4 mar 2013

Pan Posłuszny i gniew


  Odkąd Pan Posłuszny przestał ostatecznie być Panem Pokornym inaczej obchodzi się z uczuciem gniewu. Pan Posłuszny jest po prostu osobową wersją dialektyki dziejowej przeniesioną w wymiar jednostkowy. Dawno temu Pan Posłuszny był po prostu Panem X, który starał się korzystać z prawa do wolności. Lubił czasem powiedzieć co myśli, lubił także powiedzieć co myśli naprawdę a nawet co powiedziałby, gdyby nie groziły mu za to żadne konsekwencje, w tym towarzyskie. Ponadto lubił jeździć w góry – zimą i latem. Chodzenie po górach – mawiał – jest jak spacer po morskim dnie, to nabieranie spokoju i ocieranie się o mistykę. O tak, Pan Posłuszny kiedyś ocierał się o mistykę. Zarazem, bardzo lubił odgrywać role społeczne i nie czuł się wcale nimi związany. Było to chyba wynikiem niespełnionych ambicji aktorskich. Nawet próbował dostać się do odpowiedniej szkoły, ale akurat w tym roku było już wielu dobrych kandydatów do ról charakterystycznych a w dodatku sprawiał wrażenie zbyt pewnego siebie. Pan Posłuszny nie był pewny siebie ale myślał, że to mu pomoże i po prostu zagrał to brawurowo. Zaszkodziło, ale na szczęście o tym się nie dowiedział, gdyż mogło to przeszkodzić w jego ewolucji.

      Realizował się zatem w rolach społecznych– był sprawnym mężem, subtelnym ojcem, elastycznym pracownikiem, sympatycznym kuzynem, czułym kochankiem i bystrym kolesiem chodzącym na siłownie. Jego zdolności przystosowawcze powodowały, iż był doskonałym materiałem na człowieka doskonałego. Dialektyka dziejowa kreująca nowego człowieka w postaci Pana Posłusznego dawała wymierne korzyści. Pan Posłuszny stopniowo leczył się z gniewu, jaki dotyka mniej lub bardziej każdą niedoskonałość. Nie oznacza to, że przestał odczuwać nagłe zmiany nastroju spowodowane tym co zobaczył, usłyszał lub co zostało mu zakomunikowane. Po prostu nauczył się, że nie może okazywać prawdziwego uczucia, bo gniew oznacza słabość, brak kontroli i jest niepoprawny. A człowiek pozbawiony braku kontroli (własnej i zewnętrznej) nie jest przecież człowiekiem ale małpą, która dostała banana. Kiedy był jeszcze Panem Pokornym pozwalał sobie na luzowanie cugli w towarzystwie. Wtedy w stanach dużego stężenia poprawności zdarzało mu się jeszcze wypowiadać nie najmilsze sądy, czym psuł perfumowaną atmosferę. Jako Pan Posłuszny wspiął się na wyższy stopień zaawansowania. W razie mniejszej potrzeby zamykał się w klozecie lub innym pobliskim miejscu odosobnienia i tam wydalał z siebie rosnące pokłady gniewu. W razie większej potrzeby wyjeżdżał w ukochane góry, aby na całkowitym pustkowiu móc do woli i donośnie wypróżniać się z afektu. Pan Posłuszny był coraz bardziej dumny z siebie, gdyż coraz rzadziej potrzebował oczyszczającego rytuału. Wiedział o tym. Zbliżał się do doskonałości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze