dziewczyny
pochłaniają arbuzy, kruche
półksiężyce.
miąższ obłapia wargi, skóry
rzucają
za siebie, jak omen. może jedna
zawaha
się, dłużej niż życie
owada,
szukającego przetrwania
chłopcy
pod nosem. tłuką kamieniami
w
ścieżkę. ich serca biją ponad ciałami,
w
ciałach nieoświetlone przylądki. puszczają
próbne
balony nad prakontynentem
potem
przywierają obustronnie do pozycji,
które
jeszcze do nich nie należą
wypluwają
pestki i płuca
palą
ogniska buntu
spalone
gary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze