W kamiennym kręgu
G
|
rzegorz
Królikiewicz to twórca specyficzny, choć i to za małe słowo. Twórca „Przypadku
Pekosińskiego” to oddzielny reżyser, którego filmy charakteryzują się
indywidualną poetyką, surrealizmem, oniryzmem, brakiem jednolitej narracji. Czy
awangarda brzmi zachęcająco?
„Sąsiady”
wpisują się w rytm kina autorskiego, które do łatwych w odbiorze nie należy. Film
podzielony jest na epizody, nie połączone wyraźną nicią narracyjną, choć
przenikają go niektóre postacie. „Sąsiady”, bo nawet nie sąsiedzi, mieszkają w obskurnej
kamienicy, ale to nie jest historia społeczna czy wyraźne odniesienie do rzeczywistości.
Bardziej chodzi o relacje – udziwnione, nienaturalne, zakłóconą lub sztuczną
wręcz komunikację. Światek mieszkańców kamiennicy jest przejmująco smutny i czarno-biały
a pokazywana kilkukrotnie szpara między dwoma budynkami wydaje się być drogą
donikąd, zwęża się i maleje.
Trzy
epizody szczególnie zapadają w pamięć. Mąż wysłany przez żonę po zakup świątecznego
karpia, wraca z królikiem wystającym z siatki. Ekspedientka wyjmuje go jak z
kapelusza – żart i śmiech W innym miejscu mąż odgrywa w swoim mieszkaniu swoją
rolę. Otwiera szeroko okno, krzyczy i bije swoją żonę, która wręcz zachęca go
do tego, z kaskiem na głowie. Do kamienicy zagląda także po kolędzie ksiądz (Mariusz
Pudzianowski), który poucza jawnogrzesznicę w ciąży (Anna Mucha) a potem
demoluje jej mieszkanie. W innym epizodzie punktem kulminacyjnym jest wysypanie
na głowę wiaderka z węglem.
Brzmi
ciekawie czy odstraszająco? Czy widz powinien się trudzić z odczytywaniem
symboli, czy też oddać się emocjom zawartym w filmie ? Rozum wyprowadzi widza
na manowce i ku rozczarowaniu a symbole są często niejednoznaczne, nie mające
jasnych odpowiedników z kulturze.
Miłość
w „Sąsiadach” jest trudna do uchwycenia, są za to puste słowa, mechanizmy odruchowe.
Ludzie są jak roboty w ludzkiej skórze, zapadłe głęboko w miejscu, w którym
żyją.
Wizja
świata jest tutaj niepokojąco podobna do rzeczywistości lat 80., choć to może
nie mieć większego znaczenia. Dekonstrukcja dotyka wszystkiego, realizm nic nie
wyjaśnia, ale czy poprzez ten zabieg widz ma coś zrozumieć czy odczuć? Stawiam
głównie na uczucia, wyczucie.
Bez
oceny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze