Stanisław Barańczak podejmuje się tego wyzwania...
Litwo! ojczyzno moja! Przypominasz zdrowie:
Jaka jest twoja cena, ten tylko odpowie,
Komu ciebie zabraknie. Uroda twa w dobie
Obecnej trwa w mym oku i pozwala sobie
Tam na zmartwychwstanie w kompletnej ozdobie
Przy okazjach wykrycia przeze mnie w zasobie
Inspiracji pisarskich - nostalgii po tobie.
Panno sakralna, Ty, co grodek powiatowy
W Polsce Centralnej, blisko Chorzowa i Wschowy,
Wraz ze znanym klasztorem... --- Tfu, co za pechowy
Traf: zaraz w pierwszych wersach, dla lepszej wymowy
Poematu w aspekcie religijnym (o,wy,
Wyroki Prowidencji!...), jestem ja gotowy
Do wymienienia nazwy tej dziury - i nowy
Problem spotykam! problem zarazem typowy,
Jeden z tych, co to przez nie urasta darmowy
Trud wieszcza: szuka, biedak, w potencjale mowy
Wszystkiego, co pozwoli mu na obrazowy
Opis owego miasta, by czytelnikowy
Mechanizm recepcyjny i skojarzeniowy
Bez wymieniania nazwy (jak hukanie sowy
Straszy w niej ten znak jeden, ten haczyk nosowy...)
Basta! Nie jestem w stanie. Udzielam odmowy
Muzie. Nie, nie powstanie epos narodowy -
Z przyczyn technicznych: program nie nasz - polski, zdrowy -
Na tym paryskim bruku mam komputerowy!
Lecz wiem, ja, wieszcz, gdy obce czcionki wzrokiem badam
Niech ginie epos - podpis trwa:
Mickiewicz, Adam
Stanisław Barańczak, Pegaz zdębiał. Poezja nonsensu a życie codzienne. Wprowadzenie w prywatną teorię gatunków, Wydawnictwo Puls, Londyn 1995.
Częstochowa: Rzadko Pokazuje - jednak inaczej się rymuje. I jak odmieniać przez przypadki???
OdpowiedzUsuń