wielkiej odnowy, nowej jakości na poziomie europejskim. 

Stwierdzam zatem, że zaczątek nowej jakości jest, ale nie jest to jeszcze rzecz, która skłoniła by mnie do stwierdzenia - tak, to jest film, który urwie jaja zachodnim krytykom, tak, że na dźwięk słów "polskie kino" nie będą już tylko wyciągać z pamięci Kieślowskiego, Wajdę czy Kawalerowicza (dwóch niestety już nie żyje a trzeci już chyba nie ma wiele do powiedzenia). Ten film może ich najwyżej przyjemnie połaskotać, ale tlenu im niestety nie odbierze. Nie będę streszczał "o co w filmie chodzi", gdyż można o tym przeczytać w wielu miejscach w necie, a tym bardziej nie będę wyjawiał szczegółów fabuły, czyli mówiąc slangowo "spojlerował" (choć nie zawsze uda się tego uniknąć) - to będzie głos zupełnie subiektywny.


         Zacznijmy od plusów, aby tymi plusami przesłonić minusy: obraz jest bardzo zgrabnie zrealizowany w czarno-białej konwencji, posiada swój artyzm, zadbano o detale, oddaje specyficzny zimny i niepokojący klimat lat 50, czyli czasów, gdy każdy był faktycznie podejrzany, każdy mógł donieść do wiadomych służb i każdy (nawet wysoki oficjel oddany Partii i Towarzyszowi Bierutowi) mógł zostać odwiedzony przez smutnych panów w filcowych kapeluszach i długich białych płaszczach- czego mamy przykłady w filmie. Pozytywną rolę w filmie odgrywa muzyka, która podkreśla ważne momenty i często daje wyraźnie znać o sobie. Minusem jest jednak sama fabuła, z tego co wiem pierwowzór literacki Andrzeja Barta to w zasadzie nowela filmowa, co też, moim zdaniem musiało i wpłynęło na sam film. Film ma swoje zabawne sceny, przy których kinowa publiczność wybucha śmiechem jak na popularnych komediach, odrobina uśmiechu i dowcipu w mrocznych latach 50-tych- to naprawdę ciekawa i udana zagrywka twórców, szkoda tylko, że oprócz przezabawnego i groteskowego księgowego nie pojawił się jeszcze choć jeden "wesoły" adorator panny Sabiny (oprócz samego Bronisława).

Nudnawo
         
Postacie matki i babci Sabiny są dobrze odegrane przez Jandę i Polony, ale są to ledwie naszkicowane rysy postaci, które niemalże w ogóle nie funkcjonują bez odniesień do głównej bohaterki. Podobnie zresztą sprawa się ma z główną bohaterką Sabiną i jej adoratorem Bronisławem- za mało tu informacji aby poznać ich lepiej, ich psychikę, czym się kierują w swoich wyborach, za mało jest dialogów a za dużo rwanych scen, spojrzeń, gestów i symboli, które mają chyba dać wrażenie głębi przeżywanych emocji.

         Moment zapoznania się Sabiny z Bronisławem jest jakby żywcem wyjęty z kina lat 50-tych, ona idzie ciemną ulicą a za nią skradają się "zakazane gęby" chcący poznać zawartości jej torebki, on pojawia się w płaszczu i kapeluszu w cieniu zapalając papierosa, po czym jednym potężnym ciosem powala jednego napastnika (drugi ucieka). Scena jest groteskowa podobnie jak spojrzenia i gesty Bronisława względem Sabiny jak i później jej matki (scena pocałunku w windzie i jedna nóżka bohaterki uniesiona w górę), ale muszę przyznać, ze mi się podobała. Ogólnie cały film sprawia wrażenie groteski umiejscowionej w latach 50-tych na zasadach kontrastu, iż nawet to co makabryczne staje się jakąś parabolą ludzkich wyborów i czasów w jakich przyszło im żyć. Nie mogę jednakże wgłębiać się w temat, gdy musiałbym w tym miejscu zdradzić ważne szczegóły fabuły. Jednakże nie odmówię sobie zastanowienia się, dlaczego Marek syn Sabiny i Bronisława okazał się gejem?, czy to jakaś lekka próba żartu z usilnych dążeń matki i babci bohaterki do jej zeswatania?. 

Marek ma także twarz ojca i jego uśmiech, ale chyba jest zupełnie innym człowiekiem (nie tylko w kwestii orientacji). Piękne kłamstwo Sabiny w temacie ojca Marka jawi mi się także jako pewien głos na temat lustracji (aby lepiej pewnych spraw nie odkopywać, bo nie przyniosą nic dobrego a nikomu nie będą służyć). Scena zapalenia znicza w jego intencji przy jednym z socrealistycznych pomników w Warszawie przy piosence The Animals- "Don't let me be misunderstood" (choć w innym nie gorszym wykonaniu), jest bardzo znaczącym i dobrym zakończeniem. Nie wiem także skąd Bronisław dowiedział się o złotej amerykańskiej monecie połykanej, wydalanej i na nowo połykanej przez bohaterkę- czyżby to kolejna metafora, że "oni wszystko wiedzą i widzą" jak Orwellowski Wielki Brat?. Na koniec muszę jeszcze dodać, że w filmie drażnią mnie pewne przestoje, które niewiele lub nic nie wnoszą do filmu a mają chyba za cel dodawać mu jeszcze artyzmu. Zamiast tego badania cukru w cukrze wolałbym więcej tekstu i przestrzeni. Podtrzymuję jednak zdanie wyrażone na początku- film nie jest zły, film jest niezły i dobrze rokuje dla debiutanta, ale czy zasłużył na aż tak wielkie trumfy w Gdyni?. Nie jestem do tego przekonany.
                               
                                                                                     

18 sty 2010

O Ukrainie w trzech smakach


Oferta Mehmeda IV
Ja, sułtan, syn Mehmeda, brat Słońca i Księżyca, wnuk i namiestnik Boga, Pan królestw Macedonii, Babilonu, Jerozolimy, Wielkiego i Małego Egiptu, Król nad Królami, Pan nad Panami, znamienity rycerz, niezwyciężony dowódca, niepokonany obrońca miasta Pańskiego, wypełniający wolę samego Boga, nadzieja i uspokojenie dla muzułmanów, budzący przestrach, ale i wielki obrońca chrześcijan — nakazuję Wam, zaporoskim Kozakom, poddać się mi dobrowolnie bez żadnego oporu i nie kazać mi się więcej Waszymi napaściami przejmować.


Sułtan turecki Mehmed IV


Odpowiedź Kozaków  
Zaporoscy Kozacy do sułtana tureckiego! Ty, sułtanie, diable turecki, przeklętego diabła bracie i towarzyszu, samego Lucyfera sekretarzu. Jaki z Ciebie do diabła rycerz, jeśli nie umiesz gołą dupą jeża zabić. Twoje wojsko zjada czarcie gówno. Nie będziesz Ty,
sukin Ty synu, synów chrześcijańskiej ziemi pod sobą mieć, walczyć będziemy z Tobą ziemią i wodą, kurwa Twoja mać. Kucharzu Ty babiloński, kołodzieju macedoński, piwowarze jerozolimski, garbarzu aleksandryjski, świński pastuchu Wielkiego i Małego Egiptu, świnio armeńska, podolski złodziejaszku, kołczanie tatarski, kacie kamieniecki i błaźnie dla wszystkiego co na ziemi i pod ziemią, szatańskiego węża potomku i chuju zagięty. Świński Ty ryju, kobyli zadzie, psie rzeźnika, niechrzczony łbie, kurwa Twoja mać.


O tak Ci Kozacy zaporoscy odpowiadają, plugawcze. Nie będziesz Ty nawet naszych świń wypasać. Teraz kończymy, daty nie znamy, bo kalendarza nie mamy, miesiąc na niebie, a rok w księgach zapisany, a dzień u nas taki jak i u was, za co możecie w dupę pocałować nas!


Podpisali: Ataman Koszowy Iwan Sirko ze wszystkimi zaporożcami


      Ze współczesną Ukrainą jest trochę tak jak z tą odpowiedzią Kozaków do Sułtana. Piekielnie trudno przewidzieć w jakim kierunku pójdą, bo co można powiedzieć pewnego o potomkach ludzi, którzy mieli na tyle czelności, fantazji i braku strachu, aby w taki sposób odpowiadać ówczesnemu potężnemu władcy?. Na Ukrainie zakończyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich, "pomarańczowy" Juszczenko okazał się zbyt słaby i nieskuteczny przez co przegrał z kretesem, "niebieski" Janukowycz wydaje się być najbliżej prezydenckiego fotela a elokwentna, inteligentna i twarda jak skała "piękna Julia" ma chyba większy elektorat negatywny niż lider Partii Regionów. Zarazem to już inna Ukraina niż ta sprzed kilku lat- prezydent nie ma już takiej władzy, bo została ona w sporym zakresie przeniesiona na rząd a i świadomość ukraińskiej odrębności dotarła chyba także na wschodnią i południową Ukrainę, gdzie dominuje język rosyjski i chęć bliskich relacji z Rosją. Janukowycz nie wydaje się być tym samym "prorosyjskim" kandydatem, który był gotów sfałszować wybory, aby osiągnąć zamierzony cel. Dzisiaj także on chyba zdaje sobie sprawę,że zmiana polityki zagranicznej o sto osiemdziesiąt stopni prezentowałaby Ukrainę jako kraj zmienny, nieprzewidywalny i niegodny zaufania. Zarazem chyba nie ma takiego zamiaru, bo wie, że nie warto tracić korzyści ze zbliżenia z jednoczącą się Europą do której Ukraina prędzej czy później zacznie (chyba) pretendować. Z drugiej strony Zachód i Amerykanie w przypadku wyboru Janukowycza są gotowi na zmianę o dziewięćdziesiąt stopni, bo trudno jest przecież krajowi, który był ważną częścią składową ZSRR prowadzić politykę nie uwzględniającą potrzeb wielkiego sąsiada. O Polsce zawsze mówiło się jako o kraju zawieszonym między Wschodem a Zachodem a tymczasem to podziały na Ukrainie są daleko głębsze i bardziej złożone. Cokolwiek bym nie napisał i nie zacytował to z Ukrainą jest jak z kryzysem: nikt nie wie kiedy się naprawdę skończy i jakie będą jego konsekwencje, tak nawet znajac nazwisko nowego prezydenta tego wielkiego kraju, nikt nie wie jakie będa tego konsekwencje- dla nich, dla nas i dla Europy.



                                             Ilja Riepin- Kozacy piszą list do Sułtana

i na koniec wiersz inspirowany poezją Andrija Bondara, którego dziadek był Polakiem i pochodził z Kamieńca Podolskiego


wiersz wyboisty jak cera wiktora juszczenki

tylko Ukraińcy mogą tak po prostu wziąć i dać komuś po mordzie
- myślą i się nie mylą (…) dzisiaj nikomu nie dam po mordzie-
(…) uśmiecham się jak nikt tutaj nie potrafi
dobrze widzą moje zęby (…) tutaj takich nikt nie ma”

Andrij Bondar - Robbie Williams

rondo jasne jak warkocz Julii Tymoszenko, samochody krążą sępem
z masek można poznawać historię. tunele jak nozdrza narkomanów
w ścieżkach białego światła, neonowe prostytutki w panierce lakierów
rozchodzą się w ustach i kieszeniach. kolejny bar wzięty - nasza krew
drąży asfalt, pięści uderzyły do głów dla pojednania, śmieją się do nas
złote zęby, u nas nikt takich nie ma. boję się tak, jak już nigdy nie będę.

Robbie Williams pyta: Czy anioł zastanawia się nad moim losem?
naszym jest wysadzić się na dworcu w Kamieńcu Podolskim,
pędzą tam najlepszy samogon. a tak to, życie Polaka zaczyna się
na odcinkach specjalnych albo nie zaczyna się wcale i żaden anioł
się nad tym nie zastanawia, żaden anioł nie chce dostać w mordę.


Źródło: pl.wikipedia.org

10 sty 2010

atawizm (wersja czwarta)


częściej myślę już o śmierci, jak konieczna jest do życia
codziennego zjadania jak arszenik, w małych dawkach

starzy ludzie wiedzą, że śmierci nie ma, ani powodu by się bać
oni są śmiercią, gdy podając wnukom jedzenie wabią słodyczą
w nagrodę, prosząc oswajają: bądź grzeczny, bo nie pójdziesz
do Bozi- za mamę, za tatę, za siostrzyczkę, aż zjesz wszystko

dusze wychodzą z nich jak wychodzi się po oczekiwany list
moszczą się na dnie literatek do popijania lekarstw, czekają
w pozycji embrionalnej, przeszkadzają jak zbyt wyrośnięte kły

o czym pomyślę gdy w popiołach Dachau odnajdą ząb mądrości?

kim będę gdy na wargach pojawią się suche wypryski, stygmaty
których nie ma, wyjdzie ze mnie cała sól i zechcę nakarmić wszystkich
potrzebujących chlebem, aby jakoś przywitać tę śmierć o twarzy matki





8 sty 2010

mój anioł stróż

jest senną dziewczynką z porażonym aparatem mowy
porozumiewa się wymownym spojrzeniem, znakami
wycinanymi z papieru, umie narysować dom i ptaka
w nagłych wypadkach wstydzi się kopnąć w kostkę
to nie przystoi damie, składa tylko rączki i popłakuje


w zasadzie może być także chłopcem, ale wolę żyć 
przekonaniem że rośnie przy mnie kobieta


że maleje we mnie strach

5 sty 2010

Gdyby Polacy wygrali Powstanie Warszawskie


Co by było gdyby historia potoczyła się nieco inaczej?, gdyby jeden istotny fakt w całym ważnym wydarzeniu historycznym nie miał miejsca, albo miał odmienny przebieg? 


       Rozważania i spekulacje na temat alternatywnego przebiegu Powstania Warszawskiego w książce „Gdyby..., Całkiem inna historia Polski” podejmuje się Prof. Włodzimierz Borodziej, min. wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim. Kluczem do zupełnie odmiennego przebiegu Powstania Warszawskiego, zdaniem autora, jest udany zamach na Hitlera, który został przeprowadzony przez Clausa von Stauffenberga 20 lipca 1944. Wydaje się zatem, że uzasadnionym jest twierdzenie, iż śmierć Hitlera zmieniłaby sytuację Niemców w okupowanej Polsce- nerwowe oczekiwanie na dalszy przebieg wydarzeń, wzrost napięcia między Wehrmachtem a SS i Gestapo, chaos informacyjny i narastający bałagan. Niemcy są na skraju załamania a sytuacja staje się stosunkowo podobna do tej ze schyłku I wojny światowej. Wydaje się, że dobrze zaplanowane powstanie i odpowiednio dobrany moment jego wybuchu dawałby bez porównania większe szanse na sukces niż miało to miejsce w rzeczywistości. Dalsze wydarzenia następują już szybko – spiskowcom udaje się przejąć władzę a wielu wysokich dostojników NSDAP, Gestapo i SS zostaje aresztowanych. Goring milczy i nikt nie wie, gdzie się znajduje, Bormann ucieka, ale wkrótce zostaje pojmany a Goebbels odbiera sobie życie, gdy u jego drzwi pojawiają się uzbrojeni żołnierze. Spiskowcy ogłaszają utworzenie rządu tymczasowego, który zwraca się do aliantów zachodnich o rozejm, dochodzi do lokalnych starć między Wehrmachtem a SS, która pod przywództwem Himmlera stara się odzyskać wpływ na sytuację. Można także przypuszczać, zdaniem autora, że dowódca garnizonu warszawskiego podporządkowałby się nowym władzom i przyjął postawę wyczekującą. 

       
    Tymczasem napięcie w mieście wzrasta z godziny na godzinę, w nocy chyłkiem uciekają władze cywilne, urzędnicy z rodzinami, esesmani i gestapowcy a pozostali w gmachu na Alei Szucha rozpoczynają palenie akt. Armia Krajowa powraca do pierwotnych planów akcji „Burza” tj. nie atakować regularnej armii, a skupić się na Gestapo i SS, czyli tych, którzy mogą walczyć do końca za III Rzeszę. W tym samym czasie zamierają walki na zachodzie, ale Armia Czerwona zajmuje po walkach Lwów i Lublin i prą dalej na zachód. Powstanie wybucha jeszcze przed 1 sierpnia, dowództwo z Borem-Komorowskim na czele rezygnuje z ataków na lotnisko i mosty, skupiając większość sił w uderzeniu na Śródmieście. Jednostki Wehrmachtu otrzymują rozkaz okopania się w strategicznych punktach miasta - mosty, lotnisko, własne koszary a zarazem przyjmują postawę obronną i wyczekującą. W międzyczasie osłabione jednostki SS i Gestapo ponoszą porażki, ucieka załoga Pawiaka, a niemieccy cywile, chronieni przez regularne wojsko, zapychają drogi wyjazdowe z miasta. Po kilkudniowych starciach z powstańcami dowódca garnizonu warszawskiego skłania się ku pertraktacjom w celu zorganizowanego opuszczenia Warszawy, podobną wolę wyraża SS. Dowództwo AK przystępuje do rozmów, gdyż ostatnie walki przyniosły większą liczbę zabitych i rannych a ponadto ciągle brakuje broni i amunicji. Rzeczywisty cel powstania zostaje osiągnięty a Warszawa jest praktycznie wolna, na wszystkich ważniejszych urzędach pojawiają się biało-czerwone flagi a Delegat Rządu na Kraj oficjalnie obwieszcza objęcie przez AK władzy wojskowej nad stolicą. Armia Krajowa kontynuuje plany akcji „Burza” poza Warszawą atakując niemiecką żandarmerię i SS. W tym samym czasie NKWD podstępnie aresztuje lwowskich i lubelskich członków AK a Stalin zarządza natychmiastową ofensywę w kierunku pól naftowych Rumuni. 

      Premierzy Anglii i Polski piszą wspólnie list do Stalina, w którym zwracają się do niego o podjęcie natychmiastowych rozmów w sprawie przyszłości Polski. W ciągu kilku najbliższych dni na Okęciu ląduje polski dywizjon myśliwski a po nim transportowce RAF, na którego pokładzie przybywa do kraju Rząd londyński z premierem Mikołajczykiem na czele. Radio Moskwa nadaje w tym czasie komunikat o powstaniu w Lublinie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN) a Rząd londyński określa się w nim mianem „samozwańczego” i „nielegalnego”. Stalin w rozmowach z aliantami powołuje się na „suwerenną wolę Polaków” reprezentowanych przez PKWN i armię Berlinga, którym to Sowieci zamierzają przekazać władzę cywilną nad ziemiami między Bugiem a Wisłą. Ofensywa radziecka dociera z trudem na wschodni brzeg Wisły tocząc walki z wycofującymi się na całym froncie jednostkami Wehrmachtu. Czołgi radzieckie stają w końcu z braku paliwa a piechota pozostaje daleko w tyle. Oddziały AK wkraczają do opuszczonej już przez Niemców Łodzi, przynosząc zarazem wolność Żydom z łódzkiego getta (które rzeczywiście było ostatnim w Europie zlikwidowanym przez Niemców w sierpniu 1944 roku). Wojna dobiega końca jeszcze przed Bożym Narodzeniem 1944 roku a całe Niemcy dostają się pod okupację aliantów zachodnich, co było warunkiem zaprzestania walk. ZSRR jako sojusznik zakłada swoją misję łącznikową w okupowanym Berlinie oraz uczestniczy w denazyfikacji Niemiec.

    Konferencja Wielkiej Trójki w Poczdamie likwiduje Prusy Wschodnie- południowa część z Olsztynem ma przypaść powstałej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej a Stalin domaga się od zachodnich partnerów zarządu międzynarodowego nad Górnym Śląskiem, dodając zarazem, że „polscy demokraci” chcą referendum w całej Polsce, czego skutkiem ma być połączenie z narodami ZSRR. Sprawa przyszłych granic, terytorium i ustroju zjednoczonej Polski pozostaje dla dotychczasowych sojuszników kością niezgody. Z powodu zaistniałej sytuacji Anglicy i Amerykanie składają Mikołajczykowi ofertę nie do odrzucenia: „Polska Zachodnia” otrzyma Wolne Miasto Gdańsk, rejencję opolską, kilka powiatów pomorskich plus pokaźny udział w reparacjach wojennych, wybory „na zachód od Wisły” odbędą się pod ich kuratelą a oni sami (co mają zamiar na razie ukryć przed Stalinem) wybudują w Polsce swoje bazy wojskowe. W każdym innym przypadku Polska może stać się tylko kolejną sowiecką republiką albo satelitą potężnego sąsiada – tymi słowami przekonują premiera polskiego rządu. Żelazna kurtyna zapada nad Europą a jej symbolem nie będzie podzielony Berlin, ale podzielona Polska i Warszawa, graniczna Wisła i dwa państwa polskie żywiące do siebie wrogość ideologiczną. 

Polska Rzeczpospolita Ludowa staje się najbardziej wysuniętym posterunkiem „wspólnoty socjalistycznej”, państwem frontowym a zarazem modelowym w stosunku do „burżuazyjnej” Rzeczpospolitej Polskiej. Radziecki historyk napisze po latach, że „reakcyjna klika londyńsko- warszawska o antynarodowym, reakcyjnym obliczu za plecami sojusznika dogadała się z Niemcami i wywołała tzw „Powstanie warszawskie”, które jak się później okazało, uniemożliwiło wszystkim polskim robotnikom i chłopom życie i pracę w socjalistycznej wspólnocie i przyjaźni z ZSRR”. Angielski historyk napisze jednak „Polakom udało się idealnie trafić z momentem wybuchu powstania, największa armia podziemna w okupowanej Europie wyzwoliła swoją stolicę własnymi siłami zaledwie w kilka dni, a zarazem, jak się później okazało, uchroniła kraj przed dominacją sowiecką. Polacy, jak wy to robicie?”.
Photo credit: Foter / CC BY-SA

      Dla Rzeczpospolitej Polskiej, Powstanie Warszawskie urasta do rangi mitu założycielskiego, drugiego w pełni udanego powstania w historii Polski (obok Powstania Wielkopolskiego), a zarazem tak doniosłego jak odzyskanie niepodległości w 1918 roku. Powstanie było krótkie acz intensywne, nie przyniosło wielu ofiar, przynosząc niezwykle wymierne korzyści. Samo miasto uniknęło zburzenia a życie zachował kwiat ówczesnej młodzieży i inteligencji. W stare mury Pałacu Saskiego powrócił Sztab Generalny Wojska Polskiego, teraz już armii będącej częścią NATO, którego Polska jest jednym z założycieli.
W 1973 roku Literacką Nagrodę Nobla odbiera Krzysztof Kamil Baczyński a na ceremonii w Sztokholmie towarzyszą mu żona i 28 letni syn.

    Czy tak mogły się potoczyć losy Polski po udanym Powstaniu Warszawskim? Moim zdaniem, wizja przedstawiona przez profesora Borodzieja (którą tutaj mocno streściłem uzupełniając ją własnymi wstawkami) wydaje się całkiem prawdopodobna a zarazem bardzo optymistyczna. W pesymistycznej wizji alternatywnej historii Polski, sukces Powstania zapewne nie byłby tak spektakularny i nie zmieniłby tak mocno oblicza współczesnej Polski, nie zmieniłby polskiej mentalności. Ja jednak pozostaję umiarkowanym optymistą i wierzę, że takiej szansy od losu, tym razem byśmy nie zaprzepaścili.
Co do Hitlera jeszcze... to miał on wprost niesamowite szczęście podczas zamachu w Wilczym Szańcu, ale o tym jeszcze napiszę. Polecam też zainteresowanym historią całą książkę z alternatywnymi wizjami historii Polski, od czasów Chrztu Polski po Obrady Okrągłego Stołu.

Gdyby..., Całkiem inna historia Polski, Wydawnictwo Demart

Włodzimierz Borodziej, Co by było gdyby Polacy wygrali Powstanie Warszawskie w 1944 roku?