Pan Posłuszny spotkał się, nie po raz pierwszy, z pojęciem rasizmu
kulturowego. Zestawienie groźnego słowa – rasizm z pozytywnym słowem
– kultura, wzbudziło w nim naturalny odruch obronny. Taki zestaw
pojęciowy wydał mu się niebezpieczny pod względem budowy nowego systemu opresji
językowej, która może posłużyć doraźnym celom erystycznym.
Znalazł także ciekawy fragment tekstu –„Historycznie ujmując rasizm dzieli się na „stary” i „nowy”.
Nowe rozumienie rasizmu opiera się na pojęciu etniczności, czyli katalogu
wzajemnie i silnie z sobą powiązanych cech społeczno-kulturowych. W
przeciwieństwie do „rasy”, etniczność należy do kategorii z gruntu
socjologicznych i wyznacza rzeczywiste różnice pomiędzy społecznościami. Nowy
rasizm zastąpił więc argumentację biologiczną – dowodami kulturowymi. Mechanizm
rasizmu kulturowego polega na uznawaniu wartości kulturowych grupy
większościowej za lepsze, wyższe od wartości grup mniejszościowych, od których
oczekuje się asymilacji i podporządkowania, co oczywiście wiąże się z systemem
władzy. Według ONZ nie ma różnicy między dyskryminacją rasową a etniczną.” - http://rownosc.info/dictionary/rasizm/
Pan Posłuszny oczywiście wiedział od czasów studiów, że podział na
kultury lepsze i gorsze został już dawno zarzucony, no bo jak i
po co porównywać i wartościować wytwory kulturalne np. Aborygenów i Brytyjczyków.
Powstają przecież w specyficznych warunkach, czasie i zaspokajają specyficzne
problemy. Brytyjczyk w hełmie korkowym i z karabinem w dłoni nie powinien czuć
się lepszym od Aborygena z przepaską biodrową i dzidą w ręce.
Nie zgadza się jednak, że asymilacja (wymieniona jednym tchem obok
podporządkowania) jest rasizmem (kulturowym). Asymilacja jest bowiem naturalnym
procesem zespolenia się z okolicznym środowiskiem i kulturą, która nie oznacza
wyzbycia się własnej tożsamości. Polak przebywający przez wiele lat w USA i nie
znający języka, kultury i obyczajów swojego miejsca zamieszkania stanie się
dziwolągiem. Ba, nic nie stoi na przeszkodzie, aby uznał elementy nowej kultury
i obyczajowości za własne, jeżeli mu odpowiadają i dobrze się w nich czuje.
Asymilacja nie musi równać się podporządkowaniu a zestawienie tych dwóch
terminów obok siebie wskazuje, że jest to zło niemal jednakie. Tymczasem jest to nadużycie.
Panu Posłusznemu nie podoba się także sam termin „rasizm kulturowy”,
który w rozmowach, sporach czy manifestacjach będzie (albo już jest)
sprowadzany po prostu do rasizmu. Nawet ONZ twierdzi, że nie ma różnicy między
rasizmem rasowym a etnicznym, zatem można wszystko wrzucić do jednego worka, bo
taka jest już ludzka przypadłość i praktyka.
Pan Posłuszny wolałby, aby rasizm (jak sama nazwa wskazuje) związany był
tylko z rasizmem ze względu na kolor skóry i pochodzenie. Dlaczego? Termin ten
niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i semantyczny. Za rasizmem kryje się
w domyśle Hitler, holokaust i maszerujące oddziały SS. Rasizm, sam w sobie,
przestał być tylko pojęciem, a stał się ciężkim epitetem, który może wprowadzić
każdą rozmowę w emocjonalną burzę, nie mającą już nic wspólnego z merytoryczną rozprawą.
Tymczasem kultura nie jest czymś danym raz i na zawsze. Człowiek jest
przecież wolny i ma prawo wybierać z niej to, co mu odpowiada a od innych jej
elementów się odcinać, albo pomniejszać ich znaczenie. Czym innym jest rasa –
koloru skóry czy pochodzenia zmienić się nie da a ocenianie człowieka wg takich
kryteriów jest jedynym i uprawomocnionym, zdaniem Pana Posłusznego, kryterium.
Pan Posłuszny odrzuca zatem jednostronnie pojęcie rasizmu kulturowego,
jako nieostre, ideologiczne i niebezpieczne z punktu widzenia znacznego
potencjału opresji językowej. O kulturze trzeba bowiem rozmawiać bez balastu wykreowanych
pojęć i uproszczeń, które można zresztą rozwijać ad absurdum.
Idąc powiem tropem zestawiania potężnego słowa rasizm z dowolnymi
przymiotnikami i dziedzinami ludzkiej aktywności można wykreować rzeczywistość,
w której wszystko stanie się mniejszym lub większym rasizmem.
Nie smakuje ci barszcz ukraiński albo włoskie dania z makaronem? A może
wręcz nie znosisz i nie tolerujesz tych kuchni – jesteś rasistą kulinarnym
Nie lubisz prozy amerykańskiej, poezji włoskiej a może do wściekłości
doprowadzają cię reportaże z większym zacięciem literackim niż dziennikarskim –
jesteś rasistą literackim
Nie lubisz piłki nożnej, kibiców, klubów i całej tej otoczki skąpanej w
ogromnych pieniądzach, których nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić? –
jesteś rasistą sportowym
Pan Posłuszny oczywiście żartuje z tymi przykładami i trudno „rasizm
kulinarny” odbierać inaczej, niż z przymrużeniem oka. Zarazem boi się jednak,
że ludzie, którzy mają ogromną tendencję do upraszczania świata i obejmowania
go w wygodne formułki (czy to z prawa czy z lewa) już przebierają nogami na
myśl, że całą aktywność człowieka będzie można ująć w definicjach, tak jak
matematycy starają się ująć świat w liczbach.
Humanistyka to
dziedzina w której nie można wygrać a sukcesem jest nie przegrać – tak mówił mu pewien wykładowca uniwersytecki. Niestety, nie ma tak łatwo,
dlatego Pan Posłuszny nie godzi się na łączenie rasizmu z czymkolwiek. Rasizm
odnosi się do rasy i wiele złego z tym się wiąże. Chcecie nowy, fajny termin?
Stwórzcie go sobie od zera. Może kultizm? Brzmi słabo? Bez mocy? No właśnie.
Czekałam, aż ktoś to w końcu napisze.
OdpowiedzUsuńCzasem, aż by się chciało nawet mocniej napisać, ale jestem za dyskusją a nie walką słowną ;)
Usuń