„Pamiętnik
matki” Janiny Barbary Sokołowskiej nie jest zwyczajowym tomikiem poetyckim a
raczej czymś na pograniczu memuaru i dziennika, w którym autorka zarejestrowała
zarówno ważne, jak też codzienne wydarzenia z życia swojej matki. Wbrew tytułowi,
nie są to zapiski bohaterki tekstów, ale kogoś, kto ją obserwuje, dobrze zna i
pamięta sytuacje z przeszłości. Tą osobą jest córka, która także jest narratorką
notującą skrupulatnie swoje spostrzeżenia, gdyż wydźwięk poszczególnych tekstów
ma często wymiar uniwersalny. Nie jest to także ckliwy i liryczny zbiór wersów,
które mogłyby rodzicielkę idealizować, ponieważ poznajemy ją w różnych
okolicznościach i momentach życia, z obiektywnej i bezpiecznej perspektywy.
Każdy z wierszy zaczyna się od słowa „matka” (nie mamusia czy choćby mama), co
stanowi swoistą mantrę lub zaklęcie, które przymusza czytelnika do utrzymania
ciągłej uwagi na tytułowej postaci.
Kluczem
do całości zbioru są dwa wiersze – rozpoczynający i kończący ten zbiorek, o
znaczących tytułach: „przygotowania do urodzin” oraz „rozpoczęcie urodzin”.
Wszystko pomiędzy nimi wydaje się być retrospekcją lub rekapitulacją życia
bohaterki, przygotowaniem do obrzędu. W pierwszym z nich poznajemy
protagonistkę, która właśnie kończy osiemdziesiąt cztery lata:
(…) rozkłada talerzyki do tortu dwa razy
więcej
niż
zapowiedzianych gości (…)
upiera
się że przyjdą jeszcze tamci
zeskrobani
ze ścian jak rybie łuski
Wiek matki wskazuje,
że wiele bliskich osób z jej otoczenia już odeszło na zawsze i nie dotrą na
przyjęcie urodzinowe, lecz ona nie do końca przyjmuje ten fakt do wiadomości:
(…)ukradkiem
obserwuje kamienną posadzkę
czysto
jakby nikogo nie było (…)
możemy
zaczynać
W
momencie, gdy zaczyna się przyjęcie, które można odczytać jako metaforyczne,
pamiętnik niespodziewanie się kończy. Co zatem dzieje się w środku? Czas, który
upływa od przygotowań do rozpoczęcia urodzin można uznać za krótką chwilę
życia, tak krótką, że nie da się odtworzyć całego losu bohaterki. W zapisanych
wersach brakuje wielkich słów i tkliwości, nie brakuje jednak wzruszeń,
nienachalnych i nieoczywistych. Każdy, kto obserwuje i stara się zrozumieć tok
myślenia i postępowania osób w podeszłym wieku, łatwo odczyta teksty i znajdzie
korelację z własnymi doświadczeniami, zwłaszcza wśród osób wierzących:
matka
nagminnie zamawia msze
za
zmarłych
dzieli
się z nimi swoją niską emeryturą
W większości dominują
tutaj teksty składające się z dwóch lub trzech wersów, a i pozostałe są
niewiele dłuższe. Ukazują jedynie chwile, ale z tych właśnie chwil poskładane
jest całe ludzkie życie. W tym przypadku tytułowe, wielkie słowo – matka zderza
się z prozaicznymi, aczkolwiek specyficznymi czynnościami. Matka wierzy, że jej
pieniądze pomagają zmarłym w zaświatach, ale może dzięki temu czuje się mniej samotna?
Lepsza? To zostaje jednak w sferze domysłów. Jest w tym akcie zupełnie szczera,
choć wie, że może się to spotkać z brakiem przychylności ze strony
najbliższych. I jest to niejako szczerość heroiczna, choć chyba nie do końca
uświadomiona.
Ważne
elementy tego zbiorku to „przyjaźń”, „miłość”, „lęk”. „pewność”, „nieufność” –
potoczne ludzkie zachowania, bardziej determinujące lub mniej ważne w życiu
kobiety, która jako wdowa samotnie wychowuje dzieci, a następnie doświadcza
śmierci najstarszej córki. Mimo to, wszystkie podejmowane czynności zostają
wypełnione codziennością, czymś przyziemnym, lecz niezwykle istotnym. Dzieje
się tak w wierszu „pewność”, kiedy matka wykupuje miejsce na cmentarzu obok
zmarłej, która miała się nią zaopiekować na starsze lata, a ponadto jest
przekonana, że córka kiedyś spełni swoją obietnicę. Zatem życie zmusza ją do
radzenia sobie nawet z najbardziej dramatycznymi sytuacjami. Uczy stąpania
twardo po ziemi. Nie boi się także mówić o tym, co jest bliskie i nieuchronne.
Czyni wskazówki co do swojej „ostatniej drogi”, gdyż wszystko musi być
dopowiedziane do końca, jakby w śmierci dopatrywała się właściwego ładu.
Nie bez kozery użyłem
słowa „ład”, gdyż pobrzmiewa on we wszystkich tekstach. Zarówno układ strof jak
i zachowania bohaterki dalekie są od chaosu. Panuje tu porządek z jakim możemy
się spotkać tylko u ludzi ułożonych, wręcz pedantycznych, lub u osób starszych,
które nie muszą się spieszyć i niczego udowadniać. Poniesiony ciężar życia
czyni z nich realistów, jak choćby w wierszu „bez lejców”:
matka
nie wierzy że ma coś z konia
chłostana
bezustannie biegnie pod górę
z
coraz twardszym zadkiem
Musi więc wyzbyć się
złudzeń, albo życie dokona tego za nią. Ta sama osoba potrafi dość
bezceremonialnie wyrwać z ręki nóż…z powodu zbyt grubo obieranych kartofli.
Nawet zwykła umiejętność nie jest tu sprawą oczywistą, a matka nauczona
oszczędności, już nie zrozumie, że ziemniaki są tanie i łatwo dostępne.
Autorka „Pamiętnika
Matki” przybliża nam kwestię samotności, nie tylko z powodu wczesnego
wdowieństwa, ale też z powodu starości, która nie tylko rozwija w matce
zdolność do „zabijania czasu”, ale wręcz doprowadza ją do perfekcji. Dzieje się
tak w wierszu „makaron” i „zaczarowane weki”. Widzimy tu nie tylko matkę
autorki, ale starą kobietę, która chce czuć się potrzebna, a poświęcenie,
choćby dla błahej sprawy, staje się jedynym sensem życia.
Prozaiczne
nieporozumienia, przesądy, czasem naiwność i pewne już utrwalone sposoby
myślenia – taka jest matka z przywołanego pamiętnika i taki wizerunek seniora
będzie zapewne bliski każdemu czytelnikowi. Przychodzi mi na myśl wiersz
Tadeusza Różewicza „Opowiadanie o starych kobietach”. Matka-kobieta nie jest
ani brzydka ani zła, nie jest też piękna ani dobra, bo nie ma potrzeby jej
wartościowania. Dla autorki nie jest przecież starą kobietą, ale matką
równoważną... Bogu, co można odczytać z wiersza „pasterz”. Z całą pewnością
jest to zbiór wierszy o miłości, których forma i treść pozwala przywołać
wrażenia z filmu Michaela Haneke „Miłość”, gdyż zarówno w filmie, jak i w
tekstach, przez większość czasu nie dzieje się przecież nic szczególnego, a
jednak...
Zbiór
wierszy z „Pamiętnika Matki” sprzyja szerokiej refleksji i wnikliwej analizie
powszedniości. W prozaicznej formie dotyka tego, co trudno nazwać,
sklasyfikować i opisać. To, co dzieje się każdego dnia i często umyka w
codziennych zmaganiach, o czym przypominamy sobie często za późno. Wszystko to,
co czytelnik powinien odczuć, ale już niekoniecznie zrozumieć.
Janina Barbara Sokołowska, Pamiętnik
Matki, Advert Studio, Chorzów 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze