czyli cytat polityczno -wyborczy
"Natomiast każdy z nas, mieszkańców wschodniej i środkowej Europy, a zwłaszcza Słowian, uważa swój rząd za absolutnie najgorszy na świecie. Wstydzimy się swoich rządów, a one z reguły wstydzą się nas i usiłują poprawić nasz statystyczny wizerunek, twierdząc, że więcej pracujemy i mniej pijemy, niż w rzeczywistości. Wydaje nam się, że nic tak nie udaremnia ludzkiego szczęścia, jak właśnie rząd. (…) A kiedy dochodzimy do głosowania, zakreślamy pierwsze lepsze nazwisko, nie patrząc czyje – ot tak, na złość. W Słowianinie nic nie budzi takiego wstrętu, jak głosowanie. Brzydzimy się myślą, że mielibyśmy komuś zaufać. No to jak mamy wybrać kogoś nieznajomego, o kim z góry wiemy, że jest parweniuszem i karierowiczem? Zamiast więc na zebraniach samorządu krzewić demokrację, oddajemy się marzeniom o seksie i przemocy. Rząd pełni wyłącznie rolę kozła ofiarnego, którego obarczamy winą za własne porażki. On zaś z kolei obwinia ludność, a co pewien czas usiluje nas zreformować za pomocą policji i więzień. (…) Wielka szkoda, że nie umiemy współdziałać z rządem, bo sprawnie działający rząd jest pięknym organizmem. Parlament pracuje jak mózg, a robotnicy – jak czerwone ciałka krwi. Dyplomatów zatrudnionych w służbie zagranicznej można oczywiście porównać do męskiego członka, a znów naszych sekretarzy, którzy podejmują przedstawicieli innych państw, do pochwy (…)."
Świński cytat
„Wieczorem powietrze było suche, przejrzyste i panował odświętny nastrój. Ze wzgórza zbiegło stado bezpańskich świń, równie szalonych jak te, które utopiły się w Morzu Galilejskim, opętane przez demony. Żołnierze zastrzelili kilka. Ogień nie bardzo chciał się rozpalić, bo drewno zawilgło. Nenad wymyślił, żeby obedrzeć świnie z tłuszczu i dać go na podpałkę zamiast benzyny. Kiedy ułożyli świńskie sadło wśród gałęzi, te z łatwością się zajęły. Buchnęła z nich chmura dymu i pary, więc mięso przypaliło się i udusiło jednocześnie. Ludzie objadali się, maczając chleb w roztopionym sadle, które ściekało do garnków, i popijali śliwowicą. Jeden żołnierz zauważył, że w piekącej się świni kapie roztopione złoto i srebro. W świńskich żołądkach znaleźli ludzkie palce ze ślubnymi obrączkami, naszyjniki z krzyżykami, złote mostki. Wygłodniałe świnie pożarły swoich zabitych właścicieli. Z pieczystego wyciekło tyle tłuszczu, że żołnierze nasmarowali nim buty i broń. Uczta trwała cztery dni.”
Josip Novakovich, Prima Aprilis, Baobab, s.99-100, 148
Przełożył Michał Kłobukowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze