18 sty 2015

Z pamiętnika mieszkańca wyspy Alualoa na Pacyfiku

       
  "Zanim zawitał do nas wielki biały brat, byliśmy bardzo prymitywni. Całymi dniami huśtaliśmy się na linach, kąpaliśmy w oceanie, śpiewaliśmy i tańczyliśmy. Płodna ziemia w Alualoa dostarczała nam pożywienia (...). Nie wiedzieliśmy jeszcze, jacy jesteśmy biedni i zacofani. Pewnego dnia nieopodal naszej wyspy szalejący sztorm zatopił wielką łódź białych ludzi, jak się potem dowiedziałem, nazywała się Statek Polskich Linii Oceanicznych.

Tubylcy odnieśli leżącego na plaży rozbitka. To główny księgowy Stasiak. Zadawał mnóstwo dziwnych pytań. Do kogo należą drzewka z orzeszkami? Gdzie załatwia się formalności meldunkowe? Czy bez dowodu osobistego wolno poruszać się w strefie nadgranicznej? Gdy okazało się, że nikt nie zna odpowiedzi, ocalony zabrał się do dzieła. Stasiak niczym Napoleon wprowadził kodeks praw i obowiązków dla mieszkańców Alualoa. Odtąd każdy z nich musiał nosić przy sobie dowód w postaci kamiennej tabliczki. Upaństwowiono wszystkie drzewka. Gdy zmarniała część z nich, natychmiast znaleziono winnych, których zmuszono do złożenia samokrytyki.

Nasze osiągnięcia gospodarcze sprawiły, że powoli zaczęliśmy doganiać czołówkę światową. Kiedy przychodziliśmy do naszego wielkiego brata i mówiliśmy, że jesteśmy głodni, odczytywał nam statystyki, z których wynikało, że jesteśmy syci. Syci i szczęśliwi wracaliśmy do domów. Teraz wiemy co to trud i uporczywa walka o zaspokajanie najprostszych potrzeb, których zaspokajane przedtem nie przynosiło nam żadnej satysfakcji".


Tu Telewizja Warszawa z programie 5

Maciej Replewicz, Stanisław Bareja, Król Krzywego Zwierciadła, Zysk i S-ka Wydawnictwo, 2009 r., s.376

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze