10 lut 2011

Język rzecznika prasowego

        Dziś w godzinach przedpołudniowych miałem okazję, na antenie jednej ze stacji, wysłuchać początku pewnej wypowiedzi. Rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych rozpoczął swe przemówienie od słów "Jesteśmy w rozmowach (...)". Zastanowiłem się kto taki dał temu człowiekowi posadę rzecznika w tak ważnym i eksponowanym ministerstwie, które z definicji styka się z zagranicznymi mediami i dyplomatami. Jak przeszła mu przez gardło ta dziwaczna konstrukcja? Nie mam pojęcia. Dlaczego nie wymówił naturalnego zwrotu "Jesteśmy w trakcie rozmów" albo "Jesteśmy w czasie rozmów" czy już od biedy z rusycyzmem "Jesteśmy podczas rozmów"? Nie chcę uchodzić za jakiegoś skrajnego purystę językowego, ale od przedstawiciela (ba, rzecznika!) MSZ, można chyba oczekiwać poprawności językowej. Nie byłem w stanie słuchać dłużej jego słów, bo obawiałem się powąchać kolejne "kwiatki".
Z takim językiem można jedynie stwierdzić, że jesteśmy... głęboko w malinach.

3 komentarze:

  1. Patryk - poprawność językowa u polityków? :) bezcenna! jakiś czas temu oglądałam program publicystyczny, w którym Maria Czubaszek, Olga Lipińska, pewna językoznawczyni niestety nazwiska nie pomnę oraz prowadzący dyskutowali o języku polskiej polityki właśnie, generalnie strach się bać.
    w tym przypadku wyglada na to, iż rzecznik zastosował sobie tylko znany skrót myslowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ale mimo wszystko myślałem, że rzecznik prasowy to powinien być ktoś zatrudniony z głową (po testach czy rekomendacji) a nie pierwszy lepszy znajomy królika. Potem spotka takiego rzecznika obcy dyplomata (może być to polonista) i stwierdzi, że lepiej zna polski od rzecznika.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie wiesz kto dał mu posadę? Pewnie rodzinę ma w Ministerstwie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny i komentarze