Marek Koterski kręci filmy autorskie na pograniczu
komedii i dramatu. Można by nawet powiedzieć o tych dziełach „dramatyczne
komedie”, gdyby nie fakt, że są to prawdziwe dramaty żartem tylko podszyte.
Można odnieść wrażenie, że prawdziwym bohaterem
Koterskiego jest on sam (w postaci alter ego – Adasia/Michała Miauczyńskiego),
który jest nieustannie, że użyje znanego terminu, „upupiany” przez matkę,
kobiety, rzeczywistość itp. Albo też „upupia” się sam swoimi natręctwami. Polem
zainteresowania autora jest miłość (idealna), relacje z bliskimi (nieidealne),
nałogi (np. alkoholizm), natręctwa, wyalienowanie, niespełnione ambicje,
zahamowania, rozczarowanie życiem. Słowem – człowiek daleki od okładek
kolorowych magazynów. Jego postacie mówią często szykiem przestawnym, czasem
seplenią (panie rezyseze), są natarczywe wobec bohatera i używają nachalnego
języka. Świat wykreowany (a może tylko autorsko odtwarzany) przez Koterskiego
często jest mi bliski, bo także mam wrażenie niedopasowania i odstawania.
Lubię jego filmy, obejrzałem wszystkie (co nie jest
wielkim wyczynem, bo jest ich raptem 8). Pomijam etiudy i krótkometrażówki a np.
„Pieśń wojenna” to po prostu bawiący
się żołnierzykami mały Misiek Koterski .
8 miejsce - Życie wewnętrzne – 1986
„Życie
wewnętrzne” jest drugim filmem
reżysera i nie jest to film słaby. Niemniej, jest to film bardzo specyficzny,
dość trudny w oglądaniu, w którym wszelkie strachy, obsesje i natręctwa
bohatera (reżysera?) nie są jeszcze poukładane w formie przystępnej do odbioru.
Można nawet powiedzieć, że jest to bardzo wczesna i bardziej mroczna wersja
„Dnia świra” a Michał (jeszcze) Miauczyński w wykonaniu Wojciecha Wysockiego nie jest postacią, którą się lubi albo której
jest żal. Jest to typ nieprzyjemny, agresywny, nienawidzi ludzi a szczególnie
żony. Niespełniony życiowo ani erotycznie (snuje marzenia senne o innych
kobietach), gdyż własna go nie pociąga (scena, gdy ona stoi w samych szpilkach
mówi wiele). Wcześniej poznałem Miauczyńskiego bardziej przystępnego, z
późniejszych filmów, z którym mogłem się jakoś utożsamiać. Z tym facetem jakoś
mi (jeszcze) nie po drodze.
7 miejsce - Dom wariatów - 1984
Debiut reżysera, który wskazywał jednoznacznie, że
będzie to artysta nietuzinkowy. Trzydziestoletni Adaś w wykonaniu Marka
Kondrata to postać na początku swojego znerwicowania. Bohater jeszcze młody,
który przyjeżdża do domu rodziców i wpada w powolny nurt codziennych czynności,
rytuałów, zachowań, które z biegiem minut stają się wprost nie do zniesienia.
Ludzie sobie bliscy nie potrafią ze sobą rozmawiać, słuchać się nawzajem.
Rytuał powiązany z natręctwem zastąpił żywy kontakt.
„Dom wariatów” jest wypełniony wariatami, dorosłymi, którzy
zachowują się często jak dzieci. Kłócą się o drobnostki, jakby sama kłótnia
była celem ich życia a pokonanie przeciwnika, ważnym zwycięstwem. Starość to
tylko czy prawdziwa natura? W filmie nie ma komediowych tekstów a „akcja”
ciągnie się okrutnie. Nie czuję jeszcze tego Miauczka, ale rozumiem skąd
pochodzi. Dwa pierwsze filmu uznaje zatem jako wprowadzenie, rozpęd do
historii, które bardziej do mnie przemawiają.
6 miejsce – Ajlawju – 1999
Drugi i ostatni Miauczyński w wykonaniu Cezarego Pazury. To ten słabszy, bo
film wygląda jak odejście od „jedynej właściwej linii”. „Ajlawju” to obraz średnioprocentowy, trochę tak jakby reżyser
chciał zrobić film, który zrozumie i przyjmie większa część publiczności.
Uznaję go w zasadzie za film pomiędzy „Dniem
świra” a „Nic śmiesznego”. Adaś
w końcu nie tylko poznaje Małgorzatę (tym razem Katarzyna Figura) i zakochują się w sobie, tworząc coś w rodzaju
związku. Łączy ich seks, dzielą jego obsesje i jej swobodny stosunek do „bycia
razem”. Nie jest tak śmiesznie, jak w lepszych filmach, ale dobre, szczere
teksty także się pojawiają. Takie, pod którymi mogę się podpisać.
„Ajlawju” nazywam „Krótkim filmem o miłości w wersji
Koterskiego”. Miłość zniekształcona, trochę wyśmiana, nieco niepoważna. Ta
idealna, wyśniona miłość w zetknięciu z rzeczywistością nie wydaje się już taka
gładka. On musi mieć spełnione przez nią warunki, aby czuć się komfortowo. Jest
także piekielnie zazdrosny i nie znosi, gdy ktoś inny dotyka jego miłość
(własność?). Tym samym Koterski dekomponuje swój własny mit, który pojawia się
w „Dniu świra” i „Nic śmiesznego”. Małgorzata lubi
zakląć (jest wręcz wulgarna), zachowuje się często jak nastolatka i bywa bardzo
bezpośrednia. No i słownictwo tych chłopców grających w piłkę, na które
nauczyciel nie zwraca uwagi. Sama prawda. Film kończy się także dość
optymistycznie (żartobliwie), co jest jednak nietypowym rozwiązaniem w filmach
reżysera.
5 miejsce – Baby są jakieś inne - 2011
Jak dotąd ostatni film Koterskiego. Scenariusz i
wykonanie może bardziej pasujące do teatru, ale wrażenie ciągłego ruchu
niewiadomo dokąd i po co, stanowi jakąś metaforę. W roli Miauczyńskiego
debiutuje Adam Woronowicz, który
jedzie z bliżej niezidentyfikowanym kolegą Puciem a po drodze napotyka „Jakieś
inne baby”, w które wciela się druga żona reżysera, Małgorzata (nomen omen)
Bogdańska.
Film chyba równie gadany jak „Dom wariatów” i niemal równie klaustrofobiczny, ale zdecydowanie
lżejszy w odbiorze. Przejaw frustracji tego, jak ciężko się facetom dogadać z
„babmi”, które co innego mówią, co innego robią i co innego chcą. Zresztą,
racjonalne zachowanie „jakiejś baby” prowadzi do groteskowego zakończenia. Mam
mieszane uczucia do tego filmu, bo jednak pojawiają się tam dialogi szczerze i
całkiem niezłe, prawdziwe. Choćby wymiana zdań na temat… czynności
fizjologicznych kobiet. Oczywiście, pewne konkluzje obu panów są stereotypowe,
ale inne już niekoniecznie. Sam kiedyś popełniłem pewien tekst, w którym się
dziwiłem, że fajne dziewczyny wiążą się z jakimiś „schabami”. Widać, mamy
podobne spostrzeżenia. Z drugiej strony, widać i czuć już pewne wypalenie –
tematyką, sposobem przedstawiania. Reżyser jakby zataczał koło i wraca do
pielęgnacji natręctw.
4 miejsce – Porno – 1989
Najbardziej roznegliżowany film reżysera. Główną rolę
zagrał po raz pierwszy i ostatni Zbigniew
Rola. Michał to Miauczyński od czasów dojrzewania do stabilizacji życiowej.
Przeżywa erotyczne przygody w kolejnymi partnerkami - od Asi, co jeszcze nie chciała, poprzez
miłośniczkę Heideggera, zakochaną Martę, Superblondynę po niezbyt urodziwą
Ja-ninę. Bohaterowi czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, jedne kobiety
wykorzystuje a inne robią go na szaro. Jak to w życiu.
Chyba każdy może się lepiej lub gorzej przejrzeć w tej
postaci. Nie brak tutaj „momentów”, na które gnały wyposzczone tabuny facetów z
końcówki lat 80., ale sporo jest też gorzkiej prawdy i humoru. W roli starszego
brata, który tłumaczy młodszemu, jak to się robi, wystąpił Bogusław Linda. Brat pojawia się także w „Nic śmiesznego” oraz „Domu
wariatów”, co nadaje ciągłości opowieści reżysera. W filmach Koterskiego z
lat 80. tutaj najbardziej czuć ich klimat – szarość, zgrzebność ale i klimat
epoki. O ile „Ajlawju” opowiada o
miłości, „Porno” zdaje się
pokazywać, że seks jest banalny a czasem śmieszny. Facet strasznie chce i musi
się nakombinować a potem tylko obustronne rozczarowanie. Na końcu okazuje się,
że pierwsza miłość była najlepsza i najwłaściwsza. I warto się było tak
spieszyć? A potem pozostaje żałować.
3 miejsce – Wszyscy jesteśmy Chrystusami – 2006
Po „Dniu świra”
to miał być kolejny film do śmiania, wypełniony żartami i świetnymi
obserwacjami. Tymczasem pojawił się smutny, dramatyczny film o nałogu
alkoholowym, który niszczy człowieka i rodzinę. Śmiechu trochę jest, ale
zasadniczo większość jest na poważnie. Adasiów jest dwóch – młodszym jest Andrzej Chyra, a starszym Marek Kondrat. Młodszy rozwala sobie
życie a starszy robi rachunek sumienia. O wszystkim opowiada syn Sylwuś, który
podobnie jak ojciec, musi nieść ten krzyż po piasku. Tytuł filmu wskazuje, że
wszyscy mamy jakieś nałogi albo, że każdy lubi się napić. Jak to u nas.
Koterski żartuje sobie tutaj trochę z Papieża, pokazuje że picie jest fajne
tylko w momencie spożywania a potem już człowiek wygląda źle i żałośnie.
Upadek surowiej i dosadniej pokazał później Smarzowski
w filmie „Pod mocnym aniołem”.
Przyznam, że tylko raz go widziałem i jakoś nie czuję potrzeby powrotu. Anioł
straż zwijający Adasia z torów przed przejazdem tramwaju jest jak sumienie,
które nie boi się używać ostrych słów. Z drugiej strony jest ten Anioł Zła
(słaba wola), który mówi, że już można, że owszem. Z drugiej strony, kto późnym
wieczorem zebrałby jakiegoś pijaka z szyn? Film doceniam, szanuje ale nie mogę
powiedzieć, aby należał do moich wielkich filmowych ulubieńców i faworytów. W rankingu filmów Koterskiego ma jednak miejsce trzecie.
2 miejsce – Nic śmiesznego – 1995
W 1995 roku miałem osiemnaście lat i gdybym wtedy obejrzał i
zrozumiał w całości ten film, byłbym może innym człowiekiem. „Nic śmiesznego” jest zarazem filmem
śmiesznym, dramatycznym i tragicznym. Adasiem po raz pierwszy jest Cezary Pazura, w którego interpretacji
postać nabrała kolorów i rumieńców. Adamowi ciągle się nie udaje, zawsze jest
drugi (szczególnie – drugi reżyser, który nic nie może) a na dodatek jego matka
chciała mieć dziewczynkę i przebierała go w dziewczęce fatałaszki. Adama
wywalają po kolei z kolejnych filmów, a gdy chce w końcu zrealizować coś
swojego to w deszczu i pod atakiem ”wilka jakiegoś”, nie dogaduje się z kolegą
siedzącym w wygodnym fotelu z fajeczką w dłoni. Smutno-śmieszna jest także
realizacja sceny z pierwszego (ostatniego) samodzielnego filmu Miauczyńskiego - „Zaczerpnąć dłonią”. Czyżby tak wyglądała praca nad filmem w
latach 80.?
„Nic śmiesznego” dzieje się w jego życiu zawodowym, rodzinnym ale i erotycznym. Po
tym względem to jakby trochę przerobione „Porno”.
Bohater poznaje wiele kobiet, ale za każdym razem albo spala się blokach,
albo nie daje rady, czuje chroniczny brak pewności, a na koniec okazuje się, że
kolega z pracy miał ją już wcześniej. Frustrujące i bolesne. Tak samo
frustrująca jest przejażdżka w blokowej windzie – piesek i pan, który pyta „Na
górę jedzie?”. Pojawia się także idealna Małgorzata – przedmiot miłości i
pożądania. Ale także na tym gruncie wszystko rozpada się jak domek w kart.
Dzieci go nie szanują, żona chce odejść a tragifarsa kończy się dlań żałośnie.
Oglądałem ten film kilkakrotnie i pewnie jeszcze zobaczę.
1 miejsce – Dzień świra – 2002
Opus magnum – dzieło życia, szczyt możliwości, pełna satysfakcja. Film, który
tak naprawdę jest bardzo smutnym dramatem i moralitetem potrafi rozśmieszyć do
łez nawet ludzi, którzy niekoniecznie ten dramatyzm czują. Do roli Adasia
powraca Marek Kondrat i stanowi
naturalną kontynuację Adasia w wykonaniu Pazury. Film przedstawia rzeczywistość
polonisty, który „zmarnował sobie życie”, nikt go nie szanuje (uczniowie,
robotnicy za oknem), matka traktuje jak dziecko a on sam pielęgnuje swoje
obsesje, natręctwa i przesądy. Młodość zmarnował w bibliotekach, choć wydawało
mu się, że trafił do „szkoły poetów”, z byłą zoną się nienawidzą i tylko z
niezbyt lotnym synem znajduje wspólny język. Zresztą, nie ma sensu opowiadać
filmu, który większość doskonale zapewne zna. Sceny w pociągu – piesek,
gdakające kury, dekonstrukcja faceta, ojszczana klapa a potem „wypoczynek” nad
morzem i „skąd wracają Litwini”. No i oczywiście „major Bień” w jakże odmiennej
roli tupecikowego miłośnika Chopina na pełen regulator.
To film, który przeraża, smuci i zastanawia. Jest jak samo
spełniająca się przepowiednia o intelektualiście „kałamarzu”, który nic nie
może a „każda władza ma go za mniej niż zero”. To także surowa krytyka świata
reklam, która stała się niesmaczna i robi ludziom „wodę z mózgu”. Koterski
dochodzi w tym filmie na szczyt i nie popełnia żadnego fałszywego ruchu.
„Modlitwa Polaka” jest szczera do bólu i do dzisiaj aktualna. No i ta
Małgorzata, czule głaszcząca bohatera a tak naprawdę będąca tylko jego
wyobrażeniem. Pozostała marzeniem. „Dzień świra” to jedna z moich nielicznych
„10” na Filmwebie. Po prostu, inaczej się nie dało.
Nie widziałem "Życia wewnętrznego". "Dom Wariatów" słabo pamiętam. Resztę oceniam na podobnym wysokim poziomie. Każdy w sumie lubię za coś innego i w każdym znajduje dużo ze swojego życia... :) A "Baby są jakieś inne" to już w ogóle kopalnia moich domowych sytuacji ^^ :P Oglądałem z żoną i gdy był gadka o prysznicu (że zawsze leci z góry i leci mu na koszulę) to normalnie jak co kilka dni u mnie :) Już nie mówiąc, że też nie jestem pewny przy ruszaniu, gdy widzę kierowcę kobietę :)
OdpowiedzUsuń"Baby.." obejrzałem niedawno, właśnie dla przygotowania tego rankingu. Słyszałem głównie opinie, że Koterski się wypalił i ten film jest tego dowodem. Tymczasem, nie było tak źle a czasami nawet dobrze. Dwa pierwsze filmy są dość trudne do przejścia dla kogoś, kto zna i lubi późniejszego Koterskiego :)
UsuńBaby są jakieś inne - wyszłam w połowie filmu, ale 'nic śmiesznego' oglądałam kilka razy :)
OdpowiedzUsuń"Nic śmiesznego" jest wręcz porażające. A "Baby..." - na filmwebie wśród znajomych jest dość spory rozstrzał ocen od 1 do 8. To chyba najbardziej jego kontrowersyjny film, obok tych dwóch pierwszych :)
UsuńNadal nie widziałam "Bab" – jakoś nie mogę się przekonać do tego, żeby poświęcić czas na ten film. "Nic śmiesznego" też mi się podobało i podobnie oceniłabym go wyżej niż "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". :)
OdpowiedzUsuńZ obserwacji wiem, że Paniom "Baby..." raczej nie przypadają do gustu. Nie wiem, może trzeba do tego większego dystansu a może za dużo w tym stereotypów.
Usuń"Nic śmiesznego" i "Dzień świra" tak naprawdę dystansują całą resztę ;)
A ja Baby... stawiam na pierwszym miejscu :)
OdpowiedzUsuńHmm, to chyba dobrze świadczy o reżyserze, że jego filmy są tak różnie postrzegane i oceniane ;)
OdpowiedzUsuńW sumie wstyd się przyznać, ale widziałam tylko "Wszyscy jesteśmy.." no i oczywiście "Dzień świra". Jestem w tyle jeśli chodzi o polskie kino niestety. Trzeba przyznać, że to nawet bardzo dobrze świadczy o reżyserze, że trafia w różne gusta :)
OdpowiedzUsuńTo dwa najbardziej znane, ale "Nic śmiesznego" to jak dopełnienie trylogii niezbędnych filmów Koterskiego :)
UsuńŻadnego filmu jeszcze nie obejrzałam, ale wszystko przede mną. Pozdrawiam i dziękuję za recenzje.
OdpowiedzUsuńJak zaczynać to od najlepszych filmów ;)
UsuńWstyd się przyznać, ale znam tylko numer 1 :( Reszta do nadrobienia!
OdpowiedzUsuń"Nic śmiesznego" to jakby prequel "Dnia świra" więc będzie dopełnienie historii :)
UsuńFantastyczny ranking. Opisaliśmy kilka filmów online z tego rankingu u nas na stronie Film Online
OdpowiedzUsuń