4 cze 2013
ścięcie śmierci (wersja V)
nie bój się, kończy się dobre. gdzieś za lasem
przed naszymi urodzinami pochowano śmierć
teraz poprowadzą autostradę. będzie szybciej
gdzie teraz jesteś? pod podłogą, pod podwórkiem
pod okiem, zaspanym lub roześmianym, napuchniętym
od beztroskiego otwierania w wodzie. popiół ze ściętej głowy
był ściółką placu zabaw. wtarł się jak maść w odciski
blizny w kolanach. nie wiedzieliśmy, że ciągniemy
ją jak inni na wózku, robiąc coraz węższe koła
ojciec powtarzał: nie siadaj między nogami umierającego
zasłoń lustra, nie wynoś oknem, nie zostawiaj na niedzielę
nie dawaj pieniędzy, spełniaj wszystkie zachcianki
wolisz kilka dni wśród ryb niż marzenie, że wyrosną ci płetwy
i popłyniesz do źródeł ciepłych jak ramiona matki? znalezieni
w torfie jak mumie pierwszych ludzi rozpoznają nas po treści
żołądków wypełnionych piaskiem. wcześniej każdy pójdzie sam
nad rzekę, gdzieś za lasem, przeżuje źdźbło, wypluje w nurt
poczeka aż zaczepi o półwysep, powiększając o milimetr
Etykiety:
wiersz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze