Niedawno na Facebooku pewien znajomy opublikował znany już
(poniekąd słynny) „bardzo krótki wiersz o frustracji” Piotra Mosonia –
„już/kurwa/brak mi/słów”. Także tym razem króciutki tekst pojawił się bez
autora i po raz kolejny pospieszyłem z pomocą. Jedna osoba zapytała nawet
„Szymborska?”, co skłoniło mnie dodatkowo do napisania tego tekstu.
Takie są fakty, drodzy odbiorcy poezji. Polska poezja współczesna dla zwykłego człowieka (bo nie wspomnę już mitycznego „czytelnika poezji”) to: Szymborska, Miłosz, Herbert i ks. Twardowski. Szymborska i Miłosz, bo Nobel, Herbert, bo każdy zna ze szkoły Pana Cogito, a ks. Twardowski, bo nieśmiertelna już fraza „śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Zatem, jeśli ktoś, gdzieś znajdzie jakiś „fajny” wiersz (a na czym polega „fajność”, zaraz wyjaśnię) bez autora, przypisze go automatycznie (na mocy własnej wiedzy) jednemu z czterech twórców. Jeżeli będzie uszczypliwie, z humorem i dystansem – na pewno Szymborska. Nawiasem mówiąc, w tekście Piotra Mosonia pojawia się ostre słowo na K, o które Wisławę Szymborską trudno oskarżyć. To jednak nie przeszkodziło, aby „bardzo krótki wiersz o frustracji” zaliczyć w poczet jej dzieł. Jednak co chyba najśmieszniejsze, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę „krótki wiersz o frustracji autor”, aby już w drugim wyniku otrzymać nazwisko autora wraz z tytułem tomiku. Ale po co się tak męczyć.
Jeżeli będzie nieco ciężkawo, wzniośle i poważnie (choć autor nie zawsze przecież był taki), to zapewne Miłosz. Jeżeli o właściwym zachowaniu, etyce, moralności i panu od przyrody – Herbert, a cała reszta z Bogiem na czele – ks. Twardowski. No i może jeszcze Świetlicki, ale to chyba dla mniejszości w mniejszości.
Ostatnio także w grupie facebookowej „Przeczytam 52 książki w 2016 roku” padło pytanie o ulubionych pisarzy. Kto pojawił się z poetów? Oczywiście – głównie Szymborska i sporadycznie Miłosz, Herbert, Mickiewicz. I tyle. Szlus.
„Fajny” tekst to taki, który posiada potencjał na mema: dobry na żart, puentę czy anegdotę. Kto zapamięta coś długiego? Tekst Piotra Mosonia ma wielki potencjał na mema (czyli obrazek z kawałkiem tekstu), bo jest krótko, dosadnie i w punkt. Swoją drogą, wielu odbiorców wiersza postulowało, aby takie właśnie teksty pojawiały się w szkole na lekcjach polskiego. Pełna radość.
Po co zatem poematy? Ba, po co komu dłuższe wiersze – czy to o śmierci, miłości, czy też odnoszące się do trwającej „płynnej rzeczywistości”. Czy te kilka bezpośrednich i jakże niepoetyckich (w klasycznym tego słowa znaczeniu) wierszy Tomasza Bąka z Artpapieru ma szansę dotrzeć do tej wielkiej grupy?
Na blogu Krzysztofa Kleszcza „Biała fabryka” czytam wiersz Krystyny Dąbrowskiej „Rozbudowa uniwersytetu”. Leci tak – „W nowym budynku wydziału biologii / parapety najeżone / szpikulcami przeciw ptakom.” Czyż nie genialne? – pyta autor bloga. Zaiste, nie mając czasu i chęci na czytanie poezji, tekst krótki i „genialny” w swojej prostocie ma szansę zaistnieć w szerszej świadomości. Tylko trzeba go zmemoryzować – zrobić mema i puścić w eter, przepraszam, sieć. Należy tylko pamiętać o podaniu imienia i nazwiska autora.
Kultura obrazkowa jest być może szansą dla poezji, jak kiedyś szansą dla niepiśmiennych była obrazkowa „Biblia dla ubogich”. Pomimo tego poezja w kraju, gdzie wyrazista większość nie czyta, na Konkurs im. Wisławy Szymborskiej zgłoszono 209 pozycji. Dla wielu to może być szok, że jest tylu poetów piszących po polsku.
W przypadku wiersza Krystyny Dąbrowskiej służę memem. Może chwyci. Dla popularyzacji poezji, rzecz jasna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze