Zdążyliśmy się przyzwyczaić do tradycyjnych środków masowego przekazu. Do oswojenia pozostaje wciąż świeża sfera – internetu i telefonii komórkowej. Z powodu ciągłego rozwoju trudno oszacować ich wpływ na relacje międzyludzkie. Czy nowe technologie służą rozkładowi dotychczasowych więzi społecznych, czy może są początkiem nowych?
Kiedyś alarmowano, że telewizja wyprze książki i gazety. Współcześnie rolę telewizji przejmuje internet i komórki. Każdy miał chyba okazję usłyszeć o ich negatywnym wpływie na nasze zdrowie fizyczne i emocjonalne, na kontakty międzyludzkie. Korzystając na co dzień z tych zdobyczy techniki, trudno sobie wyobrazić, jak kiedyś można było obejść się bez nich.
Karzeł, który stał się olbrzymem
Internet traktowany był kiedyś z dystansem, jako zabawka w rękach pasjonatów posiadających fachową wiedzę. Obecnie jego rozwój i znaczenie są porównywane do odkrycia i rozpowszechnienia się elektryczności. Rolą badacza jest podchodzić z dystansem wobec wszystkiego, co nowe, a co gwałtownie zyskuje na popularności. Cechą psychiki jest także nieufność czy wręcz demonizowanie tego, co narusza sferę rzeczy zbadanych i opisanych. Nowoczesne technologie komunikacji mają wciąż rosnącą przepustowość, są interaktywne oraz dają niepomiernie większe możliwości manipulowania odbiorcami. Internet, komórki, przenośne odtwarzacze muzyczne – to wszystko zrasta się na naszych oczach w jedną homogeniczną całość i nie jest to koniec procesu. Specjaliści w dziedzinie badania internetu są podzieleni. Zdaniem jednych, jest to narzędzie zdolne rozkładać zastane więzi społeczne, a zarazem pogłębiać izolację osób żyjących na skraju społeczeństwa, odrywając ich od świata realnego. W opinii innych, jest to poligon kontaktów społecznych, miejsce dające ogromne możliwości rozwoju osobowego i odnajdywania ludzi o podobnych pasjach. Uzależnienie od internetu jest, zdaniem pierwszych, dowodem na przedstawiane przez nich tezy. Drudzy wskazują jednak, że liczba „siecioholików” nie jest wcale większa niż w wypadku innych uzależnień.
Photo credit: lecasio / Foter / CC BY-NC-ND |
Człowiek mobilny – prawdziwy Matrix?
Nowe formy komunikacji kształtują nowe społeczeństwo – hasło, które żartobliwie moglibyśmy porównać do dawnych haseł propagandowych. W tym jednak wypadku o propagandzie nie może być mowy. Możliwość wysłania SMS-a z internetu, rozmowa przez Skype’a z rodziną zza oceanu, zdjęcie wykonane komórką czy nakręcenie krótkiego filmu – to już nie robi większego wrażenia. Za pomocą komórki i portali społecznościowych można komunikować się szybko ze znajomymi, a zdjęcie czy filmik – natychmiast są udostępnić światu. Blogi, które były nowym zjawiskiem kilka lat temu, obecnie mają silną konkurencję w postaci mikroblogów (Twitter, Blip). Brak własnej strony internetowej czy bloga, nie wspominając już o e-mailu, może być odebrany w pewnych kręgach jako znak zapóźnienia. W skrajnych przypadkach może to być przyczyną skazania na odrzucenie i brak akceptacji. Na nieobecność w sieci nie może sobie pozwolić żadna firma, akcja społeczna czy poważny polityk. Informacja i dostęp do informacji stają się synonimami nowoczesności. W wypadku wielu zawodów brak takiej możliwości oznacza porażkę. Wydaje się, że sieć staje się powoli specyficznym Matriksem, w którym przebiega coraz większa część życia. Człowiek z natury jest osobnikiem leniwym, chcącym zaspokajać swoje potrzeby możliwie przy najmniejszym wysiłku. W internecie ma dostęp do wirtualnych sklepów, aukcji, może skutecznie poszukiwać pracy, przyjaciół, a nawet partnerów życiowych.
Kilka lat temu wydarzeniem był „Second Life”, w którym nasz awatar żył naszym drugim, alternatywnym życiem w wirtualnym świecie. Część badaczy nie traktuje tego typu zachowań jako nienaturalne. Zdaniem Rachel Chalmers, „współczesnego homo sapiensa wędrującego po internecie w poszukiwaniu potrzebnych mu informacji w warstwie instynktów wciąż niewiele odróżnia od dzikiego zwierzęcia – informacja jest dziś odpowiednikiem zwierzyny łownej, współczesnym mamutem, którego upolowanie może zagwarantować dostatek, spokój i bezpieczeństwo”.
Związani z komórką
Specyficzną rolę odgrywa telefon komórkowy. Narzędzie, które miało przynieść swobodę komunikacji, stało się smyczą, odbierającą prawo do samotności. Niezwykle trafnie sens tego zjawiska oddaje stwierdzenie, iż telefon stacjonarny służył do rozmów w potrzebie, ale i bez potrzeby, natomiast rozmowa przez komórkę zawsze ma określony cel. Coraz powszechniejszą praktyką jest posiadanie komórki służbowej, podarowanej przez szefa. Nie jest to jednak bezinteresowny gest, ale swego rodzaju transakcja wiązana. Nie wyłączając komórki, nawet podczas urlopu, pracownik deklaruje swoją pełną dyspozycyjność. Zjawisko to naukowcy ochrzcili mianem „syndromu stałego połączenia”. Z tego powodu coraz więcej ludzi jest zapracowanych, na czym cierpi też ich życie prywatne, a czasem i zdrowie psychiczne. Internet sprzężony z komórką docelowo mają także ułatwiać załatwianie wszelkich spraw administracyjnych. Coraz bliżej rzeczywistości jest zatem idea, iż za pomocą kilku ruchów palcem będzie można zarządzać oświetleniem domu, sprzętem AGD i kosiarką do trawy. Komórka stanie się wówczas integralną częścią nas samych a bez jej pomocy nie będzie można odpalić samochodu czy wejść do mieszkania.
Photo credit: pestoverde / Foter / CC BY |
Pokolenie sieci – życie równoległe
„E-generacja”, jak nazywają ją również badacze, to pokolenie dorastające w czasach komórek i internetu. Według ich opinii, są to ludzie paradoksalnie bardziej spragnieni relacji interpersonalnych, intymności i stałości niż pokolenia poprzednie. Większy nacisk niż poprzednicy kładą na osiągnięcie sukcesu zawodowego, pragną być doceniani, ale i chronieni. Anonimowość, którą przynosi internet, zapewnia im poczucie bezpieczeństwa, a zarazem specyficznie pojmowaną wolność, zakrawającą o granice anarchizmu i bezkarności. Nowa forma komunikacji umożliwia im dużą swobodę kontaktów i podobnie jak w realnym życiu przeżywają momenty uniesień i rozczarowań. Świat internetu jest dla nich życiem równoległym, na prawach niemal analogicznych do świata realnego. Z tego też powodu odczuwają do niego przywiązanie i tęsknotę, gdy nie mogą do niego wkroczyć. Życie na granicy dwóch światów nie jest dla nich rozterką czy problemem, ale korzyścią i wyborem. Cyberprzestrzeń nierzadko jest dla nich bardziej wartościowa od prawdziwego życia, gdyż daje niemal nieograniczone możliwości kreacji własnej osoby. Nie muszą wypełniać narzuconych ról społecznych czy schematów zachowań. Sami decydują o sobie, swojej pozycji i spełniają wymarzone funkcje wśród wybranych społeczności. Ukryci pod nickiem realizują swoje nierealne marzenia w grach sieciowych, na forach czy czatach. Szybka wirtualna zmiana płci, wieku, rasy, a czasem nawet poglądów, zdaniem naukowców, może nadwątlić ich więź pomiędzy realną a sieciową osobowością. Wiele zależy od kontekstu takiego działania – czy jest to udział w grze fabularnej, czy po prostu zwykłe kłamstwo.
Sprawą naturalną i zarazem zaletą, w opinii „pokolenia sieciowego”, jest możliwość ubarwiania i fałszowania, traktowanie sieci jako miejsca na eksperymenty. Dla młodych osób zupełnie już naturalne są substytuty niewerbalnych znaków wyrażania emocji, zwane emotikonami. Podczas nawiązywania sieciowych znajomości użytkownicy nabierają stopniowo większej pewności siebie, przez co maleją ich obawy o odkrycie prawdy na temat ich kompleksów i niedoskonałości. Przedstawiciele tego pokolenia coraz łatwiej i częściej utożsamiają się ze znajomymi i przyjaciółmi z wirtualnego świata niż z kolegami ze szkoły.
W nauce nie ma zgody
Gdzie zatem odnaleźć prawdę? Czy rację mają obrońcy nowych technologii, przekonując, że zwiększają one interakcje społeczne do zakresu wcześniej niemożliwego? Czy też wprost przeciwnie, stają się one ograniczone i uproszczone, co głównie cofa nas w rozwoju? Podobną sprzeczność odnajdziemy w opiniach dotyczących anonimowości w internecie. Zdaniem jej zwolenników, sprzyja ona otwartości i jest doskonałą alternatywą dla osób nieśmiałych, zakompleksionych, nieatrakcyjnych czy chorych. Dla nich internet jest szansą na przełamanie się, gdyż lęk przed odrzuceniem czy niezrozumieniem jest dużo mniejszy. Krytycy natychmiast ripostują, zwracając uwagę, iż kontakty są wtedy powierzchowne i nie zawierają faktycznego zaangażowania emocjonalnego. Ponadto pozbawione są one komunikatów pozawerbalnych (gestykulacja, mimika, intonacja głosu, dotyk, spojrzenie). Tymczasem, jak przypominają, przekaz taki jest zazwyczaj ważniejszy niż sama treść. Anonimowość jest dla nich elementem wynaturzenia, a kontakty – linijkami tekstu, a nie prawdziwymi ludźmi. Możliwość kreacji swojej osoby w internecie jest dla nich podbudową dla narastającego kłamstwa, gdyż druga osoba udostępnia tylko określoną część swojej osobowości, ukrywając ewentualną niewygodną prawdę.
Obrońcy przypominają zarazem, że nowe technologie służą regulacji konfliktów pokoleniowych. Dzieci często uczą rodziców obsługi nowych urządzeń, co pozwala na odwrócenie tradycyjnych ról i daje poczucie wiary we własne siły. Ponadto z badań przeprowadzonych przez Barry’ego Wellmana wynika, że komunikacja internetowa uzupełnia kontakty, nie eliminując innych form porozumiewania się. Stali użytkownicy internetu, wbrew powszechnym opiniom, częściej i chętniej partycypują w życiu politycznym i społecznym. Badania nie pozostawiają wątpliwości, gdyż większość osób nimi objętych nawiązało realny kontakt z osobą poznaną w grupie internetowej. Również związki zainicjowane przez sieć wykazują cechy analogiczne do cech związków tradycyjnych. Przyjaciele z sieci z czasem tworzą kolejny krąg znajomych, który tylko w niewielkim zakresie przenika kręgi z życia realnego. Trwałość grupy znajomych w sieci jest mniejsza, ale także odrzucenie nie wywołuje tak wielkiej traumy, jak może mieć to miejsce w rzeczywistym życiu i nie wiąże się z poważnymi deklaracjami. Oczywiście, niebezpieczną wydaje się sytuacja, gdy wzrost liczby znajomych online wpływa bezpośrednio na zmniejszanie się liczby znajomych w życiu realnym. Tego typu zależność japońscy psychologowie nazwali mianem „społecznego błędnego koła”. Zdaniem socjolog Sherry Turkle, dalszy niepohamowany rozwój internetu może spowodować „społeczny autyzm internautów”, którzy ponad trudy świata realnego chętniej będą przekładać przyjemności życia w wirtualnych wspólnotach. Ponadto, jak twierdzi, może doprowadzić to do nadmiernego indywidualizmu, a przez to posłużyć rozkładowi społecznemu.
Photo credit: ⣫⣤⣇⣤ / Foter / CC BY-NC-SA |
Nie zapominaj o żywym człowieku
Truizmem jest powtarzanie, że trudno jest uciec od postępu. Jednakże, nawet mimowolnie, nie będąc przedstawicielami „pokolenia sieci”, stajemy się niewolnikami technologii oraz kanałów, jakimi serwowane są nam informacje. Osoby mniej asertywne, a być może także bardziej ambitne, stają się dobrowolnymi pracoholikami. W tak rysującej się rzeczywistości niezwykle łatwo jest wpaść w uzależnienie od techniki i zapomnieć o żywym człowieku. Zaczyna brakować nam czasu, aby wymieniać doświadczenia i podtrzymywać liczne przyjaźnie, które wymagają przecież ciągłej pielęgnacji. Człowiek staje się bardziej przedmiotem niż podmiotem kontaktów. Stajemy się coraz bardziej interesowni w relacjach z innymi ludźmi, celem nadrzędnym staje się pytanie – co mogę od ciebie uzyskać?
Sceptycy mówią już o „złym duchu recesji” w kontaktach międzyludzkich. Nie mamy dla nikogo czasu i nikt nie ma go dla nas. Internet i komórki nie są z pewnością jedynym źródłem zła, jak chcieliby czasem krytycy, ale nie są też złotymi wynalazkami, które wprowadzą nas w nowy, lepszy świat. Przestrzeń internetowa pełna jest przejawów chamstwa, samowoli i bezkarności. Jakże łatwo natknąć się na skrajne opinie, które w świecie realnym są wytłumione. Zarazem populacja internautów zyskuje z wolna cechy zbliżone do wspólnot tradycyjnych, zachowania odbiegające od norm przestają być akceptowane przez większość. Również uzależnienie od internetu i gier komputerowych nie jest taką plagą, jak bywa to przedstawiane. Zdaniem Neila Postmana, „każda technologia jest zarazem ciężarem i błogosławieństwem”. Ludzkość idzie do przodu, stare problemy znikają, a na ich miejsce pojawiają się nowe. Raje społeczne pozostawmy utopistom, chyba że ktoś zdecyduje się rzucić wszystko i zamieszkać w drewnianym domku, gdzieś w Bieszczadach. Jeżeli tylko ma odwagę i wystarczające oszczędności…
Źródła:
Marzena Żylińska „Internet a identyfikacja. Wpływ na spłycenie systemu wartości. Wpływ Internetu na zachowanie dzieci i młodzieży – szkodliwość jego działania”
http://www.ogn.com.pl/wplyw-internetu-i-telefonii-komorkowej-na-relacje-miedzyludzkie/
http://www.wsz-pou.edu.pl/biuletyn/?p=&p=&strona=biul_wiezi&nr=9&p
http://archiwum.polityka.pl/art/w-pogoni-za-e-mamutem,368881.html – cytat słów Rachel Chalmers
http://www.ogn.com.pl/wplyw-internetu-i-telefonii-komorkowej-na-relacje-miedzyludzkie/
http://www.wsz-pou.edu.pl/biuletyn/?p=&p=&strona=biul_wiezi&nr=9&p
http://archiwum.polityka.pl/art/w-pogoni-za-e-mamutem,368881.html – cytat słów Rachel Chalmers
mnie sie b. dobrze czytało :)
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze ;)
OdpowiedzUsuń