20 lis 2015

Młodość


Póki młodość…


J
erzy Pilch i Paolo Sorrentino mają pewną cechę wspólną. Pierwszy z nich pisze dobre książki, stosunkowo o niczym konkretnym. Drugi kręci dobre filmy, ale także o niczym konkretnym. Efekt ponowoczesności? Jak mówić zatem o tym, o czym inni już pisali i realizowali filmy wielokrotnie?


Sorrentino nie odnajduje „złotego środka”, choć znajduje się gdzieś w jego pobliżu. Jest tu jednak pewne „wielkie piękno”. „Młodość” to film niespieszny, wysmakowany obrazowo, stateczny z małymi przyspieszeniami. „Młodość” to film o młodości w starości, o zetknięciu starości, młodości i wieku średniego.

Fred Ballinger (Michael Caine) jest kompozytorem znanym głównie z „Prostej pieśni”, którą napisał dla swojej żony a Mick Boyle (Harvey Keitel) to reżyser, który przygotowuje się do realizacji filmu – testamentu. Brakuje mu jeszcze zakończenia. Pierwszy poświęcił życie rodzinne dla sztuki i przeszedł już na emeryturę a drugi chce jeszcze świat czymś zaskoczyć. Oboje spędzają czas w górskim luksusowym ośrodku, gdzie wspominają dawne czasy. Pamięć zdaje się być selektywna i niepełna a ciało mniej władne. Co po nas zostanie? – to pytanie snuje się w tle, a dosięga w końcu przecież każdego artystę.


Fred dyryguje dzwonkami krów na polanie a Micka dosięgają (tylko w umyśle)  bohaterki jego filmów. Jedna z nich Brenda Morel (Jane Fonda) fatyguje się do niego osobiście, aby wyznać mu coś ważnego.

Film nie skupia się jednak tylko na dwóch starszych panach. Podobne rozterki ma młody aktor, znany głównie z filmu o robotach. Pewna dziewczynka zna go jednak z mało znanego filmu a kwestia tam wypowiedziana jest dla niej bardzo istotna. Piłkarz na emeryturze z wielkim brzuchem i Marksem wytatuowanym na plecach (bardzo podobny do boskiego Diego) patrzy tęsknym wzrokiem za piłeczką tenisową zostawioną na korcie. W pewnym momencie żongluje nią pokazując świetną technikę, aby potem odejść zmęczonym. Swoją drogą, prawdziwy Maradona nie kryje swoich silnie lewicowych przekonań.


Córka Freda, Lena (Rachel Weisz), nie może pojąć, że syn Micka ją porzucił na rzecz gwiazdki pop. Powód okaże się zaskakujący, ale czy prawdziwy? Zacznie ją adorować alpinista o aparycji wikinga. Miss Universe, którą zachwycają się w scenie basenowej nasi bohaterowie, okaże się doskonała nie tylko na ciele, ale również bystra na umyśle. Świadczy o tym dość uprzejma wymiana zdań między nią a młodym aktorem, czego świadkiem i komentatorem jest Fred.

Pewien mnich będzie lewitował a między Fredem a Leną dojdzie do katharsis w temacie relacji ojciec-matka-córka. Freda do jednorazowego powrotu na scenę namawia wysłannik królowej angielskiej, która pragnie z okazji jubileuszu wysłuchać jego najsłynniejszego utworu. Ten konsekwentnie odmawia.

Losy Freda i Micka będą bardzo odmienne. W pewnym sensie oczekiwane, ale nie do końca przewidziane. Film nie jest jednak ponury, ale jest wysublimowany. Okraszony jest  także inteligentnym humorem słownym, oraz prztykiem do popkultury (wątek nowej partnerki syna Micka).


Fred znał jeszcze osobiście Strawińskiego a ten miał mu powiedzieć, że ci nie mają gustu. On zatem postanowił sobie, że nigdy nie zostanie intelektualistą. I tutaj wracamy na moment do Jerzego Pilcha, który w swoim felietonie zacytował (bodajże Tadeusza Konwickiego) „wyrafinowani intelektualiści, nieomal zboczeńcy”. Ciekawa koincydencja.

Reżyser czaruje, choć ja nie poczułem się zaczarowany zupełnie. To film złożony z detali, a te, jak wiadomo, niezwykle trudno dopasować. Film nie istnieje bez muzyki. Nie ma życia bez emocji. Jesteśmy jedną wielką emocją. Na początku i na końcu tylko ona nam pozostaje. Taką mądrość wynoszę z tego filmu.

No i tyle. Trudno napisać więcej o filmie, który jest tak wizualny, a to co najważniejsze, gnieździ się gdzieś między kadrami.

P.S – Ja nie pamiętam momentu, gdy nauczyłem się jeździć na rowerze
P.S – Jak można rzucić Rachel Weisz?


Tytuł oryginalny: Youth
Rok: 2015
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Paolo Sorrentino
Scenariusz:Paolo Sorrentino
Obsada:Michael Caine, Harvey Keitel, Rachel Weisz, Paul Dano, Jane Fonda i inni

2 komentarze:

  1. Mnie zdołował;)Boleśnie przypomniał o starzeniu i niedołężności.Słodko - gorzki;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że ja także. Może ze względu na wiek też :) "Wielkie piękno" też było dość dołujące. Ale obrazy wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny i komentarze