15 sty 2014

Trzy „Echa” Wojciecha Bonowicza




Sylwetka Wojciecha Bonowicza


Echa drugie


Idą dzieci ścieżką o świcie do kogo są podobne?
Jak kamyki rzucone z trawę jak ząbki w pudełku.
Są bardzo małym zbiorem na wielkim rozedrganym świecie
wśród mrówek i jarzębin wspinają się na miejsca.

Wiatr pod nogi im sypie piasek z wielkiego kotła.
Uczą się już odróżniać drzewa i nazwy drzew.
Unoszą wysoko głowy jakby wypatrywały zwiadowców
zawsze  po drugiej stronie oczekuje ciekawsze lekcja.

A po drugiej stronie śnieg leży i dzień nie wstaje
wielkie młyny trzymają w górze bezczynne ramiona.

Tylko w jednym oknie pali się ogień i rzuca na śnieg
ślad wyciągnięty ku nim gorejącą ręką.



Religia i pół


Dobrze pamiętam tę ciszę w której się znaleźliśmy:
wielki połeć mięsa po jednej stronie drogi
i granatową czeluść która otwarła się po drugiej.
Gdzieś z oddali głos psa ruszył w naszym kierunku
i poczułem że moja skóra robi się luźniejsza
a to co dotąd szczelnie ją wypełniało
nie należy do mnie.  Chłód musnął mi twarz
coś jak ostatnie tchnienie przelatującego ptaka.
I stanęło mi serce: nie wiem jak wróciłem do domu.
przez kilka dni chorowałem pociłem się w nocy
zegar wybijał kolejne godziny aż do zupełnego zwiotczenia/

Uzgodnienie


„Moja żona nie przyjdzie
na mnie. A twoja
się na mnie wybiera?”


Wojciech Bonowicz, Echa, Biuro Literackie, Wrocław 2013 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze