czeluść piwnicy cięta światłem, jak brzytwą
tnącą oko w "psie andaluzyjskim"
wzruszone powietrze i kurz, usiłujące odetchnąć
na zewnątrz stare zabawki, spocone tłusto ściany
resztki tynku podobne gwałtownym dotykom
parciany worek przeżegnany ostrzem szpadla
pierwszy dzień zimy, czas już przywieźć węgiel
czarno na białym, ślad na drodze dłuższy niż życie
wrzyna się w pole po same płuca, głęboki dekolt nocy
kroki płyną pod prąd, wykształcona postać wychylona
ku granicy lasu, papieros, zdarta dłoń walczy o ogień
szkielet księżyca rozcina chmury na obłoki
dymu unoszą się, marzną, w końcu gasną
niedopałek wbity w śnieg miękki jak chrząstka
bóg uwierzył w siebie
mutter, der Man mit dem koks ist da ;)
OdpowiedzUsuńjak przez mgłę pamiętam pierwszą wersję, ale ta mi sie bardzo podoba, z puentą do zdecydowanego zapamiętania :)
pierwsza była krótsza, bardziej rwana, prostsza i zdecydowanie nadawała się na porządny remake
OdpowiedzUsuńkawałkiem Falco się nie inspirowałem ;)
oj wiem, że nie, tak się mię skojarzyło :) az sobie zaraz posłucham
OdpowiedzUsuńa to czyli wierszowi na dobre recycling wyszedł :)
to prosze mi tu więcej takich
poddaje recyklingowi te, które mają coś fajnego i mam pomysł, jak je poprawić.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię Falco ;)
ich hab' kein Geld und du hast kein Geld
OdpowiedzUsuńwer hat der Mann mit dem koks bestellt? ;)