17 lut 2016

Wiek XX (Novecento)


Jak chłop z panem


„Wiek XX” jest filmem monstrualnym (trwa prawie 5 i pół godziny) i niezwykłym. Dawno nie widziałem tak dobrze i pięknie przedstawionej historii. A historia (ta polityczna i społeczna) dzieje się tutaj równolegle z historią dwóch bohaterów urodzonych tego samego dnia 1901 roku. Alfredo Berlinghieri (Robert de Niro) to syn ziemianina a Olmo Dalco (Gerard Depardieu) jest potomkiem chłopa – najemnego robotnika rolnego. Odmienne pochodzenie nie uniemożliwia jednak przyjaźni, która, jak to w życiu bywa, najłatwiejsza jest w czasie dzieciństwa i dojrzewania. Zmiany zaczynają się gdy chłopski syn wraca do domu po wojnie jako szeregowy żołnierz a syn Pana, jako oficer.

Później na relacje Alfredo i Olmo wpłynie wszędobylska polityka gorących lat 20. i 30. we Włoszech. Olmo sympatyzuje z komunistami i walczy o wyzwolenie ludu spod dominacji m.in. takich jak rodzina Belinghieri. Alfredo, w przeciwieństwie do ojca, wraz z wujem Ottavio odżegnuje się od twardej polityki wobec chłopów i z pewną niechęcią odnosi się do polityki faszystów. Niemniej, okazuje się być człowiekiem niepewnym, gdyż nie przegania demonicznego zarządcy i faszysty Attili (Donald Sutherland) i nie reaguje, gdy Olmo zostaje niesłusznie oskarżony o zabójstwo chłopca. Atilla (pasuje mu imię wodza Hunów) „ma oko” na Olmo, ale wie, że nie może go tknąć ze względu na swego pryncypała. Niemniej, nie szczędzi mu złośliwości i poniżenia. Ten musi w końcu uciekać z majątku, wraca dopiero, gdy nadchodzi rok 1945 a chłopi z karabinami i kobiety z widłami występują przeciwko swoim prześladowcom.


Bertolucci podjął się dużego i skomplikowanego tematu. Ponadto w jednym (choć bardzo długim filmie) chciał zmieścić niemal pół wieku historii Włoch, w aspekcie życia i działań dwóch głównych bohaterów. Przyznać trzeba, że udało mu się to w dużym zakresie.


Można mieć oczywiście zastrzeżenie, że pewne postaci (szczególnie Attila a nawet Olmo) są nieco przerysowane – jeden niemal bezwzględnie zły a drugi dobry, co w przeniesieniu na wyznawane ideologie prowadzi do niebezpiecznego uproszczenia – faszyzm – zło, komunizm – dobro. Attila (świetna rola Sutherlanda) niemal w każdym geście i słowie wyraża wszystko to, co najgorsze. Jednakże nawet jemu reżyser pozwolił na zachowanie cząstki godności i człowieczeństwa. Olmo jest buntownikiem, zadziornym walczakiem, który posiada jednak miękkie serce, ale potrafi używać rozumu i przemawiać do tłumu. Taka polaryzacja dwóch antagonistów trochę mi przeszkadzała, ale rozumiem intencje Bertolucciego. Ponadto w Polsce komunizm czy  też „wyzwolenie ludowe” w dużej mierze kojarzy się z dominacją „Wielkiego Brata”, represjami i walką z religią. W tym ujęciu to walka o sprawiedliwość i godne traktowanie.


Pod względem wizualnym zdjęcia Vittorio Storaro (m.in. trzy Oscary za zdjęcia) stanowią dla filmu wielką „wartość dodaną”. Jako człowiek mający słabość do „utraconego edenu” dzieciństwa szczególne wrażenia zrobiła na mnie pierwsza część filmu. Można powiedzieć, że wizualnie i scenariuszowo to po troszę „realizm magiczny” z oniryzmem  potęgowany panującym latem. Łowienie żab, wyzwania (w tym kładzenie się pod pociąg) taniec chłopów między drzewami czy ostatnie czynności dziadka Alfredo (także bardzo dobry Burt Lancaster). W ogóle, momenty odejścia dziadków głównych bohaterów są bardzo symboliczne i świetnie pokazane. Można stwierdzić, że w tych scenach odeszło pokolenie XIX wieku, tak jak z początkiem XX odszedł „wielki Verdi”, co w pierwszej scenie wykrzykuje jedna z postaci.

W kolejnych fazach życia bohaterów, jak i filmu nadchodzi jesień, potem zima i wiosna. Żona Alfredo wpada w nałóg alkoholowy, brata się z ludem a żona Olmo umiera w czasie porodu. Nawet na gruncie życia rodzinnego stają się od siebie bardziej odlegli.


 Przyjaciele do końca, jak pokazują ostatnie sceny, nie dają się przekonać do swoich racji (chłop kontra pan), co można potraktować także jako metaforę ciągłych sporów, rozliczeń i nieporozumień. Choć w ich przypadku ta szamotanina wygląda bardziej na zabawę dwóch chłopców – człowiek zatacza koło?

Film funkcjonuje także w wersji ocenzurowanej, co jest dość częste dla tego reżysera, który nie boi się pokazać więcej a zarazem balansować na cienkiej linii pomiędzy sztuką i erotyką a pornografią. No i do tego muzyka Ennio Morricone.
Polecam ten film i mam nadzieję, ze kiedyś będę miał okazję obejrzeć go na dużym ekranie, w bardzo dobrej kopii. Bez wątpienia, to jeden z najlepszych filmów Bertolucciego.



Tytuł oryginalny:  Novecento
Reżyseria: Bernardo Bertolucci
Scenariusz: Bernardo Bertolucci, Franco Arcalli
Gatunek: Dramat, Historyczny, Romans
Rok: 1976
Obsada: Robert de Niro, Gerard Depardieu, Burt Lancaster, Donald Sutherland, Dominique Sanda, Laura Betti i inni

Film obejrzany w ramach wyzwania „Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Bernardo Bertolucciego”


2 komentarze:

  1. Ale ładna recenzja. Aż sobie go jeszcze raz obejrzę (po ukończeniu wyzwania rzecz jasna). Bardzo polubiłem te bardzo osobiście ukierunkowane historie Bertolucciego (bo mam wrażenie, że i tym razem tak było). Przez to staje się dla mnie reżyserem z krwi i kości. W tym przypadku brak jakiegokolwiek obiektywizmu (czyli tak jak napisałeś faszyzm - zło, komunizm -dobro) jest dla mnie zaletą twórcy. Wiem czego się spodziewać, jakie ma przekonania, co przeżył. Nawet jeżeli mogę się z nim nie zgodzić, to przynajmniej wiem jakie będzie mieć zdanie na dany filmowy temat. "Novocento" jest hucznie zapowiadane jako odświeżone wydanie przez EUREKA ENTERTAINMENT na kwiecień. Piękne wydanie, masa dodatków, wywiadów, dokumentów etc. Kupuję jako swoją nagrodę za ukończone wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu wydają :) bo szkoda było, żeby taki film marnować na jakieś słabe kopie. Ja jako politolog nie przepadam za tworzeniem w polityce czarno-białego świata, ale w tym przypadku nawet mi to tak nie przeszkadzało. Ich przekonania polityczne i motywacje odnoszę bardziej do całych formacji, niż do nich osobowo. Czuć tutaj wyraźnie osobiste doświadczenia i nie próbował nawet być "poprawny" czy wygładzony. Chyba jego filmy "polityczne" przemawiają do mnie najbardziej (no bo jeszcze "Ostatni cesarz" i "Konformista".

      Usuń

Dziękuje za odwiedziny i komentarze