Życia - to za duże słowo
F
|
ilm
sprzed dwóch lat, który zdobył Złotą Palmą i wywołał spore zachwyty musiał w końcu
(powinien?) zyskać moją skromną uwagę. Temat miłości, namiętności i
narastających trudności jest stary jak świat. Czy zatem można powiedzieć
(pokazać) coś jeszcze na świeżo?
No
i niby można, bo film faktycznie jest bardzo realistyczny, ale te niemal trzy
godziny to przesada. Ani temat ani fabuła, ani stany emocjonalne nie uzasadniają takiego rozwleczenia.
Wspaniałych opowieści o miłości (jak chce Spielberg) było sporo i jakoś
niespecjalnie się zgadzam, aby ta była w czymś naprawdę wyjątkowa.
Życie
Adeli 1 i 2 jest opowieścią o nastolatce, która ma chłopaka i jest jej z nim dobrze, ale czuje, że pociąga ją także własna płeć. Spotyka na swojej drodze niebieskowłosą Emmę i szybko zajmuje
miejsce jej dotychczasowej partnerki. Jak to bywa w takich historiach, po
czasie wzlotów, nadchodzi ostygnięcie, nieporozumienia, posądzenie o
kłamstwo i rozkład związku, w którym jedna strona cierpi bardzo a druga chyba
nieco mniej. Upraszczam, ale tak to zwykle bywa, nihil novi sub sole.
Jest
nudnawo, ale reżyser nie boi się realizować scenek (i
to długich) seksu lesbijskiego. Te są, a trzeba to podkreślić, bardzo estetyczne
i namiętne, ale mam wrażenie, że największą frajdę uczyniłyby miłośnikom
voyeryzmu. Mijają czasy niedopowiedzenia. Prawda czasu, prawda ekranu – można powiedzieć,
ale mnie nie przekonuje „nadbudowa intelektualna”, która to uzasadnia. Niestety.
Problemem
jest także to, że bohaterka Adela jest mi niemal zupełnie obojętna (może tak
miało być?), bo to nastolatka jakich wiele i każdy przecież przechodzi takie
zawirowania emocjonalne w jej wieku. Po latach z takiej miłości zostaje tylko
śmiech lub zgrzytanie zębów. To dziewczynka, jeszcze nie kobieta. Rzadko takie wczesne związki stają się czymś trwałym, a początkowe porozumienie i pociąg ulegają pierwszym kłopotom. Miłość to przecież zaufanie.
Odnoszę
także wrażenie, że zachwyty byłyby jednak mniejsze, gdyby film dotyczył miłości
heteroseksualnej. Oczywiście, można powiedzieć, że ta miłość jest bardziej
eteryczna, krucha, ulotna i duchowa, ale czy to przypadkiem nie jest stereotyp
w czasach, gdy należy z nimi walczyć?
Jak
na Złotą Palmę spodziewałem się czegoś co mnie poruszy, wzruszy, zastanowi.
Niestety, nic takiego się nie stało. Realizm, emocje, prawda – są filmy w
których te elementy występują i coś z tego wynika. Tutaj moje doświadczenie specjalnie
się nie zwiększyło.
Tytuł oryginalny: La vie d'Adèle
Rok: 2013
Reżyseria: Abdellatif Kechiche
Scenariusz: Abdellatif Kechiche, Ghalia Lacroix
Obsada: Adele Exarchopolous, Lea Seydoux, Salim Kechioche i inni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze