11 mar 2014

Rosja i nacjonalizm



      Ostatnie wydarzenia na Krymie pozwalają dostrzec pewną tendencję w zachowaniu władz rosyjskich. Od czasu zwycięstwa Rewolucji Październikowej władza ludowa oskarżała wszystkich o nacjonalizm Wszyscy Biali stali się nacjonalistami, nacjonalistyczna była świeżo odrodzona Polska a radzieccy agenci w poczytanych zachodnich pismach zadbali o to, aby tamtejsza opinia publiczna wołała „Ręce precz od Rosji”. W okresie międzywojennym z gruntu nacjonalistyczne (a potem także faszystowskie) były wszystkie kraje – zarówno demokratyczne, autorytarne, jak i stricte faszystowskie. Jeden worek z nacjonalistami (czyli wrogami nowego ładu) pozwalał zewrzeć szeregi i stworzyć poczucie „oblężonej twierdzy”. Wszyscy wokół chcieli przecież obalić władzę czerwonych. W czasie wojny nacjonalistycznie usposobione były Narodowe Siły Zbrojne (co akurat było prawdą), ale potem również Armia Krajowa otrzymała łatkę „karłów reakcji” i nacjonalistów. Powstała Chińska Republika Ludowa również nie ustrzegła się, zdaniem starszego brata, nacjonalizmu w swojej polityce. W Polsce o odchylenie „prawicowo – nacjonalistyczne” został oskarżony Gomułka. W Bułgarii córka Todora Żiwkowa, Ludmiła została oskarżona przez władze kremlowskie o nacjonalizm. Tymczasem chciała, przy pomocy ojca, wyprowadzić z kraju duże środki finansowe pod przykrywką fundacji kulturalnej, która miała dbać o promocję Bułgarii za granicą. Ludmiła odeszła przedwcześnie, jej sekcja została przeprowadzona po cichu i po kryjomu a grób oblano grubą warstwą betonu. Nacjonalistą był Josip Broz – Tito, bo nie ugiął się przed wolą Stalina i wypiął na blok wschodni. 
 
Źródło: polskieradio.pl

      Oskarżenie o nacjonalizm zdawało się być najwyższym stopniem dezaprobaty ze strony Związku Radzieckiego. Wydawałoby się, że czasy się zmieniły, zmienili się ludzie, obyczaje i sposoby prowadzenia polityki. Nie zmieniła się jednak mentalność. Nie tak dawno prasa rosyjska (jakże bliska Putinowi) alarmowała, że w Polsce narasta (zgadnijmy co?) – oczywiście, nacjonalizm. Brzmi to dość zaskakująco, gdy przypomnimy sobie, iż w Rosji dominuje partia prorządowa o nazwie „Jedna Rosja”. Żadna nacjonalistyczna partia na świecie nie powstydziłaby się takiego szyldu. Gdy kijowski Majdan odniósł zwycięstwo a Janukowycz uciekł tam, gdzie się każdy go spodziewał , Rosja po raz kolejny nawiązała do wieloletniej tradycji. Dowiedzieliśmy się, że Majdan był w całości tworem banderowców – nacjonalistów (bo też po prawdzie pojawiały się tam emblematy OUN i UPA), co pozwala automatycznie Rosji wysłać swoich wojaków na ukraiński Krym, ale zadbać o bezpieczeństwo rosyjskiej większości. Wiadomo bowiem, że nacjonalizm szybko się rozprzestrzenia a Rosjanie nie powinni się z tym stykać. Chodzi oczywiście o obcy nacjonalizm o nie o własny, swojski, ojczyźniany i jakże potrzebny dla kraju, który przestał być mocarstwem imperialnym, ale jeszcze by chciał. 
        O ile USA bardzo chętnie prowadzają na całym świecie demokrację (jeśli tylko mają w tym kraju interes), o tyle Rosja bardzo chętnie zwalcza nacjonalizm (jeśli tylko ma w tym kraju interes). Słuszne zatem jest twierdzenie, że USA są światowym policjantem, ale Rosja jest zatem światowym milicjantem. Kończąc jednak warto dodać w pełni serio. Smutnym faktem jest to, że pomimo, iż ZSRR zakończył swój żywot już ponad 20 lat temu, to język i retoryka rosyjskiej władzy nie zmieniła się tak bardzo. Specjalnie nie napisałem, że chodzi konkretnie o Putina, gdyż problem nie dotyczy tylko jednej osoby. O ile Niemcy przeszły do II wojnie światowej denazyfikację to Rosja nigdy nie zaliczyła dekomunizacji. Teraz świat zaczyna coraz wyraźniej odczuwać tego skutki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze