Joachim Halupczok był uznawany przez wielu fachowców za największy talent polskiego kolarstwa. Jego kariera była dość krótka, ale wystarczająco bogata w sukcesy, aby znalazł trwałe miejsce w annałach polskiego sportu.
Każdy wytrawny kibic kolarstwa pamięta
doskonale epokę zwycięstw Szurkowskiego, Szozdy czy Piaseckiego, których
sukcesy rozpalały umysły młodych adeptów kolarstwa. Na następcę mistrzów, który
miał predyspozycje aby przebić ich dokonania, typowany był pewien skromny
chłopak spod Opola.
Wszechstronny junior
Joachim Halupczok urodził się 3 czerwca 1968 roku w Niwkach na
Opolszczyźnie, nazywanej wówczas „kolarskim zagłębiem”. Przygodę z rowerem,
która później stała się pasją zaczął już w wieku czternastu lat. W barwach
klubu LKS Ziemia Opolska spędził całą swoją amatorską karierę. Był bardzo
wszechstronnym juniorem, co udokumentował podczas Mistrzostw Polski w 1987 roku
zdobywając tytuły w wyścigach szosowych, przełajowych oraz torowych. W czasach
rosnącej specjalizacji w sporcie rowerowym wydawał się kompletnym kandydatem do
osiągania najwyższych laurów. Potrafił bowiem doskonale radzić sobie także w
jeździe na czas, w zawodach górskich a także współpracować z kolegami podczas jazdy
parami i jazdy drużynowej. W młodym kolarzu dostrzeżono ogromny potencjał,
który stał się nadzieją dla dotkniętego marazmem polskiego sportu końca lat 80
XX wieku.
erowery.pl |
Srebro Olimpijskie i Mistrzostwo Świata
Powołanie do seniorskiej kadry narodowej otrzymał w wieku dwudziestu lat
i niemal z marszu stał się jedną z głównych jej postaci. Podczas pierwszego
roku ścigania się z seniorami zajął szóste miejsce podczas Mistrzostw Polski,
co zaowocowało miejscem w kadrze na Igrzyska w Seulu. Popularny „Achim” miał
okazję zadebiutować w wielkiej imprezie już pierwszego dnia, gdy wraz z Zenonem
Jaskułą, Andrzejem Sypytkowskim i Markiem Leśniewskim stanął na starcie
drużynowego wyścigu na czas na dystansie 100 km. Spośród całej czwórki kolarzy był
zdecydowanie najmłodszy i najmniej doświadczony. Trenerzy musieli wykazać się sporym
zaufaniem i wiarą w jego możliwości, gdyż jazda drużynowa na czas wymaga doskonałej
współpracy na trasie. Stukilometrowy dystans Polacy pokonali w bardzo dobrym
tempie, zdobywając srebrne medale i zaledwie o siedem sekund ustępując ekipie
NRD. Był to wymarzony start do międzynarodowej kariery. Kolejny rok stał się
przełomowym, zarówno w historii Polski jak i w karierze młodego sportowca.
Halupczok wygrywał z niebywałą powtarzalnością, zwyciężył m.in. w prestiżowym
wyścigu Dookoła Nadrenii a także w Gran Premio Liberazione w Rzymie. Na starcie
w stolicy Włoch, jak wspomina Andrzej Sypytkowski, pojawiła się cala czołówka
kolarzy włoskich oraz m.in. znany z Wyścigu Pokoju świetny sprinter Dżamolidin
Abdużaparow. Ogromna liczba ponad dwustu kolarzy wymagała umiejętnego
odnalezienia się w tłoku. Tymczasem Halupczok początkowo znajdował się na końcu
peletonu przyspieszając na każdej rundzie, aby w końcu zaatakować i wygrać.
Wyczyn 21- letniego żółtodzioba wprawił wszystkich w zdumienie. Również w kraju
nie było mocnych na kolarza z Niwek – zdobył tytuł na Mistrzostwach Polski ze
startu wspólnego, na czas oraz w jeździe parami (z Janem Magoszem). Do
wielkiego starcia z zawodnikami NRD doszło podczas majowego Wyścigu Pokoju. Ostatni
tak silnie obsadzony turniej dostarczył kibicom emocji aż do ostatniego etapu.
Polacy na czele z Jaskułą i Halupczokiem, musieli jednak ostatecznie uznać
wyższość zawodników ze wschodnich Niemiec. Po raz trzeci z rzędu zwyciężył Uwe
Ampler, Jaskuła zajął miejsce trzecie a Halupczok musiał zadowolić się miejscem
tuż za podium, gdyż nie zdołał już odrobić znacznych strat wskutek kraksy na
etapie pod Poznaniem. Największy sukces miał jednak dopiero nadejść. W sierpniu
podczas Mistrzostw Świata we francuskim Chambery, Polacy chcieli się wpierw
zrewanżować drużynie NRD za minimalną porażkę w Seulu. Niestety, podobnie jak
rok wcześniej Niemcy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, pokonując polski zespół
tym razem o czterdzieści trzy sekundy. Trzy dni później nadszedł moment
największego sukcesu Halupczoka. 26 sierpnia 1989 roku Polak pokazał klasę
godną wielkich mistrzów, dosłownie demolując rywali. Niezwykle długa 185 km trasa wiodła trudnymi
drogami Sabaudii. Joachim oderwał się od grupy i ostatnie dwie rundy przejechał
samotnie, wciąż zwiększając przewagę nad resztą stawki. Przewaga na mecie nad
kolejnym zawodnikiem wyniosła dwie minuty i czterdzieści pięć sekund, co
ostatni raz w kolarstwie amatorskim miało miejsce w 1954 roku.
Kolejne sukcesy, choroba i śmierć
Tak efektowne zwycięstwo nie mogło obejść się bez echa. 22-latek został
zasypany propozycjami od zawodowych grup kolarskich, a czytelnicy „Przeglądu
Sportowego” wybrali go najlepszym sportowcem Polski. W następnym roku dołączył
do grona zawodowców i znalazł się w grupie „Diana-Colnago-Animex” wraz
z tryumfatorem Wyścigu Pokoju, Lechem Piaseckim. W zawodowym peletonie zajął
m.in. drugie miejsce w klasyku Trofeo Baracchi a następnie zadebiutował w
słynnym Giro d’Italia. Podczas wyścigu radził sobie doskonale, będąc nawet
przez pewien czas wiceliderem. Później, gdy zajmował wysoką piątą lokatę musiał
się wycofać z rywalizacji po 16 etapie wskutek kontuzji kolana. Dolegliwość nie
okazała się zbyt groźna, ale swoisty pech nie opuszczał utalentowanego
zawodnika. Medal na Mistrzostwach Świata w Japonii był w zasięgu ręki, jednak
pechowe potrącenie na finiszu przez nieuważnego kibica, pozbawiło „Achima”
szans na brązowy krążek. Ostatecznie zajął szesnaste miejsce, ale w pozostałych
wyścigach zawsze był blisko czołówki. Koniec sezonu przyniósł niespodziewaną
wiadomość, badania wykazały arytmię serca. Groźne skurcze pojawiające się
podczas zwiększonego wysiłku fizycznego, zastopowały znakomicie rozwijająca się
karierę. Krótki powrót nastąpił w 1992 roku, kiedy rywalizował na dwudziestu
etapach słynnej Vuelty a Espana oraz zajął piąte miejsce w Grand Prix du Midi Libre. Kiedy wydawało się,
że powrót do pełnej dyspozycji będzie możliwym kolejne badania nie pozostawiły
złudzeń – arytmia się pogłębia i dalsze starty grożą śmiercią. Pretendent do
największych laurów w kolarstwie musiał zakończyć karierę zaledwie w wieku 24
lat. Rok później, podczas towarzyskiego meczu piłki nożnej został przypadkiem
uderzony w klatkę piersiową i zasłabł. Badania wykazały przewlekłe zapalenie
mięśnia sercowego, co zmusiło lekarzy zalecić Joachimowi życie bez stresów i
nadmiernych wysiłków. Trudno jednak, aby niedawny wyczynowy sportowiec, który
nie potrafi zupełnie żyć bez ruchu, mógł siedzieć spokojnie przez telewizorem.
5 lutego 1994 roku miał wystąpić w Opolu podczas halowego turnieju piłki nożnej,
na pozycji bramkarza. Podczas rozgrzewki stracił nagle przytomność i zmarł w
karetce w czasie drogi do szpitala.
Opinie i spekulacje po śmierci
Znakomite wyniki sportowe oraz nagła śmierć w młodym wieku przyczyniły
się do pojawienia spekulacji na temat stosowania dopingu. Głosy takie pojawiły
się głównie na zachodzie Europy, sugerując iż
przyczyną śmierci mogło być stosowanie EPO, które wywołuje m.in. zaburzenia
pracy serca. Odmiennego zdania są jednak polscy lekarze i przyjaciele zmarłego.
Zdaniem prof. Lewickiego, możliwości organizmu Halupczoka były niebywałe i nigdy
wcześniej nie stwierdzono u niego wrodzonej czy nabytej wady serca, problemem
były jedynie stawy kolanowe. Ważną poszlaką w dociekaniu przyczyn arytmii mogło
być wyznanie samego zawodnika, iż podczas zawodowych startów jeździł niekiedy z
katarem i bólem gardła. Osoby, które znały „Achima” dementowały sensacyjne
plotki, twierdząc że nie byłby zdolny do zażywania dopingu, gdyż był wspaniałym
i skromnym człowiekiem, który wygrywał mocą talentu i nie potrzebował
dodatkowych środków. W bardzo pochlebnych słowach wypowiadał się o nim również
Czesław Lang, będący swego czasu dyrektorem sportowym ekipy „Diana-Colnago-Animex”.
Stwierdził nawet, że wbrew pogłoskom Joachim nie był przesadnie eksploatowany a
często wręcz musiano go powstrzymywać od nadmiernej aktywności. Zawodowa
kariera wymagała większych wyrzeczeń, ale nikt nie zapominał o koniecznym wypoczynku
i odnowie biologicznej.
Pamięć o mistrzu
Żródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze