15 mar 2013

"Zwykła opowieść". Recenzja "Pamiętnika Matki" Janiny Barbary Sokołowskiej


  „Pamiętnik matki” Janiny Barbary Sokołowskiej nie jest zwyczajowym tomikiem poetyckim a raczej czymś na pograniczu memuaru i dziennika, w którym autorka zarejestrowała zarówno ważne, jak też codzienne wydarzenia z życia swojej matki. Wbrew tytułowi, nie są to zapiski bohaterki tekstów, ale kogoś, kto ją obserwuje, dobrze zna i pamięta sytuacje z przeszłości. Tą osobą jest córka, która także jest narratorką notującą skrupulatnie swoje spostrzeżenia, gdyż wydźwięk poszczególnych tekstów ma często wymiar uniwersalny. Nie jest to także ckliwy i liryczny zbiór wersów, które mogłyby rodzicielkę idealizować, ponieważ poznajemy ją w różnych okolicznościach i momentach życia, z obiektywnej i bezpiecznej perspektywy. Każdy z wierszy zaczyna się od słowa „matka” (nie mamusia czy choćby mama), co stanowi swoistą mantrę lub zaklęcie, które przymusza czytelnika do utrzymania ciągłej uwagi na tytułowej postaci.



Kluczem do całości zbioru są dwa wiersze – rozpoczynający i kończący ten zbiorek, o znaczących tytułach: „przygotowania do urodzin” oraz „rozpoczęcie urodzin”. Wszystko pomiędzy nimi wydaje się być retrospekcją lub rekapitulacją życia bohaterki, przygotowaniem do obrzędu. W pierwszym z nich poznajemy protagonistkę, która właśnie kończy osiemdziesiąt cztery lata:

 (…) rozkłada talerzyki do tortu dwa razy więcej
niż zapowiedzianych gości (…)
upiera się że przyjdą jeszcze tamci
zeskrobani ze ścian jak rybie łuski
Wiek matki wskazuje, że wiele bliskich osób z jej otoczenia już odeszło na zawsze i nie dotrą na przyjęcie urodzinowe, lecz ona nie do końca przyjmuje ten fakt do wiadomości:

(…)ukradkiem obserwuje kamienną posadzkę
czysto jakby nikogo nie było (…)
możemy zaczynać

W momencie, gdy zaczyna się przyjęcie, które można odczytać jako metaforyczne, pamiętnik niespodziewanie się kończy. Co zatem dzieje się w środku? Czas, który upływa od przygotowań do rozpoczęcia urodzin można uznać za krótką chwilę życia, tak krótką, że nie da się odtworzyć całego losu bohaterki. W zapisanych wersach brakuje wielkich słów i tkliwości, nie brakuje jednak wzruszeń, nienachalnych i nieoczywistych. Każdy, kto obserwuje i stara się zrozumieć tok myślenia i postępowania osób w podeszłym wieku, łatwo odczyta teksty i znajdzie korelację z własnymi doświadczeniami, zwłaszcza wśród osób wierzących:

matka nagminnie zamawia msze
za zmarłych
dzieli się z nimi swoją niską emeryturą

W większości dominują tutaj teksty składające się z dwóch lub trzech wersów, a i pozostałe są niewiele dłuższe. Ukazują jedynie chwile, ale z tych właśnie chwil poskładane jest całe ludzkie życie. W tym przypadku tytułowe, wielkie słowo – matka zderza się z prozaicznymi, aczkolwiek specyficznymi czynnościami. Matka wierzy, że jej pieniądze pomagają zmarłym w zaświatach, ale może dzięki temu czuje się mniej samotna? Lepsza? To zostaje jednak w sferze domysłów. Jest w tym akcie zupełnie szczera, choć wie, że może się to spotkać z brakiem przychylności ze strony najbliższych. I jest to niejako szczerość heroiczna, choć chyba nie do końca uświadomiona.
Ważne elementy tego zbiorku to „przyjaźń”, „miłość”, „lęk”. „pewność”, „nieufność” – potoczne ludzkie zachowania, bardziej determinujące lub mniej ważne w życiu kobiety, która jako wdowa samotnie wychowuje dzieci, a następnie doświadcza śmierci najstarszej córki. Mimo to, wszystkie podejmowane czynności zostają wypełnione codziennością, czymś przyziemnym, lecz niezwykle istotnym. Dzieje się tak w wierszu „pewność”, kiedy matka wykupuje miejsce na cmentarzu obok zmarłej, która miała się nią zaopiekować na starsze lata, a ponadto jest przekonana, że córka kiedyś spełni swoją obietnicę. Zatem życie zmusza ją do radzenia sobie nawet z najbardziej dramatycznymi sytuacjami. Uczy stąpania twardo po ziemi. Nie boi się także mówić o tym, co jest bliskie i nieuchronne. Czyni wskazówki co do swojej „ostatniej drogi”, gdyż wszystko musi być dopowiedziane do końca, jakby w śmierci dopatrywała się właściwego ładu.
Nie bez kozery użyłem słowa „ład”, gdyż pobrzmiewa on we wszystkich tekstach. Zarówno układ strof jak i zachowania bohaterki dalekie są od chaosu. Panuje tu porządek z jakim możemy się spotkać tylko u ludzi ułożonych, wręcz pedantycznych, lub u osób starszych, które nie muszą się spieszyć i niczego udowadniać. Poniesiony ciężar życia czyni z nich realistów, jak choćby w wierszu „bez lejców”:

matka nie wierzy że ma coś z konia
chłostana bezustannie biegnie pod górę
z coraz twardszym zadkiem

Musi więc wyzbyć się złudzeń, albo życie dokona tego za nią. Ta sama osoba potrafi dość bezceremonialnie wyrwać z ręki nóż…z powodu zbyt grubo obieranych kartofli. Nawet zwykła umiejętność nie jest tu sprawą oczywistą, a matka nauczona oszczędności, już nie zrozumie, że ziemniaki są tanie i łatwo dostępne.
Autorka „Pamiętnika Matki” przybliża nam kwestię samotności, nie tylko z powodu wczesnego wdowieństwa, ale też z powodu starości, która nie tylko rozwija w matce zdolność do „zabijania czasu”, ale wręcz doprowadza ją do perfekcji. Dzieje się tak w wierszu „makaron” i „zaczarowane weki”. Widzimy tu nie tylko matkę autorki, ale starą kobietę, która chce czuć się potrzebna, a poświęcenie, choćby dla błahej sprawy, staje się jedynym sensem życia.
Prozaiczne nieporozumienia, przesądy, czasem naiwność i pewne już utrwalone sposoby myślenia – taka jest matka z przywołanego pamiętnika i taki wizerunek seniora będzie zapewne bliski każdemu czytelnikowi. Przychodzi mi na myśl wiersz Tadeusza Różewicza „Opowiadanie o starych kobietach”. Matka-kobieta nie jest ani brzydka ani zła, nie jest też piękna ani dobra, bo nie ma potrzeby jej wartościowania. Dla autorki nie jest przecież starą kobietą, ale matką równoważną... Bogu, co można odczytać z wiersza „pasterz”. Z całą pewnością jest to zbiór wierszy o miłości, których forma i treść pozwala przywołać wrażenia z filmu Michaela Haneke „Miłość”, gdyż zarówno w filmie, jak i w tekstach, przez większość czasu nie dzieje się przecież nic szczególnego, a jednak...
Zbiór wierszy z „Pamiętnika Matki” sprzyja szerokiej refleksji i wnikliwej analizie powszedniości. W prozaicznej formie dotyka tego, co trudno nazwać, sklasyfikować i opisać. To, co dzieje się każdego dnia i często umyka w codziennych zmaganiach, o czym przypominamy sobie często za późno. Wszystko to, co czytelnik powinien odczuć, ale już niekoniecznie zrozumieć.

Janina Barbara Sokołowska, Pamiętnik Matki, Advert Studio, Chorzów 2012


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze