Ostatnie wydarzenia na Krymie pozwalają
dostrzec pewną tendencję w zachowaniu władz rosyjskich. Od czasu zwycięstwa
Rewolucji Październikowej władza ludowa oskarżała wszystkich o nacjonalizm Wszyscy
Biali stali się nacjonalistami, nacjonalistyczna była świeżo odrodzona Polska a
radzieccy agenci w poczytanych zachodnich pismach zadbali o to, aby tamtejsza opinia
publiczna wołała „Ręce precz od Rosji”. W okresie międzywojennym z gruntu
nacjonalistyczne (a potem także faszystowskie) były wszystkie kraje – zarówno
demokratyczne, autorytarne, jak i stricte faszystowskie. Jeden worek z
nacjonalistami (czyli wrogami nowego ładu) pozwalał zewrzeć szeregi i stworzyć
poczucie „oblężonej twierdzy”. Wszyscy wokół chcieli przecież obalić władzę
czerwonych. W czasie wojny nacjonalistycznie usposobione były Narodowe Siły
Zbrojne (co akurat było prawdą), ale potem również Armia Krajowa otrzymała
łatkę „karłów reakcji” i nacjonalistów. Powstała Chińska Republika Ludowa
również nie ustrzegła się, zdaniem starszego brata, nacjonalizmu w swojej
polityce. W Polsce o odchylenie „prawicowo – nacjonalistyczne” został oskarżony
Gomułka. W Bułgarii córka Todora Żiwkowa, Ludmiła została oskarżona przez
władze kremlowskie o nacjonalizm. Tymczasem chciała, przy pomocy ojca,
wyprowadzić z kraju duże środki finansowe pod przykrywką fundacji kulturalnej,
która miała dbać o promocję Bułgarii za granicą. Ludmiła odeszła przedwcześnie,
jej sekcja została przeprowadzona po cichu i po kryjomu a grób oblano grubą
warstwą betonu. Nacjonalistą był Josip Broz – Tito, bo nie ugiął się przed wolą
Stalina i wypiął na blok wschodni.
Źródło: polskieradio.pl |
Oskarżenie o nacjonalizm zdawało się być najwyższym stopniem dezaprobaty ze strony Związku Radzieckiego. Wydawałoby się, że czasy się zmieniły, zmienili się ludzie, obyczaje i sposoby prowadzenia polityki. Nie zmieniła się jednak mentalność. Nie tak dawno prasa rosyjska (jakże bliska Putinowi) alarmowała, że w Polsce narasta (zgadnijmy co?) – oczywiście, nacjonalizm. Brzmi to dość zaskakująco, gdy przypomnimy sobie, iż w Rosji dominuje partia prorządowa o nazwie „Jedna Rosja”. Żadna nacjonalistyczna partia na świecie nie powstydziłaby się takiego szyldu. Gdy kijowski Majdan odniósł zwycięstwo a Janukowycz uciekł tam, gdzie się każdy go spodziewał , Rosja po raz kolejny nawiązała do wieloletniej tradycji. Dowiedzieliśmy się, że Majdan był w całości tworem banderowców – nacjonalistów (bo też po prawdzie pojawiały się tam emblematy OUN i UPA), co pozwala automatycznie Rosji wysłać swoich wojaków na ukraiński Krym, ale zadbać o bezpieczeństwo rosyjskiej większości. Wiadomo bowiem, że nacjonalizm szybko się rozprzestrzenia a Rosjanie nie powinni się z tym stykać. Chodzi oczywiście o obcy nacjonalizm o nie o własny, swojski, ojczyźniany i jakże potrzebny dla kraju, który przestał być mocarstwem imperialnym, ale jeszcze by chciał.
O ile USA bardzo chętnie prowadzają na
całym świecie demokrację (jeśli tylko mają w tym kraju interes), o tyle Rosja
bardzo chętnie zwalcza nacjonalizm (jeśli tylko ma w tym kraju interes). Słuszne
zatem jest twierdzenie, że USA są światowym policjantem, ale Rosja jest zatem
światowym milicjantem. Kończąc jednak warto dodać w pełni serio. Smutnym faktem
jest to, że pomimo, iż ZSRR zakończył swój żywot już ponad 20 lat temu, to język
i retoryka rosyjskiej władzy nie zmieniła się tak bardzo. Specjalnie nie
napisałem, że chodzi konkretnie o Putina, gdyż problem nie dotyczy tylko jednej
osoby. O ile Niemcy przeszły do II wojnie światowej denazyfikację to Rosja
nigdy nie zaliczyła dekomunizacji. Teraz świat zaczyna coraz wyraźniej odczuwać
tego skutki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze