29 cze 2016

wczasowisko



plaża ma urok psa i swąd uroczysk, merda trzciną
na warującej czaszce jeziora. czynne słońce naciera
osłupiałą wodę, w pojedynkę: na zaschnięty ogień

białe ciałka podlotków, bezładne dla seryjnych wędkarzy
na molo czekają pociągów, w głąb. młokosy z wrzosowisk
egzekwują przerzuty z głębi pola: między antyciała lampucer,

czerwone łebki superjednostek, lafiryndy w zwrotniku raka,
starowinki wymoszczone w grajdołach. niewydarzeni na przyczółku

do nieistnienia, jak bryza na ścianie ośrodka wypoczynkowego
niedoczynni, na tarczy, upału. staję się tam bywalcem, zapuszczonym
tubylcem: rylcem na piasku. blisko od wody, blisko odludzi

dog days are over, dog days are over

(lewą ręką ciemności jest światło
w prawej trzyma trzcinkę)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze