25 maj 2010

Lądek-Zdrój - miejsce na weekendowe lądowanie


To najstarsze uzdrowisko w Polsce, którego początki sięgają jeszcze XIII wieku. Jednak pomyli się ten, kto myśli, że jest to senne miejsce pełne snujących się kuracjuszy, popijających wody lecznicze. Jeżeli szukamy miejsca na weekend pełen aktywnego wypoczynku i solidnych wrażeń, to Lądek-Zdrój zaspokoi zróżnicowane wymagania. 



Choć byłem tam już dwa razy, nie zdołałem poznać i zwiedzić wszystkich możliwych atrakcji Lądka. Miejscowość składa się z miasta i części zdrojowej. Zdrój i rynek urzekają swoją klasyczną, choć miejscami nieco zaniedbaną zabudową oraz klimatem (dosłownie i w przenośni). Miejsce to, położone w dolinie rzeki Białej Lądeckiej, otaczają porośnięte lasem Góry Złote.


Photo credit: Krzysztof Duda / Foter / CC BY

Coś dla aktywnych

 


   W części zdrojowej znajduje się mnóstwo pensjonatów i domów wczasowych o różnym standardzie. Dla osób uprawiających sporty zimowe do dyspozycji są szlaki i wyciągi narciarskie, na czele z coraz bardziej popularną Czarną Górą (około 13 km od Lądka). Ponadto możliwa jest wspinaczka skałkowa, istnieją także liczne i dobrze oznakowane ścieżki rowerowe oraz trasy piesze. Najbardziej popularnym celem krótkich wycieczek z Lądka jest wyjście na wzgórze Trojak (766 m n.p.m.), z którego wierzchołka rozciąga się znakomity widok na całą okolicę. Miłośnikom zamierzchłej historii polecam wyjście na nieco niższe wzgórze Karpiak (758 m n.p.m.). Na jego szczycie odnajdziemy ruiny wczesnośredniowiecznego (pierwsze zabudowania przed rokiem 1120) zamku Karpień, który był stolicą małego feudalnego państewka. Ostatnie plany odbudowy czy choćby rzetelnego zagospodarowania ruin pochodzą jeszcze z lat 80. XIX wieku, obecne władze miasta chcą pozyskać środki na jego restaurację z funduszy europejskich. Pozostałości zamku (na ok. 74 m długie i ok. 30 m szerokie), będącego niegdyś małą warownią na nagim wzniesieniu, stanowią wciąż niemałą atrakcję. Szczególnie że w schyłkowym okresie istnienia była to baza wypadowa dla miejscowych rozbójników. Można się już poczuć jak na planie filmu z gatunku płaszcza i szpady. 

Osobom, które nie lubią zatłoczonych szlaków i tras rowerowych, mogę jeszcze polecić Góry Bialskie (położone na południowy wschód od Lądka). W tym stosunkowo słabo znanym turystycznie rejonie znajdują się wręcz dzikie ostępy, można tam odnaleźć spokój i czas na kontemplację dzikiej przyrody.

Blisko części zdrojowej miasteczka znajduje się gospodarstwo agroturystyczne „Słoneczna dolina”, oferujące chętnym m.in. jazdę konną czy hipoterapię. W zimie organizowane są także kuligi.

Zdrój lądecki jest również doskonałym miejscem dla osób, które doznały kontuzji wskutek czynnego uprawiania sportu. Tutejszych ciepłych wód można skosztować w najstarszym domu zdrojowym „Stary Jerzy” (początki w 1498 roku). Leczą one m.in. schorzenia mięśni, stawów oraz schorzenia pourazowe.


Photo credit: Ainunau / Foter / CC BY-NC-ND

Coś dla mniej aktywnych

 


    Spragnionym odpoczynku niekoniecznie w pełnym ruchu mogę zaproponować tradycyjne zwiedzanie. Lądek-Zdrój ma największą liczbę zabytków pośród uzdrowisk. Bardzo dobre wrażenie pozostawia piękny stary Rynek. Pośrodku Rynku majestatycznie wznosi się neorenesansowy Ratusz a obok niego zachwyca swym dostojeństwem barokowa figura wotywna Trójcy Świętej. Jedynie pręgierz miejski potrafi wytrącić z przyjemnego nastroju i przypomnieć o codziennej niedoli poza urlopem. Rynek ożywia się szczególnie, gdy w samym jego sercu odbywa się targ staroci – sprzedawane są dawne monety, książki, biżuteria, bibeloty, znaczki. Każdy wytrawny zbieracz i znawca antyków znajdzie coś ciekawego, gdyż i ceny wskazują, że nie mamy do czynienia z tandetą.

W części zdrojowej można zobaczyć także specyficzną budowlę – kryty most nad Białą Lądecką, jedyną taką konstrukcję w Polsce i jedną z nielicznych na świecie. Do spragnionych wieczornych i nocnych wrażeń swoją ofertę kieruje m.in. popularne „Piekiełko”, ulokowane poniżej jednego z budynków zdrojowych. Doskonałym miejscem na zjedzenie obiadu w ciepły dzień jest „Staw Biskupi”, obok którego przy stoliku można również zjeść rybę niemal świeżo wyłowioną z wody. Brakowało mi tylko podestu dla orkiestry i wtulonych w siebie tancerzy, aby poczuć się jak na przedwojennym dancingu. 

W okresie letnim miasteczko żyje także imprezami okolicznościowymi, takimi jak Przegląd Filmów Górskich, Lądeckie Lato Baletowe czy Dni Lądka. Inną specyficzną atrakcją jest Muzeum Czasu i Niezwykłości. Eksponatami są tam różnorodne zegary, w tym np. poruszające oczami, i inne niecodzienne przedmioty.

Osobom spragnionym kontaktu z egzotyczną przyrodą proponuję odwiedzenie arboretum. Położone w zdrojowej części miasta, jest jednym z najmłodszych, a zarazem najwyżej położonym w Polsce. Niedaleko Jaskini Niedźwiedziej (o której poniżej) znajduje się prywatne Muzeum Ziemi. Można tam zobaczyć różnokolorowe minerały pochodzące zarówno z miejscowych gór, jak i z całego świata. Największe jednak wrażenie robią skamieniałe jaja dinozaurów i ślady ich łap odbite w skałach.


Dwie jaskinie – dwa światy

 


     Szczególną atrakcją okolicy, która najbardziej zapadła mi w pamięć, to dwie jaskinie udostępnione do zwiedzania. Pierwszą z nich jest Jaskinia Niedźwiedzia, znajdująca się w Kletnie (około 15 km na południe od Lądka). Odkryta została w latach 60. XX wieku, jej bogatą szatę stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów udało się dobrze zabezpieczyć. Jeśli chcemy dostać się do jaskini, czeka nas piesza wycieczka pod górkę, w malowniczym otoczeniu z widokiem na Śnieżnik, albo dojazd meleksem. Chętnych do zwiedzania w sezonie jest bardzo wielu, ale warto odczekać w kolejce, aby przez następne czterdzieści minut zobaczyć na własne oczy, że przysłowie „kropla drąży skałę” ma w tym wypadku znaczenie dosłowne. Zwiedzanie z udziałem miłego, dowcipnego przewodnika odbywa się w pozycji wyprostowanej, bez przeciskania się wąskimi korytarzami.

Zupełnie inaczej przedstawia się Jaskinia Radochowska (około 4,5 km na północ od Lądka), znajdująca się u stóp Cierniaka (592 m n.p.m.). Po zejściu ze zbocza góry naszym oczom ukazuje się niewielki potok, który w dawnych czasach wyżłobił jaskinię, trudno natomiast dojrzeć sam cel wycieczki. Gdyby siedzący w samochodzie przewodnik nie wskazał mi wejścia, miałbym z tym pewne kłopoty. W przeciwieństwie do dużej i zorganizowanej wycieczki po Jaskini Niedźwiedziej, zwiedzanie Jaskini Radochowskiej pachnie namiastką surwiwalu. Wyposażeni w latarki i kaski musimy przecisnąć się przez wejście przypominające wlot do króliczej nory. Osoby o pełniejszych kształtach mogą mieć z tym pewne problemy. Po wejściu możemy jednak poczuć się jak Alicja w Krainie Czarów – ciemność rozpraszana jedynie blaskiem latarek, woda kapiąca gdzieś w dolnej części jaskini i przewodnik, z którym można zupełnie swobodnie porozmawiać. Jaskinia nie jest tak przestronna jak Niedźwiedzia, ale ma swój specyficzny klimat oraz małe podziemne jeziorko z żyjątkami – studniczkami. Jaskinia jest niemal zupełnie pozbawiona szaty naciekowej, co wynika z dużej popularności a zarazem bezmyślności odwiedzających ją w minionych dziesięcioleciach.  Podobnie jak wejście, tak samo wyjście z jaskini nie jest miłą i wygodną turystyczną atrakcją i bez pobrudzenia rąk i nóg, a być może także zadrapań, się nie obejdzie.


Rekordowa patelnia, schody na szczyt i podziemny wodospad

 


    Lądek-Zdrój słynie także z innych osobliwości, jak np. największa na świecie patelnia (przed pensjonatem „Janina”, http://ladekzdroj.w.interia.pl/rekordy.html), o średnicy 231 cm i wadze 300 kg. Przy jej użyciu usmażono 20 maja 2002 r. największą na świecie jajecznicę, składającą się aż z 1520 jaj. Kiedy byłem w Lądku ostatnim razem, zauważyłem brak patelni na jej eksponowanym miejscu. Odnalazłem ją podczas Dni Kłodzka w Twierdzy Kłodzkiej, gdzie ponownie posłużyła organizatorom w celach praktycznych. Zapach smażonej kiełbasy roznosił się po całej niezdobytej twierdzy.

Aby dostać się do Jaskini Radochowskiej od strony Radochowa, trzeba wspiąć się na Cierniak lub też obejść górę dookoła. Ponieważ obejście góry zajęłoby więcej czasu, wybrałem pierwszą możliwość. Na sam wierzchołek prowadzi około dwustu solidnych piaskowych schodów. Większość z nich zostało oznaczonych imieniem fundatora, te najniżej położone mają opisy wyryte w piśmie neogotyckim i pochodzą z XIX wieku. Na szczycie znajduje się Kalwaria, a dookoła niej – stacje drogi krzyżowej. Tego dnia trwały akurat przygotowania do święta 15 sierpnia i pobliski pustelnik (kolejna miejscowa atrakcja) zszedł podobno do wsi, aby w spokoju wysączyć piwo. 

Oczywiście miejsc wartych obejrzenia jest więcej. W odległości około 20 km na północ od Lądka znajduje się miasteczko Złoty Stok z zamkniętą już, ale udostępnioną do zwiedzania, kopalnią arsenu i złota. Niezwykłe wrażenie robi szczególnie podziemny wodospad, a cała wycieczka kończy się wyjazdem kolejką na powierzchnię ziemi. Dla spragnionych wrażeń ruchowych interesujący będzie Leśny Park Przygody, zwany potocznie Małpim gajem. Miejscowe tereny są również świetnym miejscem dla osób uprawiających jogging – znajdą dużo zróżnicowanych tras, a dookoła – świeże powietrze z wilgotnych borów.


Cichy kąt


    Dawna niemiecka nazwa Bad Landeck wskazuje, że znajduje się on w „kącie kraju”. Jednak nie jest to kąt zabity deskami. Pomimo atrakcyjności tego miejsca nie widziałem tam hord młodych osób, miejsce jest stosunkowo spokojne, a dzięki temu – wciąż niepozbawione dawnego uroku.


24 maj 2010

Stypa

wydeptując ścieżkę do rajskich jabłek odkryłem Amerykę
kąpiącą się w jeziorze, o włosach skręconych jak pukle
pięknej żydówki moszczące siennik żołnierza Wehrmachtu

zbliżałem się do brzegów, poszarpanych zatoczkami
jak odłamkami, a potem tylko karetka w białym obłoku
jeden świadek i pielęgniarz o twarzy męża stanu

z wystających stóp opadał schnący piasek
krople spływając po udach zasilały coś, co śpi
niespokojnie w trawie, pod śniegiem, asfaltem

dziewczynki rzucały płatki róż w procesji Bożego Ciała
pamiętam to ciało, śmierć w czerwcu była młodą kobietą
jabłkiem w czerwonej skórce ledwo draśniętym zębami

ślady piasku mrówki zbiorą po ziarenku, zalęgną się komary
jadłem wtedy maliny obok  jeziora, pocąc się jeszcze bardziej
są bardzo nietrwałe a sezon krótki, z pestek jabłka wyrósł garb