zmarli nie mieszkają za rzeką a po drugiej stronie
jeziora porośniętego sitowiem, nie trzeba przekraczać
wystarczy obejść, wydeptać ścieżkę w wysokiej trawie
jak daleko możesz się posunąć? do brzegu
miał już tak blisko, nigdy go nie odnaleziono
do trumny włożyli ulubioną zabawkę
pożądałem jej i bałem się o ślady
ta woda nie wyrzuca ciał, one stają się wodą
kiedyś wyjdzie na pole, znikną brzegi, druga strona
czy takie jest zmartwychwstanie?, następni zbiorą plon
mieszczący się w dłoni, coś nie podlegającego tłumaczeniom
dziś myślę o tym z dystansu, coś myśli o mnie z bliska
patrzy w tył głowy, jakby chciało dotknąć włosów
tamtych mokrych ściętych włosów
i koniec końców mimo szczerych chęci nie mam się do czego przyczepić :)
OdpowiedzUsuńjest jak kiedyś: Ty mnie zawstydzasz, ja Cię usiłuję dogonić :)
chcę Twoją książkę
uuu, aleś mi zasunęła, aż jestem zawstydzony :)
OdpowiedzUsuńniemniej jeszcze nad nim pomyślę ;)
nie marudź tylko pisz tak, jak piszesz do tej pory :) pamiętasz? prawie 7 lat temu umówiliśmy się, ze się nie poddamy :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak bardzo ci potrzeba komentarzy jako motywacji to zostawiam ci jeden ;]
OdpowiedzUsuńJest pierdolnięcie, tuzin osób nie żyje. Wrzuć jeszcze ten drugi wiersz bo jest godny.
Eat at Big Kahuna’s!!!
Tu Vincent...
OdpowiedzUsuńwrzucę drugi i się motywuję, trzeba rozwijać nowy kierunek w poezji- fuhreryzm ;)