Okładka drugiej
książki Magdaleny Gałkowskiej jest dość tajemnicza. Żeńska noga w obuwiu a obok
czarny stwór lub czworonożny przedmiot podobny do bezgłowego psa, wszystko
utopione w zimnym i wielkim błękicie. Tytułowa „Toca” była wodną torturą
stosowaną przez inkwizycję, w odróżnieniu od tortury chińskiej, bardziej
bolesną fizycznie niż psychicznie. Połykanie wody wraz z kawałkiem materiału
doprowadzało na koniec do silnego bólu, zadawanego przez kata jednym ruchem
ręki.
Tom
również wypełniony jest wodą – motywami rzeki, oceanem a także cierpieniem i
rozczarowaniem. Klimat tych tekstów jest dość niepokojący a chwilami mroczny,
nie przytłacza jednak czytelnika, gdyż pulsuje stałym, choć chłodnym tętnem. W
wierszach tych nieprzerwanie pojawia się kobieta, którą pomimo wspólnych cech,
nie można jednoznacznie określić i zakwalifikować. To kobieta – rzeka, która
jest zmienna i płynna, a przez to przemyka przez palce. Już pierwszy wiersz z
cytatem z Lady Lazarus Sylvii Plath, pt „kobieta ocean” wydaje się dobrym
mottem dla całości:
mam trzydzieści sześć lat, nie boję
się,/ kiedy przychodzą i przykładają usta./ mogą się zanurzyć (…) wyławiać ze
środka (…) patrzeć jak faluję rozgarniana rękoma (…) za wizyty płaci się ciałem
(…)a ja potrafię pieścić długo,/ aż do podskórnych wylewów (…)
Kobieta,
woda, ciało, słowo – to cztery elementy, jak cztery żywioły, wokół których zbudowany
jest świat w „Toce”. Również usta, jako część ciała, jakże znacząca w czasie
wodnej tortury, są co jakiś czas wypełniane, jak w wierszu „dieta”:
(…)z ustami wypchanymi mandarynką puszczam
/ soki zamiast korzeni (…)
także w tekście „ludzie
godziny ósmej”:
(…)
odpływam, doskonale obca,/ z ustami pełnymi błękitnego światła.
oraz w „stygmatach”:
(…)
brałam do ust ściągany przez rurkę mętny płyn,/ grzesząc, uczyłam się przełykać
(…)
Pomimo tego, podmiot
liryczny, wzorem Demostenesa, próbuje mówić (nie przemawiać ani krzyczeć),
jednocześnie stara się „nie lać wody”. Wiersze są bowiem zwięzłe, chwilami nawet
dość ascetyczne, z większą dbałością i pokorą wobec słowa, niż w debiucie.
Z
naczelnym wodnym motywem łączy się często motyw śmierci, jak w wierszu
„drzazga”, gdzie poetka pisze:
(…) krwi już nie ma, wsiąkła w ziemię,/ odpłynęła
do rzeki./ spławiamy nieumartych jak drewno,/ z biegiem, (…)
W
kolejnych tekstach przewija się podskórnym nurtem smutek a nawet rezygnacja i
zwrócenie się po ocalenie do „dżinu, który mieszka w butelkach”. Butelki, płyny i szkło – to kolejne słowa -
klucze związane znaczeniowo z głównym motywem. Kobieta, jak już wspomniałem,
jest w tych wierszach wieloznaczna. Zazwyczaj jest nim podmiot liryczny,
narrator opowieści a czasem są to obce osoby (a może emanacje podmiot
lirycznego, jego alternatywy, byty równoległe). Tak jak w „wierszu, który miał
mieć tytuł”:
(…) śniłam kobietę / z zaszytymi ustami,
mokrą i słoną. (…) woda ciemnieje, tracę pewność. (…)
albo w „wieży”:
(…) miasta, w którym kobiety oprawia się
/ jak ryby, nie potrzebują głosu,/ tylko ciał./ jest świeża, lecz nie pachnie,/
czysta, ale klei się do rąk./ dawno temu wyrwano jej język (…)
i ponownie w wierszu „ludzie godziny ósmej””
(…)kobiety
/ o przezroczystej skórze, piersiach pociętych / siatką niebieskich żyłek.
wyciągają chude ramiona,/ kuszą biodrami, wchodzą we mnie / jak ostre sople i
pokrywają szronem. (…)
Kim jest ta kobieta
(kobiety)? Strachami, wyobrażeniami a może jakąś nieokreśloną werbalnie obawą z
przyszłości lub przeszłości? Wydają się być zniekształcone i niewyraźne jak
świeżo skończony sen. Natomiast kobieta będąca podmiotem lirycznym deklaruje,
że nie chce być tylko ciałem, ale także chce posiadać głos, co można
potraktować także jako manifest feministyczny, proklamację własnego głosu
poetyckiego.
Toca jest także (a może przede
wszystkim) książką o miłości. Nie jest to jednak miłość filmowa, ani platoniczna,
ma w sobie dużo żywiołowości. W tekście „balon” autorka pisze:
(…) uprawiać miłość w każdym miejscu
tego domu,/ wypełnionego zapachem gojących się ciał.
Jest to miłość
cielesna i zmysłowa, nie pozbawiona jednak normalnej gry ciał i afektów.
Miłość, która jest oczekiwaniem, brakującym elementem do świata, aby rozwiać
rozczarowania, nadać mu większą jasność. Czasem jawi się jak przemawianie do
mężczyzny – być może bliskiego ideału, w który jednak nie wierzy. Nazywa go przecież
„chłopcem”, nakreślając nad nim swoją dojrzałość. Pisze o nim w „Dolnej
Wildzie”:
(…)
kochanek jest daleko,/ z zalanego morzem fragmentu lądu / pisze: zawsze
będę czekał. czekaj./ cierpliwy chłopcze,
aż przestanę dryfować,/ osiądę na mieliźnie albo rzucę kotwicę (…)
Innym
fundamentalnym motywem tego tomiku są słowa. W wierszu „delta” Gałkowska
zaznacza:
(…)
papier przesiąka i ciągnie / w stronę dna (…) w miejscu słów wciąż nie widać
ujścia.
zbliżony ton
znajdujemy w wierszu „światowy dzień
poezji”:
wiersze są jak drobne na dnie fontanny:(…)słowa
można wziąć w garść,/ rzucić i czekać,(…)
Zdania te można
potraktować jako wyraz pokory a zarazem cierpliwości, jak i bezradności wobec
słów, z których składa się poezja, komunikacja międzyludzka. Ze słowami często
trzeba walczyć, wyjmować z form ich dotychczasowe znaczenie, szlifować, układać
na nowo a pomimo tego, raz mogą posłużyć jako lekarstwo a innym razem jako
niebezpieczeństwo, jak w wierszu „gama”:
(…) zwalczam słowa / lęgnące się jak larwy, a
mogłabym przecież / oczyścić nimi ranę, patrzeć jak się wiją, / czekając na
efekt / muszę milczeć,/ duszę się, gdy podchodzą zbyt blisko.
Wracając jeszcze do motywu wody.
Zazwyczaj kojarzy się ona z życiem i rozkwitem. Tymczasem tutaj funkcjonuje
jako narzędzie tortury, choć nie jest tak zawsze. W wierszu „hidden” woda jest
czymś negatywnym, a jej odejście umożliwia połów:
(…) kobieta,(…) czeka do świtu, by łowić /
wraz z odpływem.
zarazem w „krótkiej
historii” rzeka jest uspokojeniem:
(…)za rzędami budynków jest rzeka./ wiem
o niej i to mnie uspokaja (…)
a w wierszu „balon”
okazuje się, że woda jest być może potencjalnym miejscem narodzin kobiety:
(…) mówisz / zapatrzony w wodę, jakbym właśnie
stamtąd / miała się wyłonić (…)
Czyli woda nie jest
taka zła? a może jest nośnikiem, łącznikiem lub pomostem? Może jest to także
nawiązanie do wiersza Phillipa Larkina „woda”:
Gdyby mnie powołano / Do wymyślenia
religii / Jej podstawą uczyniłbym wodę (…) Oparłbym całą liturgię / Na
symbolice przemoknięcia do nitki (…)
Przemoknięcie do
nitki może być metaforą lub nawiązaniem do dwóch żelaznych składników wodnej tortury
inkwizycji: wody i płótna.
Na wszystkich najważniejszych motywach
tej książki obraca się „jak najbardziej współczesny wiersz o miłości”:
(…) nie
złowimy nawet słowa (…) w tej chwili nic już nas / nie łączy. ale wciąż jestem
kobietą / twojego życia, więc opróżniam butelkę (…) zbuntowany / żołądek wysyła
wiadomość: nie panujesz / nad treścią
co nasuwa konkluzję,
że wszystko zamyka się w jedną nierozerwalną całość a wyjęcie choćby jednego
elementu, naruszy wyważoną konstrukcję zdań. Autorka nie byłaby jednak sobą,
gdyby w jakiś sposób nie storpedowała poważnego nastroju większości tekstów
zawartych w tomie. W „tryptyku rozpaczliwym” dokonuje swoistego podsumowania,
tak jakby otrzepała się z kurzu bitewnego, podliczyła straty i wraca do siebie,
ale w jakim nastroju?:
dziewczyna, która wczoraj była poetką, /
robi pranie (…) pani ekspoetka w głębokim kryzysie znów pali (…) po wszystkim /
głęboki oddech i czyszczenie paznokci.
Wiersz
zamykający, będący zarazem epilogiem, jest również najbardziej zbliżony klimatem,
werwą i temperamentem do tych z pierwszego tomu. „Toca” jest bardziej dojrzała,
poukładana i czasem wycyzelowana, że często trudno było wybrać odpowiedni fragment do cytatu, aby nie zdemontować
przekazu. Ciągły niepokój i silne, wyraziste puenty, konsekwencja ale i brak
szaleństwa. Nie bez kozery mówi się, że to drugi tom mówi więcej o poecie niż
pierwszy. „Tocę” odbieram jako rozprawienie się ze złudzeniami, przegląd
życiowych doświadczeń i określenie na mapie miejsca, w którym się aktualnie
poetka znajduje.
Gałkowskiej udało się w jakimś
zakresie zredefiniować skojarzenie kobiety z rzeką. Cytaty porównujące „piękną
kobietę do rzeki, w której toną mędrcy” a także, iż „kobieta jest jak rzeka –
im płytsza tym więcej mężczyzn potrafi utopić”, wydają się już niewystarczające
i dość trywialne. Kobieta – rzeka jest bardziej złożona i tajemnicza.
fragment wiersza Phillipa
Larkina – „Woda” w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka
Autorzy cytatów –
Seneka Młodszy oraz Andrzej Majewski
Magdalena Gałkowska –
„Toca”
Biblioteka
Współczesnej Poezji Polskiej „Zeszyty Poetyckie”. Gniezno 2012 r.
dzięki Sagi, szczególnie za nomen omen wyłowienie Larkina :) bo nikt pzred Tobą tego nie skojarzył :)
OdpowiedzUsuńJak pierwszy raz przeczytałem pod kątem recenzji to już tego Larkina wyczaiłem :)
OdpowiedzUsuńDzięki tej recenzji, wróciła do Tocy....po długim czasie :)
OdpowiedzUsuńmasz oko, a to akurat dla mnie żadna nowość, najbardziej cieszy, ze jeszcze ktoś o tej książce pamieta :) bo wiesz jak jest - zachwytów co niemiara, wszyscy krzyczą "ach co za świetny tomik!" a potem cisza :)
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie :)
Bo to jest tak, jak z tą muchą z filmiku "mucha nie siada" - na początku wszyscy - "ooo, super i brawo a jak przyjdzie co do czego, to nikt nie powiedział" :)
OdpowiedzUsuń