18 sty 2014
suchy lód
zaglądasz do studni
rozpoznajesz już cembrowinę
od góry? wsuwasz palec w mech
do końca i patrzysz. przestałaś myśleć
kiedyś o tym pięknym kaczątku? jak długo
mogło się utrzymać, czekając na ocalenie
ktoś chce wprowadzić w ciebie kobietę. a ty
popijasz wódkę z kartonu, robisz zeza. rozdrabniasz się
jak reszta, z wysokim rachunkiem. bez względu dla siebie:
sublimujemy - kilka procent na rok. zbliżając się do doskonałości
oznaczającą wypatrywanie od dołu, z poczuciem wyższości
póki co, odchodzisz od ciała i zmysłów. mętniejesz, klarujesz się
jak bańka dmuchanego szkła. deklarujesz obietnice
nie możesz teraz pęknąć
popatrz na palec, kaczuszko
Etykiety:
wiersz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze