Człowiek człowiekowi premią
Film braci Dardenne jest współczesnym moralitetem,
grecką tragedią w XXI wieku, gdzie zamiast złowrogich bogów jest nieczuła
korporacja a na Deus ex machina raczej nie ma co liczyć. Można za to liczyć lub
zawieść się na ludziach. Sandra (Marion Cottilard) miała przerwę w pracy w
wyniku załamania nerwowego a jej koledzy i koleżanki zostali postawieni przed
trudnym wyborem. Dyrektor i kierownik doprowadzili jeszcze przed jej powrotem
do głosowania w czasie którego mieli się opowiedzieć albo za pozostawieniem jej
w pracy albo wypłatą wysokiej premii. Większość wybrała premie ale Sandra wraz
z przyjaciółką upraszają dyrektora o powtórne głosowanie w poniedziałek rano.
Bohaterka ma dwa dni i jedną noc, aby przekonać większość do siebie i nie
wrócić na zasiłek.
W filmie nie mamy do czynienia z "Dwunastoma
gniewnymi ludźmi", których po kolei trzeba przekonać do zmiany zdania.
Sandra może liczyć na pomoc męża ale sama musi się udać lub zadzwonić do
każdego z osobna i prosić o zmianę decyzji. Jak można się domyśleć, te krótkie
spotkania nie należą do łatwych ani przyjemnych, ale zdobywa stopniowo
poparcie. Jedna koleżanka udaje, że nie ma jej w domu a inny współpracownik
jest agresywny. Sandra jest na skraju ponownego załamania.