15 lis 2015

Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła



Jak robić komedie w PRL-u?


P
ozycja Macieja Replewicza nie jest sensu stricto biografią kultowego reżysera, ale przede wszystkim jego biografią filmową. Autor opowiada o perypetiach artysty – od lat młodości, aż po przedwczesną śmierć. O tym, jaki był prywatnie, na planie i jak walczył (a walczyć musiał często) o swoje filmy.


Ojciec Stanisława Barei był znanym w Warszawie mistrzem wędliniarskim. Tym samym, już dojrzały bohater, wiedział jak powinna smakować prawdziwa, przedwojenna kiełbasa. Młody Bareja dużo czytał i często chodził do kina. Brzmi to banalnie, ale zapewne dzięki tej ciekawości świata, otwartości i wyobraźni został reżyserem. Studia rozpoczął kilka lat po wojnie w atmosferze silnego oddziaływania socrealizmu w sztuce i kulturze. Okazał się być jednak człowiekiem wysoce odpornym na propagandę, stającym w konflikcie z systemem a także lojalnym wobec kolegów ze studiów. Taka postawa przysparzała mu sympatii ale także wrogów.



Na studiach był jednym z tzw. „Wielkiej szóstki” lub „Kolektywu” nierozerwalnych przyjaciół, z których każdy został potem znanym reżyserem. Wtedy także objawił szerzej swoje absurdalne poczucie homoru, choć nikt wtedy jeszcze nie używał terminu „ba reizm”, który dopiero później zyskał negatywny wydźwięk.

Autor książki przytacza sporo cytatów przyjaciół i znajomych reżysera. W odpowiednich miejscach cytuje też dialogi z jego filmów. Po kolei przedstawia dokonania Barei – dochodzenie do scenariusza, kompletowanie obsady, realizację, kolaudację, oceny krytyków i kolegów po fachu a na koniec przytacza zyski, jaki dany film przyniósł polskiej kinematografii.

Pierwsze filmy reżysera były jeszcze projektami przedwojennymi, przystosowanymi jedynie mniej lub bardziej udanie do realiów powojennych. „Żona dla Australijczyka” czy „Mąż swojej żony” były filmami dość naiwnymi, lekko komediowymi, sympatycznymi, które krytycy poddawali dość surowej ocenie, ale kasy kin w Polsce i za granicą świadczyły o potrzebie takich produkcji. Realizacja „Przygody z piosenką” wiązała się również ze zdjęciami w Paryżu, a na takie nie było zbyt wielu środków. Także komedia muzyczna „Małżeństwo z rozsądku” uważano za krok w tył w karierze reżysera.

Wyraźna zmiana nastąpiła w latach 70., gdy powstały „Poszukiwany, poszukiwana”, „Nie ma róży bez ognia”, „Brunet wieczorową porą” i „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”. Narastająca z każdym filmem krytyka władzy powodowała, że cenzura coraz usilniej ingerowała w jego twórczość. Z czasem Jacka Federowicza na miejscu współscenarzysty zajął Stanisław Tym i wtedy naśmiewanie się z panujących relacji społeczno – politycznych weszło na nowy poziom.

Reżyser lubił także pojawiać się we własnych filmach. A to pijaczek, a to milicjant, a to "Krokodylowy".


Dopiero jednak niekoronowany król z filmografii Barei czyli „Miś” zdołał uniknąć głębokich cenzorskich działań. Stało się tak na wskutek upadku Gierka a tym samym tymczasowego osłabnięcia siły rażenia cenzury. Cenzorzy sami nie wiedzieli, co mają robić a dodatkowo wcześniej zginął w katastrofie lotniczej Janusz Wilhelmi – niesławny szef Komitetu Kinematografii. Człowiek inteligentny i przenikliwy, który próbował wtłoczyć twórczość filmową w ramy ideologiczne.

W „Misiu” rolę „ex- ministra” zagrał radiowy satyryk (jedyna jego rola filmowa) a zagubioną pasażerkę w samolocie do Londynu żona Hanna Kotkowska – Bareja. Rolę tajniaka śledzącego ex-żonę Ochódzkiego zagrał jeden z członków ekipy. Stało się tak, gdyż na wylot i zdjęcia w Londynie nie było zbyt wielu środków. Poleciały więc osoby absolutnie niezbędne.

W karierze „pomisiowej” Bareja nakręcił jeszcze „Alternatywy 4” i „Zmienników”. „Alternatywy 4” kręcono już w większości w czasie stanu wojennego a twórcy byli podglądani przez wysłanników nowej władzy. Serial na kilka lat trafił na półki, co nie zmniejszyło jego siły rażenia na widzów.

Replewicz przypomina również fakt, że reżysera aktywnie działał w opozycji antykomunistycznej (od końca lat 70). We własnym aucie przeszmuglował przez granicę „bibułę” i powielacz a nawet udostępnił w celach konspiracyjnych część swojej piwnicy. Odpowiedzialność za takie czyny była wysoka.

„POL Miś Bemowo” autorstwa Hiuppo - Praca własna. Licencja CC BY-SA 3.0 na podstawie Wikimedia Commons
Popularność filmów Barei przyczyniła się do niechęci części środowiska filmowego. Nawet niektórzy aktorzy nie chcieli u niego grać, bo przecież zajmuje się rzeczami niepoważnymi i krytykuje władzę. Zazdroszczono mu również szybkiej pracy i doskonałej współpracy z aktorami. Uważano, że jest niechlujny i robi filmy „byle jak”, ale jak twierdzi Jacek Fedorowicz „umiał posługiwać się językiem filmowym, nie musiał długo kombinować, po prostu wiedział”.

Autor książki przypomina również szkice niezrealizowanych scenariuszy napisanych głównie wraz z Federowiczem. Trzeba przyznać, że fantazja i pomysłowość autorów bywała nieograniczona. W kilku przypadkach można było się spodziewać, że ograniczony budżet na produkcję nie pozwalałby zrealizować części zdjęć.

„Król krzywego zwierciadła” to wszechstronna książka o człowieku, który robił swoje, pomimo często niesprzyjających okoliczności. Nie opuszczało go poczucie humoru, choć jego grymasy na planie filmowym pamięta każdy z aktorów. Gagi i dowcipy brał z życia, przez co czasem spóźniał się na plan filmowy, bo akurat coś śmiesznego mu się przytrafiło.

Polecam książkę każdemu miłośnikowi Barei. Ba, dla tych co lubią jego filmy i mogą je oglądać na nowo jest to wręcz pozycja obowiązkowa.


Maciej Replewicz, Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła, Zysk i S-ka, 2009 r.


2 komentarze:

  1. Istotnie świetna książka, też jestem akurat w trakcie jej lektury :) Dla miłośników filmów Barei to świetna gratka pozwalająca szerzej spojrzeć na filmy tego reżysera, dla tych, którzy dopiero zamierzają zacząć swoją przygodę z Bareją - świetne wprowadzenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, no i sporo ciekawostek o nim i o filmach. Potem można zaskakiwać nimi znajomych ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny i komentarze