Francuska komedia „Nietykalni” w reżyserii Olivera
Nakache i Erica Toledano swoją światową premierę miała w 2011 roku, ale debiut
na polskich ekranach miał miejsce w kwietniu 2012 roku. W rolach głównych oglądamy Omara Sy (w roli
Drissa) oraz Francoisa Cluzeta (w roli Philippe'a). Kanwą dla tego niemalże
dwugodzinnego obrazu jest prawdziwa historia spotkania i przyjaźni dwóch ludzi,
pochodzących z zupełnie odmiennych światów. Najpierw poznajemy Drissa,
czarnoskórego i niepokornego mieszkańca przedmieść Paryża, który po wyjściu z
więzienia i opuszczeniu domu rodzinnego znalazł się na życiowym zakręcie. Wtedy
właśnie poznaje sparaliżowanego milionera Philippe’a, który przeprowadza
casting na swojego kolejnego opiekuna, gdyż poprzednicy zazwyczaj szybko
rezygnują.
Zderzenie dwóch zupełnie odmiennych
postaw życiowych doprowadza do wielu nietypowych i zabawnych sytuacji. Driss
jest irytujący, bezpośredni i nieokrzesany, popełnia też gafę za gafą, nic jednak
sobie z tego nie robiąc. Zarazem bywa dowcipny, niekonwencjonalny i prawie
nigdy nie traci rezonu. Tymczasem Philippe jest stateczny, spokojny i niezwykle
delikatnie waży oceny, choć potrafi być także stanowczy. Wraz z biegiem akcji
obaj panowie zaczynają rozumieć się coraz lepiej a każdy z nich ma okazję
przeżyć coś nowego, na co wcześniej nie mógł sobie pozwolić lub nie miał takiej
okazji. Driss pierwszy raz w życiu leci samolotem a potem skacze na
spadochronie a Philippe odbywa nocne eskapady po Paryżu, przeżywa
niestandardowe urodziny i poznaje pewną kobietę. Pomimo początkowej
nieodpowiedzialności opiekuna (a także wbrew uwagom starego przyjaciela),
Phillip czuje się normalnym człowiekiem właśnie w obecności Drissa. Tymczasem
Driss pod wpływem swojego pracodawcy zaczyna poważniej myśleć o życiu. Zasługą
samych aktorów jest to, że relacje między dwoma osobowościami wypadają dość
przekonująco i naturalnie. Można wręcz odnieść wrażenie, że na planie filmowym
także panowała bardzo dobra atmosfera.
Źródło: polskieradio.pl |
Cała historia jest bardzo prosta, aby nie
rzec dość standardowa i uważny widz mógł dość łatwo domyślić się samego zakończenia.
Jednakże jest w kinie francuskim jakaś umiejętność, że przywołam tutaj Luca
Bessona czy Jeana Pierre’a Jeuneta, aby z niezbyt nieskomplikowanych fabuł
stworzyć obraz zarówno refleksyjny, jak i będący dobrą rozrywką. Zaletą filmu
jest także dobrze dobrana i nienachalna muzyka, która pojawia się w
odpowiednich momentach znakomicie dopełniając wydźwięk poszczególnych scen. Gdyby nie fakt, iż fabuła została oparta
na autentycznej historii można by odnieść wrażenie, że film został skrojony pod
wymogi poprawności politycznej a sama historia mogła być wyłącznie zasługą
sprawnego scenarzysty.
Film niewątpliwie wart jest obejrzenia,
gdyż można uwierzyć na chwilę, że rzeczywistość bywa jednak łaskawa a na swojej
drodze można spotkać niestandardowych ludzi, którzy potrafią odmienić nasze
życie. O to chyba także chodziło duetowi reżyserskiemu a zarazem scenarzystom.
Zarazem nie jest to film do którego będę wracał i z pewnością niebawem o nim
zapomnę. Może wynika to też z faktu, że osobiście nie przepadam za nerwowym i
zbytnio swobodnym typem ludzi, którego doskonałym przykładem jest rola Omara
Sy.
Podsumowując.
można śmiało stwierdzić, że obraz jest nieco jak bajka, ale bajka która
zdarzyła się naprawdę, zatem nie ma powodu, aby jakoś szczególnie ją negować. Warto
zatem obejrzeć ten film, aby uwierzyć, że wszystko się może zdarzyć i dać się
przekonać, jak wiele zależy od naszej woli, chęci i nastawienia do świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i komentarze