30 kwi 2014

Zapomniane polskie seriale cz.I



       W czasach gdy najlepsze seriale często przewyższają popularnością, pomysłowością, tematyką i scenariuszami produkcje filmowe warto przypomnieć sobie nieco (a czasem nawet bardziej) zapomniane polskie seriale. Każdy kto posiada sentymentalną nutkę chętnie powróci do lat 80., gdy produkowano u nas seriale „tematyczne”, często historyczne, miast plastikowych seriali „o życiu”  z cyklu – kto z kim, po co i dlaczego. Sitcomy i polskie wersje zagranicznych hitów sprzed lat zdominowały obecnie polską przestrzeń serialową. Jedna z nielicznych chyba prób - „Naznaczony” TVN, nie spotkał z aprobatą szerokiego widza, gdyż wychodził także poza schemat do którego widz został przyzwyczajony.


    Tymczasem producent z otwartą głową i głęboką kieszenią mógłby pokusić się o porządny serial historyczny, mniejsze środki ale ciekawy pomysł wystarczyłby na zrealizowanie serialu dotyczącego aktualnych kwestii społecznych. Czekając zatem na polski serial z rozmachem, na miarę naszych możliwości, przypomnę trzy seriale zrealizowane w latach 80. W każdym z nich widać niedostatki finansowe kryzysu tamtych lat. Niemniej, ich stosunkowo mała popularność mogła być związana z rozwojem rynku video i rzuceniem się wygłodzonych widzów na wszystko co zagraniczne i amerykańskie. Te seriale jednak mają swój klimat oraz specyfikę i dlatego postaram się je trochę przypomnieć.

Crimen


   

Sześcioodcinkowy serial historyczny z 1988 roku zrealizowany przez Laco Adamika na podstawie powieści Józefa Hena. Główną rolę szlachcica Tomasza Błudnickiego, który powrócił po latach do rodzinnego majątku gra Bogusław Linda. Na miejscu dowiaduje się, że ojciec został zamordowany i pomimo wyraźnej niechęci do przemocy chce się dowiedzieć, kto był sprawcą. Otacza go jednak strach i zmowa milczenia. W roli śpiewającego dziada – wędrowca pojawia się Przemysław Gintrowski, który śpiewem opowiada Błudnickiemu co lud wie (albo się domyśla) o okolicznościach śmierci jego ojca Serial nie jest ani „slasherem” składającym się z szeregu pojedynków ani opowieścią przygodową czy kryminalną. Tytułowy „Crimen” czyli zbrodnia dokonana na starym Błudnickim jest osią fabularną dla ukazania relacji społecznych i realiów życia na prowincji Rzeczpospolitej w XVII wieku. Mamy więc pokazaną szlachtę zagrodową, miejscowe szlacheckie władze, sektę kosturowców, bandę watażki Rosińskiego i innych. Ukazana rzeczywistość daleka jest od sielskości, szlachetności i odwagi bohaterów Trylogii Sienkiewicza. Dominuje tutaj interes własny, awanturnictwo, przemoc, brak tolerancji dla odmienności. Nawet zakończenie bliższe jest prozie życia niż poezji romantycznej.


Serial został zrealizowany w plenerach, które pozwalają poczuć klimat i ducha tamtych czasów (skansen koło Babiej Góry, zamek w Pieskowej Skale). Z drugiej strony, daje się odczuć brak większych środków finansowych dzięki czemu produkcja miałaby nieco większy rozmach, jakiego oczekuje się choćby po współczesnych produkcjach. Nie ma tutaj długich i skomplikowanych pojedynków, co akurat bliższe jest rzeczywistości a ponadto walka często nie jest toczona fair. Minusem z pewnością będzie fakt, że nie jest to pozycja dla widza wychowanego na sitcomach „o życiu”. Serial ten wymaga pewnej znajomości historii i realiów życia przed wiekami. Także dla mnie nie wszystko było z początku jasne i zrozumiałe, a intryga dopiero z czasem stawała się bardziej klarowna. Z pewnością lepiej obejrzeć ten serial po przeczytaniu książki niż na odwrót, gdyż dzięki temu zdamy sobie sprawę, czemu protagonista chodzi wciąż smutny i jakby zrezygnowany. Pojawia się także wiele postaci, których rola i znaczenie w książce są z pewnością lepiej opisane. Od czasu „Crimena”, „Kanclerza” oraz „Pogranicza w ogniu” przez długi czas nie powstał w Polsce żaden serial historyczny aż do „Czasu honoru”, który odniósł duży sukces. Tak jakby przez dwadzieścia lat III RP widzowie i twórcy przestali się interesować własną historią stawiając tylko na, co taraźniejszość i przyszłość pokaże.

Akwen Eldorado


      Czteroodcinkowy mini serial z 1988 roku w reżyserii i ze scenariuszem Andrzeja Swata (scenarzysty bardziej pamiętanego „Tulipana), który można by nazwać „westernem nad jeziorem”.  W głównych rolach braci Sobczyków, którzy przyjechali nad Śniardwy skuszeni obietnicą szybkiego otrzymania mieszkań zagrali debiutujący (świeżo po szkole) Artur Dziurman oraz obecny lider Kabaretu pod Wyrwigroszem – Łukasz Rybarski. Po przyjeździe dotyka ich „proza życia” – bójka z lokalnymi autochtonami, rozwiewająca się nadzieja na otrzymanie mieszkań a na dodatek banda kłusowników, która wybiera im ryby z sieci. Milicja okazuje się bezradna (nie potrafi zdobyć dowodów), zatem razem z poznanym na miejscu ichtiologiem Markiem (Jerzy Kryszak) próbują na własną rękę poradzić sobie z przestępcami. Podobnie jak w przypadku „Crimena” najważniejszy w tym serialu jest klimat oraz piękno mazurskich jezior nie skalanych jeszcze wtedy nadmiarem reklam i wszędobylskiej komercji. Serial dość dobrze oddaje realia późnego PRL-u – milicja jest nieudolna a państwowe przedsiębiorstwo rybne jest nie najlepiej zarządzane. Również obowiązujące prawo oraz regulamin są przestarzałe i nieżyciowe, na czym tylko korzystają bezczelni i dość bezwzględni kłusownicy. Serial tym samym pokazuje jak dobra organizacja, trochę sprytu, bezczelności i strach wystarczało, aby bezkarnie okradać państwo i uczciwie pracujących ludzi.



    Śledztwo, pobicia, pościg motorówką po jeziorze oraz sposób ostatecznego rozprawienie się szajką pozwalają nazwać ten serial sensacyjnym. Z drugiej strony, można odnieść wrażenie, że była to też próba naśladowania zagranicznych seriali sensacyjno - kryminalnych, których sporo pojawiło się wtedy w polskiej telewizji. Trudno sobie wyobrazić, aby do takich akcji mogło dochodzić w dużych polskich miastach, ale ponieważ wszystko odbywa się na dalekiej prowincji – poczucie realizmu nie zostało podeptane. W tle mamy również romanse obu braci a całość spina dobra muzyka Andrzeja Korzyńskiego, twórcy przebojów Franka Kimono.

Dorastanie


      Siedmioodcinkowy serial społeczno - obyczajowy z 1987 roku, który opowiada (a jakże) o dorastaniu i przyjaźni inteligentna, robotnika i rolnika. Pierwszym elementem łączącym ich losy jest zamiłowanie do siatkówki, która wtedy (w latach 70.) święciła w Polsce największe sukcesy. Akcja zaczyna się momencie, gdy bohaterowie mają po dwadzieścia kilka lat i wkraczają w dorosłe życie we wczesnych latach epoki gierkowskiej. Serial nie jednak nie ma charakteru propagandowego (w końcówce lat 80. była ona już mało skuteczna) a wręcz przeciwnie. Wszyscy stykają się charakterystycznymi nie tylko dla danej epoki – problem z mieszkaniem, z kobietami, z przynależnością (lub nie) partyjną, z wypożyczeniem ciągnika czy niemożnością napisania pracy doktorskiej na wybrany samodzielnie temat. Wszyscy, chcąc nie chcąc, wpadają w twarde tryby układów, oportunizmu, niechęci do zmian, złej woli czy złego prawa. Także środowisko dziennikarskie przedstawione w pryzmacie Basi, żony Tadeusza (inteligenta), podatne jest na wpływ wyższych czynników. 



     Można powiedzieć nawet, że serial jest jakimś rozrachunkiem z niespełnionym obietnicami ekipy Gierka, a tym samym wpisuje się w kino moralnego niepokoju. Tym bardziej, że trzy filary państwa socjalistycznego - robotnik, chłop i inteligent pracujący – (bo Tadeusz podejmuje pracę nauczyciela na głębokiej prowincji) buntują się przeciw skostniałemu systemowi i pomagają sobie nawzajem.  Można zatem nazwać „Dorastanie” serialem „o życiu”. W przeciwieństwie jednak do oper mydlanych nie kreuje wymyślonych problemów i sytuacji rodzinnych na wzór południowoamerykańskich telenowel. Nie koncentruje się też na wielkomiejskim życiu klasy średniej czy sielskim żywotem na wsi, jak obecnie praktykuje się w serialach. „Dorastanie” jest serialem w starym stylu, gdzie starano się jeszcze podejmować realne problemy bez nadmiernego dydaktyzmu, product placement i papierowymi bohaterami bez właściwości. Dzięki temu ten serial broni się jeszcze dzisiaj, choć dla osób urodzonych w latach 90. może przedstawiać już zupełnie odmienną rzeczywistość.

Warta uwagi jest również tytułowa piosenka, którą w czołówce serialu wykonują aktorzy. Została napisana przez Przemysława Gintrowskiego.


Źródła zdjęć: kinopolska.akpa.pl; sales.tvp.pl; youtube.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze