6 paź 2010

śnięta zima

z cyklu "wyciągamy z mroków stare wiersze" moje próby lingwizmu



feerią brudnej bieli inaugurują się ferie
fenoloftaleiną różowieją policzki
z zasady i przyczyny

natłuszczone wargi połyskują
rozpraszając jak wypukłe zwierciadło

czuć nieodparty finalizm
wyroków ferowanych w temacie płci

zasapana kuligiem, zapadasz zmierzchem
i leżysz ugorem nieuprawna
jak czarnoziem w lutym

karmy się równoważą
wiatr okrada z ziarna karmnik

termometr obniża poziom
o metr od term, wzrasta pion

nie żegnam się z państwem
kolejna prognoza już za dwadzieścia minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze