17 sie 2015

Krótko pisząc: Cień wampira



Wampir w sosie klasycznym

 


Można pomyśleć, że książki i filmy o wampirach są stare jak świat. A przynajmniej tak stare jak świat książki i świat kina. O wampirach powstało sporo dzieł, dziełek i zupełnego nieporozumienia. „Królem” wszystkich wampirów można śmiało nazwać „Drakulę” Brama Stokera. Kim naprawdę był Vlad Palownik zwany Drakulą a kim Drakula powieściowy to rzecz dość powszechnie znana. Książkę Stokera zapragnął sfilmować Friedrich Wilhelm Murnau – wybitny reżyser niemieckiego ekspresjonizmu. 

Niestety, nie posiadał prawa do powieści, dlatego przygotował własną wersję w której Drakula stał się Hrabią Orlokiem czyli Nosferatu. Jego niemy film z 1922 roku pt „Nosferatu – symfonia grozy” stał się przedmiotem skandalu i procesu, jaki wytoczyła mu wdowa po pisarzu. Reżyser sprawę przegrał a wszystkie kopie filmu miały zostać zniszczone (kiedyś „zniszczyć”, dziś „procent w zyskach”). Na szczęście film przetrwał do naszych czasów i znalazł się m.in. na „Watykańskiej liście 45 ważnych i wartościowych filmów”, loża „szczególne walory artystyczne”. O takich właśnie filmach jak ten powstają inne filmy oraz „nowe wersje”. 

„Cień wampira” E. Eliasa Merhige jest pewną wariacją na temat powstawania „Nosferatu – symfonia grozy”. Na czym polegała legendarność owego filmu? Otóż, Max Schreck (czyżby od niego otrzymał swoje imię pewien ogr?) znakomity aktor teatralny i kina niemego, mężczyzna o słusznej budowie ciała, na tyle przekonującą zagrał wampira, iż jemu współcześni ukuli legendę…, że naprawdę był wampirem. Podobno ani razu w filmie nie mrugnął okiem a z grobu wstał pod kątem prostym, bez jakichkolwiek wspomagaczy.

Na tych plotkach, o charakterystyce miejskiej legendy, oparł kanwę swojej opowieści reżyser „Cienia wampira”. Max Schreck (czyli Straszny) to tylko pseudonim artystyczny prawdziwego wampira, wymyślony przez reżysera Murnaua (John Malkovich). W roli Schrecka/Wampira oglądamy Willema Defoe, który jest na tyle przekonujący (i mroczny) w swojej roli, że widz odnosi wrażenie, że chyba również (jak niegdyś Schreck) zastosował w pracy metodę Stanisławskiego (był za tę rolę nominowany do Oscara).


Film nieźle oddaje klimat gotyckiego horroru z pradawnych czasów kina. Oddaje grozę filmu, który w czasach rozbudowanej techniki komputerowej już nie straszy, ale wciąż pozostaje wysmakowanym daniem. 

W wizji reżyserskiej Merhige’a, Murnau w trosce o swoje dzieło zawiera pakt ze złym, jako zapłatę obiecując… aktorkę Gretę Schroder. Wampir na planie filmu ma kłopoty z powstrzymaniem swojego apetytu i dochodzi m.in. do pogryzienia operatora i innych osób. Murnau jednak musi ukończyć swoje dzieło za wszelką cenę i dokonuje tego.  Jakie zatem można wysnuć wnioski? Ile, kogo lub co można poświęcić dla dzieła, dla przejścia do historii, dla pamięci potomnych, dla własnej próżności?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze