4 paź 2013

Pan Posłuszny i budowa społeczeństwa obywatelskiego


    
    Pan Posłuszny przez lata wiele się nasłuchał o tym, że należy uczestniczyć w demokracji. Przed wyborami i referendami celebryci wszelkie maści namawiali go (nawet w czasie ciszy wyborczej), aby spełnił swój obywatelski obowiązek. W ostatnich czasach zasada ta jednak przestała obowiązywać. „Znane nazwiska” i autorytety zaczęły go pouczać, kiedy referendum ma sens, a kiedy go nie ma. Jeden z nich zauważył nawet łaskawie, że za środki bezsensownie wyrzucone za jego organizację można byłoby wybudować szpital. Jak jeden mąż przekonywali, że referendum na rok przed wyborami nie ma kompletnie sensu, choć w innym dużym mieście położonym niedaleko stolicy sens już istniał. Przed autorytetami Pan Posłuszny musiał schylić głowę i uznać swoją opinię za bez znaczenia. Musiał także przyjąć argument, iż z referendum lokalnego (za sprawą pewnych osób i partii) zrobiła się sprawa polityczna i bezpodstawna hucpa. Wiedział jednak przecież, że nie-polityczne może być tylko odwołanie sołtysa albo co najwyżej wójta, ale nie burmistrza czy prezydenta miasta. Wynikało to z poziomu rodzimej kultury politycznej, w której każda nieco większa sprawa publiczna czy obywatelska staje się polityczną. Taka to już lechicka mentalność.

Pan Posłuszny rozważają sprawę doszedł do logicznego wniosku, że trzeba zmienić wadliwą ustawę. Zakazać bowiem należy organizowania lokalnych referendów na rok przed końcem kadencji (bo przecież za rok wybory) a także przez pierwszy rok nowej kadencji (bo przecież przez pierwszy rok prezydent, burmistrz czy wójt jeszcze nie zdąży się wykazać czy posprzątać po poprzedniku). Tym samym, każdy nowo obrany włodarz nie będzie niepotrzebnie niepokojony przez jakieś niezadowolone grupki, których celem jest tylko anarchia i obalanie demokratycznej władzy. Aby jeszcze zaoszczędzić środki finansowe należałoby uprościć procedurę wyborczą. Po co bowiem, co cztery lata organizować wybory, gdy naród z bieżących przedstawicieli będzie zupełnie zadowolony? Zamiast kosztownej zabawy w demokrację lepiej zrobić rzetelną sondę na dużej próbie wyborców z prostym jak cep pytaniem: Czy chcesz nowej władzy i kosztownych wyborów czy może jesteś zadowolony z obecnej? Ewentualnie można dodać trzecią możliwość – Zupełnie mi to zwisa, którą można by zaliczyć jako popierającą aktualnie rządzących. Wybory i wymiana tabliczek w Sejmie i Senacie sporo kosztuje a za to przecież można zbudować tak wiele pożytecznych rzeczy.

Pan Posłuszny nie był naiwny i wiedział dobrze, że organizowanie lokalnych referendów to często sprawa polityczna i niewiele ma wspólnego ze spontanicznymi grupkami oburzonych mieszkańców maszerujących na Bastylię. Martwiło go jednak, że dla partykularnych interesów i ci z lewa, i ci z prawa, a nawet ci ze środka, teraz i później  będą poświęcać ideał budowy społeczeństwa aktywnego i obywatelskiego. Ideał jakże piękny i jakże nierealny na chwilę obecną. Pan Posłuszny bowiem wciąż bywał niepoprawnym idealistą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze