16 maj 2013

Trzy wiersze około - religijne



Tomasz Bąk – Apokryf



Letni rozkład, plenerowe imprezy do samego rana

lub pierwszego przyjazdu policji. Cudów nie ma.


Po kilku godzinach w pełnym słońcu można dopatrzeć się

ulicznych interpretacji scen z Ewangelii, świętych w japonkach.


Wczoraj na przykład jechałem rowerem i prawie zabiłem Ducha Świętego.

To musiał być on, bo zwykłe gołębie nie bywają tak niebiańsko białe.


A dzisiaj jest gorzej. Poznałem człowieka, który w piętnaście minut

odegrał monodram na podstawie misterium męki pańskiej.


Wcześniej wydawało się to niemożliwe – tak po prostu, równolegle

grać role mesjasza, Judasza i Magdaleny: upaść, umrzeć i zapłakać,


a potem zmartwychwstać, otrzepać się i iść na dziwki. Czysta perfekcja.

Brudna perwersja. Nawet się nie zająknął, nawet nie przedstawił.


Wycedził tylko przesłanie. Siedzieć i pić czerwone wino

to jak być Bogiem i móc przełknąć cudzą boskość.





Michał Murowaniecki – Wypominki


Wszystkie znaki na niebie poszły się pieprzyć.

Cmentarz wygląda jak osad wytrącony z powietrza.

Przez trupy do gwiazd. Coś się odwróciło

w słowie, na przegubie zakwitł pulsar,

przypomina ukwiał. Dzisiaj żegnamy zmarłych

antykwą, wspominamy na stronie. Przecież

zawsze coś po nas zostaje, chociażby liczba

wyświetleń, jakiś większy post, czułość ISBN-ów



Indeksuje sam Bóg –

nanosi igłą szewską

biblioteczne numery,

ironiczne stemple.

Błogosławią nas iskry,

Stare, bezpieczne nic.


Dawid Koteja - Bajki Disneya zmieniają porządnych chłopaków w cioty


Co robiłeś w dniu, w którym kilku idiotów z III A ściągnęło mi spodnie
i publicznie sprało po dupie na oczach innych uczniów. Które z tych oczu należały do ciebie

Gdzie byłeś, gdy kamienowano Szczepana. Gdy obalili
na twardo ciosaną glebę przyszłego świętego, a on krzyknął:
Panie, nie poczytaj im tego grzechu! - jak woskowy eksponat.

I każda minuta rosła w apokryf, kiedy myślałem do nich

 z bezpiecznej odległości: Zjeby. Skurwysyny

Kiedyś was wszystkich wykończę

- Musisz wierzyć w Jezusa - radzi babcia rozłożona na wersalce
jak Lamia, z wyświechtaną gazetą lub książką w ręku
i patrzy na mnie zza okularów zasnutych kurzem.
Do dziś słyszę świszczący oddech, czuję na szyi powróz.

Dokładnie tak: człowiek staje się ateistą
zmywając naczynia albo siedząc na babcinych kolanach,
na tej rozłażącej się mozaice żylaków i wspomnień.

jakbym stanął w otwartym oknie: niebo wiesza się
na antenach satelitarnych, ma znów kolor krwi,
którą wrażliwi chłopcy znaczyli szkolne boisko,
nieduży kopczyk wybitych zębów - -



Źródła:

Kwartalnik Artystyczno-Literacki – Arterie, grudzień nr 3/2010 r.

Michał Murowaniecki, Spięcie, Biblioteka Arterii, 2010 r.

Dawid Koteja, Trupy Trupy, Klub Integracji Twórczych, „Stowarzyszenie Żywych Poetów”, 2009 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za odwiedziny i komentarze