legenda o czaszkach, kamieniach milowych na zamek z piasku.
dotknięci ręką, cholerą lub pierścieniem. życie staje się
zagładą, rondem kapelusza inkwizytora, leśnym
wąwozem. tędy strzygi wychodzą na swoje
przypowieść o ciężarówkach z żelazem, martwej naturze
z malwą między sztabami. piękno staje się skargą, echem
inicjacji, pogorzeliskiem. zapachem dna jeziora pod progiem
potem światło załamuje się, rozkłada po kątach. strach
wypada z gniazda, przepycha się gardłem, jak drapieżny kormoran.
smakuje jak białko a może jest jęczmieniem na oku, białą pestką dyni?
kierowcy zrzucają ładunek. tubylcy strzepują piasek z kolan, podnoszą kamienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze